Dr hab. Krystyna Rymarczyk*, psycholożka i profesorka Uniwersytetu SWPS w Warszawie: Tak. Nadmierne korzystanie z nowych technologii, w tym z internetu, przynosi więcej strat niż korzyści, jeśli chodzi o nasze samopoczucie. Pojawia się też pytanie, czy nie tracimy przez to naszego cennego czasu. Bo jeżeli to jest wyłącznie zerkanie, czyli nie angażujemy świadomej uwagi, to tak naprawdę nie uczymy się niczego nowego. Ale jeżeli to zerkanie byłoby dłuższe niż umowne 3 sekundy, kiedy dowiadujemy się nowych informacji, to wtedy można przyjąć, że nawet to 80 razy dziennie nie będzie zupełną stratą czasu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dziewięciolatek tworzy złożone mechanizmy z redstone w Minecrafcie.
Jednocześnie tata jest molem książkowym, czyta dziecku odkąd było w brzuchu. Ma mądre komiksy (te niemądre czekają na odpowiedni czas), podsuwa bajkowe fabuły i niejeden komiks narysowali razem z pięciolatkiem. Siedmiolatek zna Świat Dysku z opowieści, dziewięciolatek wchodzi pomału w Lema (smokologia i Bajki Robotów). Do tego tata pokazuje jak fajnie jest odłożyć komputer i porobić coś rękami, nigdy nie odmawia kupienia książki albo zestawu LEGO, ma mnóstwo fajnych pisaków, kredek, i piór, oraz dużo, dużo papieru. Ale i dziewięciolatek potrafi włączyć kompa albo tablet i zrobić całkiem fajny montaż z różnych grafik.
Ciężko jest, ale może nie ze wszystkim zgłupiejemy. Ja się naprawdę nie śmiałem przy Idiokracji.
Kudoz. Zwłaszcza dla pięciolatka za złożenie czegokolwiek z powrotem, let alone serwera.
Ale "Bajki robotów" dziewięciolatkowi niech tata odpuści. Do tego trzeba mieć bogate słownictwo i dużą erudycję.
Nie. Trzeba przeczytać dwa razy. Drugi w odpowiednim wieku
Nieźle, acz z przesadą. Dziecko musi mieć też czas na nudę, na niestymulowaną przez dorosłych aktywność, no i na kontakty społeczne z rówieśnikami. Mózg człowieka to dość złożona struktura.
myślę, że szympansa można również nauczyc składania i rozkładania serwera. Dziecko odzwierciedla czynność i tyle. Gramatyki już nie. Niemal wszyscy mamy w domu alkohol, często marihuanę, ale jednak wiemy, aby dzieciom ich nie podawać. Do tego jest to karane.
Tak, to jest najtrudniejsze. Z jednej strony widzę jak chłonie wiedzę i doświadczenia, i chce więcej. I jeszcze pogania tatę, że nic nowego dzisiaj nie zrobiliśmy. Strasznie trudno jest namówić do "robienia nic", bo chociaż dziecko przekonują naukowe argumenty, to nie umie wyhamować. Z drugiej strony nie pamiętam, czy ja w tym wieku umiałem, moje ZX Spectrum dostałem na dziesiąte urodziny i w dni, w które miałem szlaban, pisałem programy w zeszycie i rysowałem grafiki na papierze milimetrowym.
Najbardziej pomaga sport którego częścią jest dyscyplina ("nasz trener jak siedzi, to siedzi, a jak mówi, to mówi"), liczę jeszcze na zajęcia manualne. Ale już widzę, że zwoje ma nawinięte zupełnie inaczej niż ja.
To istnieją w ogóle dzieci rosnące bez technologii???
Znam jedno takie, bawi się często z moim na placu zabaw. Rodzice całkowicie analogowi, i to nie jest fasada. Muzyka z płyt, opowieści z książek, telefon tylko do dzwonienia, filmy w kinie, gry pionkami na plany, ekranu w domu brak.
Dzieciak jest strasznie fajny, ma niesamowitą zdolność snucia fabuł i prowadzenia ich w zaskakujących kierunkach. Niesamowity zakres słów, twórcze używanie gramatyki - w szczególności czasów, bardzo dużo wiedzy o tym jak działa świat i nauka.
Przy okazji: dzieci Zuckerberga i wielu innych bogaczy posiadających media "społecznościowe" są wychowywane bez smartfonów i tabletów w swoim otoczeniu. Oni doskonale wiedzą co robią.
Gratuluję znajomości z Zuckerbergiem
To akurat nie jest tajemnica. Zdaje się, że nawet HBO zrobił o tym dokument.
I.... nie, że 'będą spowalniać', lecz: cofają i spowalniają już od dawna.
A ja się cieszę że moja ponad 80letnia mama potrafi używać smartfon i whatsapp. Możemy przez to być w kontakcie ponieważ jesteśmy oddaleni od siebie o ponad 1800 km.
Zgadzam się, mój tata to inżynier, mechanik samochodowy i od kiedy pamiętam stosował różne urządzenia w tym cb radio, słuchał radia przez całą noc nawet kiedy byliśmy na wczasach więc o to się nie martwię. Martwię się o mamę, która była nauczycielką polskiego i nie do końca może "wyczuwać" zagrożenia związane z tymi technologiami dlatego próbowałem pomóc sam zaniedbując nawet swoje sprawy. Rozumiemy się?
Powinienem uważać na słowa i oczywiście chciałem zaznaczyć, że mój tata jest nałogowcem, furiatem, jakimś chyba schizofrenikiem choć nie jestem zawodowym psychiatrą i dodając do tego jeszcze technologie, dzięki której on może sobie z łóżka wydzwaniać na policję, dzielnicowych, i inne służby tylko za to, że np. przebywam w miejscu mojego zameldowania czy też teraz jak to nazwali zamieszkania i być może to coś z tych urządzeń mogło na niego wpłynąć, to jest już groźne przynajmnuej dla mnie.
Każde kolejne pokolenie jest wswej większości lepiej rozwinięte od poprzedniego i każde "ma własny czas". Do przeszłości powrotów nie ma. A, że zdarzają się osobowości cofnięte w rozwoju, np w Polsce całe 30% społeczeństwa, to normalne. Trudno oczekiwać, żeby było inaczej. Większość obywateli z kolejnych pokoleń rozwija się prawidłowo.
Trzeba by zdefiniować według jakich miar miałoby być lepiej rozwinięte. W XX w. IQ rosło średnio o 7-10 punktów na dekadę, ale teraz obserwujemy odwrócony efekt Flynna - zaczęło spadać od połowy lat 70. Oczywiście dyskusyjnym pozostaje, jakie parametry mierzą testy IQ i na ile są dostosowane do czasów.
Zmienia się drastycznie sposób funkcjonowania w świecie i kolejne pokolenia na pewno będą inne, m.in. lepiej przystowane do chłonięcia ciaglego strumienia danych. Ale czy lepsze?