Daniel Cohn-Bendit i Félix Marquardt są zniecierpliwieni bezradnością polityki uprawianej w ramach osobnych państw. Wszyscy dobrze wiedzą, że krajowa polityka gospodarcza to iluzja, ale politykom nie przeszkadza to pchać się do władzy, stając na drodze do integracji politycznej Europy, która przywróciłaby sens polityce.

Autorzy manifestu opublikowanego tydzień temu w "Gazecie" uważają, że "nadszedł czas, by powstał ponadnarodowy, międzypokoleniowy, nieideologiczny oddolny ruch zdolny wynieść integrację europejską na wyższy poziom". Kłopot polega na tym, że choć obumieranie polityki w ramach państw najbardziej im przeszkadza, sami planują jej... zniesienie, tyle że w państwie Unia Europejska. "Zamiast spierać się o wyższość jednej polityki nad inną, powinniśmy wspólnym wysiłkiem wybrać najbardziej udane rozwiązania w każdej dziedzinie i zastosować je w całej Europie". Ale czy to nie ta sama pieśń, którą śpiewali nam politycy ostatnich dekad zaraz po objęciu władzy i znalezieniu się sam na sam z globalnym rynkiem?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze