Małgorzata Kuciewicz, architektka, współtwórczyni studia Centrala*: Ogrodnicy już dostrzegają, jak zacierają się różnice między 12 sezonami fenologicznymi – mają przecież styczność z przymrozkami czy rosą. Wiemy od nich, że pory roku się zacierają, przesuwają i znikają.
MK: Pełnia zimy, spodzimek, przedwiośnie, pierwiośnie, pełnia wiosny, wczesne lato, pełnia lata, późne lato, polecie, złota jesień, szaruga jesienna, przedzimek.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Wiem po sobie-nie jest lekko.Ludzka głupota,prymitywizm i inne przywary są nieskończone.
O jakim szaleństwie piszesz? Coś państwo z Centrali tu powiedzieli szalonego?
Dokładnie , wyłączmy tylko prąd na chwile i wszyscy w tych szklarniach się ugotują .
Mieszkam na starym warszawskim osiedlu wielkiego molocha spółdzielni. Mieliśmy szczęście ponieważ są tereny zielone i stare drzewa.
Tylko to niestety odchodzi, drzewa umierają z braku wody i kretyńskich obyczajów, które każą spółdzielni wycinać w pień częściowo chore drzewo (ma uschnięte kilka gałęzi czy pojawiają się purchle na korze) za pozwoleniem gminy oczywiście.
Wyciąć i posadzić rachityczne drzewko - taki kij do szczotki z kępką liści. Jak nie uschnie za 40 lat będzie w sam raz. A gmina - wydział środowiska to akceptuje, ponieważ TAKIE SĄ PRZEPISY !!!
Moje apele, pisma, wywieszanie transparentów by nie kosić, nie wygrabiać wszystkich liści - zostawiać warstwy liści, zieleni, które stanowią izolację i utrudniają parowanie spełzają na niczym. W odpowiedzi słyszę obłudne tłumaczenia typu "pani jest świadoma, ale reszta mieszkańców chce mieć wygrabione i ścięte""
-
Dość mam czytania wywiadów takich jak ten, dobre rady cioci Kloci o "uwzględnianiu całego ekosystemu miejskiego".
Miasta już stoją, stare dzielnice zabudowane i zacementowane, budynki stoją. CO TERAZ?
- dogęszczać miasto, likwidując tereny zielone, czy sadzić drzewa?
- jak zmienić przepisy stanowiące podstawę zagospodarowania przestrzennego,
- wymuszać obsadzenia bluszczem, jak to realizować w gęstej tkance śródmiejskiej gdzie takie zielone ściany są jak najbardziej potrzebne,
etc,
Mój pomysł na Pałac Saski i Plac Piłsudskiego:
- Zastopować jakiekolwiek inwestycje w kierunku realizacji tego idiotycznego pomysłu,
- Prawica z Kaczyńskim na czele jak tak bardzo chce może wyburzyć jeden z swoich domów na Żoliborzu, postawić tam miniaturkę pałacu i sprzedawać bilety każdemu suwerenowi, który będzie chciał to oglądać,
- Plac Piłsudskiego: na tej przestrzeni zerwać 60% kamiennej nawierzchni i przekształcić ją w powierzchnię biologicznie czynną z jakąś murawą którą sporadycznie przy okazji wielkich spędów można będzie deptać.
W normalnych dniach żołnierze, goście i Warszawiacy będą spacerować po wyłożonych płytami chodnikach. Wzór chodnika w taką dużą szkocką kratę: 60% murawa, 40% chodniki.
Ale i tak najważniejsze jest zaopatrzenie miast w wodę. Zbiorniki retencyjne na potrzeby miast i ujęcia wód podziemnych - owszem. Tylko jeszcze trzeba te zbiorniki lokalizować z głową... We wrześniu w Andaluzji padało, jak najbardziej. Tropikalne ulewy, powodzie błyskawiczne itd. Głównie wzdłuż wybrzeża. A ich zbiorniki retencyjne są w górze rzek, bo tam woda czyściejsza, łatwiejsza do uzdatnienia i łatwiej tę wodę transportować w dół grawitacyjnie do miasta. No więc było mnóstwo deszczu... tyle, że te wszystkie ulewy zdarzały się poniżej zbiorników. Do zbiorników nie trafiła ani kropelka z powodzi błyskawicznych - pod górkę nie popłynie. Zniszczenia spore, pożytku zero. Niektóre gminy dostarczają wodę mieszkańcom cysternami już od pół roku. Bo zbiornik wysechł wiosną i cześć, nie ma wody w kranach. Może wróci, jak deszcze zaczną padać we własciwych miejscach...
Rozwiązanie tych problemów nazywa się spychacz. Oczywiście wcześniej należy zwolnić konserwatora "zabytków".
Nie jest to prawda, są robione symulacje wpływu nowych wieżowców na przepływy powietrza wokół nich. Już nie mówiąc o samej aerodynamice budynku, która ma wpływ na jego konstrukcje... Zapraszam zajrzeć choćby na PW.
Nie wiem czy pani niezorientowana w temacie, czy celowo sieje taki defetyzm.
Ekologia jest na czasie, a poza tym artykuł powinien być sensacyjny, żeby przyciągać czytelników. Fakty nie zawsze są interesujące, więc nie zaszkodzi coś przemilczeć, albo chociaż odrobinę zniekształcić.
chyba nie do końca zrozumiałaś/eś o co biega. Chodzi o wpływ powstałych zawirowań na okolicę a nie na stawiany budynek. A tego nikt nie bada, bo trzebaby to robić dla otoczenia, czyli innych działek/budynków/kwartałów/dzielnicy. A to można wykonać tylko np. na poziomie planu zagospodarowania. Co jest w Polszy czarną magią, bo my wuzetek nie jesteśmy w stanie zwalczyć a co dopiero wrócić do modeli przewietrzania itd. … atakując święte prawo wolności do zabudowania działki wyłącznie wg widzimisie dewelopera…
Modelowy foch, gratuluję. Głupota i zawiść z ciebie wyszły, a wystarczyło tylko uprzejmie zwrócić uwagę.
Jesteś ekspertem w temacie? To zapraszam, chętnie posłucham. Chyba, że jesteś tu tylko po to by smarować takie niemerytoryczne komentarze.
Chyba ty nie zrozumiałeś. Napisałem również o przepływie powietrza wokół budynku, czyli to jak jego bryła wpływa na sytuację do okoła, na przykład czy nie będzie generował huraganowych podmuchów w jakiejś ulicy itp..
I nie pisz kategorycznie, że nikt nie bada, bo bada, tylko Ty o tym nie wiesz, a i najprawdopodobniej nie masz o tym zielonego pojęcia. Dla różnych warszawskich wieżowców były robione takie badania. Zachęcam do poszukania informacji na ten temat.
Dziwie się, że osoba z branży może być tak niedoinformowana. Ostatecznie, może po prostu był to wielki skrót myślowy, który jednak dla osoby znającej temat z doświadczenia jest rażący.