"Wizard of the Crow" to powieść, która przybliża dyktaturę i tłumaczy jej wewnętrzną strukturę. Warto ją przypomnieć, bo trzeba zrozumieć mechanizmy autorytaryzmu, żeby skutecznie z nim walczyć
My to uczucie mieliśmy w "Solidarności". Wzięliśmy odpowiedzialność za Polskę i ją zrobiliśmy, własnymi rękoma. Tym wszystkim młodym ludziom ogromnie życzę, żeby przeżyli coś takiego - ze Stefanem Niesiołowskim rozmawia Stanisław Skarżyński
Poradzenie sobie ze zwycięstwem jest równie trudne, jeśli nie trudniejsze, niż podniesienie się po porażce. I ta lekcja nie dotyczy jedynie Jarosława Kaczyńskiego - ale nas wszystkich.
Partia Razem nie ma lekko. A to różni liberalni mędrcy sugerują, że partia powinna mieć wodza, bo kolektywne kierownictwo się nie sprawdza, a członkowie Razem to dzieciaki i marzyciele z nierealnym programem. A to była członkini zarzuca Razem, że wręcz przeciwnie - lidera jest za dużo, a członkowie partii zwalczają się na Facebooku, więc "inna polityka nie jest możliwa".
Pani Maria, u której mieszkam, nigdy nie zamyka drzwi do swojego domu, choć mieszka w samym centrum miasta. My - cztery wolontariuszki - nigdy nie widziałyśmy na oczy klucza od jej domu.
Byłam w Razem, byłam "jedynką" na olsztyńskiej liście. Partię opuściłam od razu po wyborach w 2015. Nieustannie obserwuję jej działania i mogę podsumować je jednym stwierdzeniem: nie żałuję, że odeszłam.
"Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca" to opowieść o romantycznych próbach "ujeżdżania wierzchowca dziejów", o marzycielach - takich jak jego przyjaciel Jacek Kuroń - którzy odważyli się być realistami w czasach autorytaryzmu i żądać niemożliwego.
Robienie z całej epoki PRL systemu jednoznacznie złego, tworzonego przez ludzi pozbawionych kręgosłupa moralnego, zbrodniarzy i zdrajców jest zabiegiem niedopuszczalnym, jeżeli obóz demokratyczny chce odbudować politykę opartą na racjonalizmie i merytorycznych argumentach.
Matka z córką na kolanach mówi o "żydowskim robactwie", ktoś urządza kurs strzelania do "islamskich fanatyków". Pracownik uniwersytetu chce wziąć na celownik demonstrujące pod Sejmem "bydło". To polska lipcowa rzeczywistość. Odpowiedzią twórców horrorów jest film "To przychodzi po zmroku".
Ujawnione przez "Wyborczą" nagrania policjantów śledzących Obywateli RP i posła Ryszarda Petru to kolejny krzyżyk na karierze ministra Mariusza Błaszczaka. W momencie, gdy PiS przeżywa największy kryzys od początku swoich rządów, dymisja dwukrotnie już obronionego ministra byłaby przyznaniem się do słabości przez Jarosława Kaczyńskiego.
Ktoś zaczyna śpiewać: "Wolność kocham i rozumiem" i coś o byciu jak kamień, czego wcześniej nie znałam. Oddaję pętelkę od flagi młodemu chłopcu o sarnich oczach. "Ale ja muszę na Górnośląską! Mam tam partię!" - protestuje. Trudno, dopóki nie znajdzie zastępcy, musi trzymać biało-czerwoną szarfę. Takie są tu niepisane zasady.
Broń, która przypomina o wartościach i w ich imię łączy; o jej nieograniczonych możliwościach przypomniały ostatnie demonstracje pod Sądem Najwyższym. Kto zgadł, że mowa o plakacie, temu wręczam smutną puentę: o polski plakat się nie dba. Przykładem plakat filmowy - i stosunek do niego najważniejszej instytucji kinematograficznej w kraju.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.