Siedzę na środku sali. Kwaśny smród potu, niemytych od dawna ciał i brudnych ubrań nie pozwala mi przełknąć kanapki. Wokół pełno szarych twarzy. Tłuste włosy, łupież. Twarze zaczynają mnie osaczać. Ale nie narzekam - w końcu sam postanowiłem skorzystać z nowej ?atrakcji? dla poszukiwaczy przygód i zblazowanych mieszczuchów

Ostatnio w domu jestem gościem. Kiedy powiedziałem żonie, że nie wrócę na noc, bo będę spał z bezdomnymi na ulicy, rzuciła jedynie: "przyzwyczajaj się".

Skąd ten pomysł? Schronisko im. Brata Alberta w Łodzi potrzebuje 60 tys. złotych na remont dachu. By je zarobić, bezdomni z ośrodka oferują "Miejski survival" - naukę, jak przetrwać w mieście, nie mając kompletnie nic.

Jerzy Czapla, kierownik schroniska: - Liczę na menedżerów, biznesmenów. Skoro są gotowi płacić 10 tys. za to, żeby zamknąć ich w klasztorze o chlebie i wodzie, to i może na to się zdecydują - mówi.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze