"Camus? On jest jak nauczyciel szkolny, który naucza teorii Kanta, a potem myśli, że sam jest Kantem" - ta opinia o autorze "Człowieka zbuntowanego" wygłoszona przez Raymonda Queneau dobrze oddaje lekceważenie, z jakim spotykał się w ojczyźnie od czasów publikacji słynnego eseju, niemal powszechnie krytykowanego za intelektualną miałkość. Gdy otrzymał Nobla w 1957 r., na trzy lata przed śmiercią w wypadku samochodowym, we Francji nie było entuzjazmu, ale narzekanie, że akademicy wskazali na zwietrzałą wielkość.
Wszystkie komentarze