Dlaczego 82-letni Eugeniusz Rudnik, legenda Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia, stał się nagle bohaterem dla młodych muzyków, a w dobrym tonie jest mieć jego utwory w smartfonie? W sklepach - nowy czteropłytowy album. W kinach - nagradzany dokument "15 stron świata".

Ryk, hałas, wybuch - tak zaczyna się "15 stron świata", pełnometrażowy debiut reżyserski dokumentalistki Zuzanny Solakiewicz. Głośniki forsuje statek kosmiczny z zacytowanego przez reżyserkę filmu science fiction "Milcząca Gwiazda" z 1960 r. "Muzykę elektronową" (tak stoi w napisach) na potrzeby tej enerdowsko-polskiej ekranizacji Lema realizowano w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia.

*

Ten wybuch natychmiast skojarzył mi się z trwającym właśnie boomem na SEPR i Eugeniusza Rudnika - człowieka, który przyszedł do pracy w studiu kilka miesięcy po jego założeniu w 1957 r. Przez dekady stał w cieniu polskich i zagranicznych twórców przewijających się przez tę wyjątkową radiową komórkę (pracowano tam zarówno nad muzyką autonomiczną, jak i filmową czy teatralną) - wtłaczał ich idee w skomplikowaną aparaturę, o której tamci przeważnie nie mieli zielonego pojęcia. Sam komponować zaczął z nudów, gdy nie miał zleceń.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze