Sławny pisarz, jego porywacze i ich rozmowy o Polsce. Tak w skrócie wygląda film ?Porwanie Michela Houellebecqa?. Od dziś w kinach

Houellebecq w filmie Guillaume'a Nicloux gra samego siebie i to niewątpliwie jest największą atrakcją tego "fałszywego dokumentu".

Przyciągnie on do kin nie tyle zagorzałych kinomanów, ile raczej czytelników prozy autora "Cząstek elementarnych" - chętnie skonfrontują wizerunek filmowy sławnego skandalisty z tym, który wykoncypowali sobie po lekturze jego powieści. I jeśli kogoś coś w tym obrazie zaszokuje, to nie żadna warstwa obyczajowa czy polityczna, ale z pewnością emploi Houellebecqa, który wygląda tutaj bynajmniej nie jak jeden z najsłynniejszych pisarzy na świecie, ale raczej jak klasyczny abnegat, nieledwie kloszard. Chociaż posiadający własne mieszkanie (wszak z niego zostanie porwany), może raczej klitkę w ponurym wieżowcu, a nie apartament w najlepszej dzielnicy Paryża, co jest pierwszym wstrząsem dla przekonanych, że sławny i zamożny człowiek musi mieszkać w pięknym domu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze