Konrad Niklewicz - ur. w 1975 r., zastępca dyrektora Instytutu Obywatelskiego, think tanku Platformy Obywatelskiej
Zły to zwyczaj odnosić się w polemice do osoby autora, a nie tez, które głosi. Gdy jednak tezy są odbiciem osobowości twórcy, tej ostatniej nie sposób pominąć.
Debata publiczna jest dziś pod rosnącym wpływem specyficznego stylu publicystyki, którego reprezentantami są Samuel Pereira z jednej strony (nazwijmy ją „prawicową”) i Staszek Skarżyński z drugiej strony (nazwijmy ją „lewicową”). Panowie są niemal rówieśnikami, ale łączy ich o wiele więcej niż kalendarz.
Obaj celują w bezkompromisowych i ostrych sądach. Obaj polemizują nie tyle z adwersarzami, co z ich portretami własnoręcznie namalowanymi. Dla obu szanownych autorów prof. Moriartym polskiej polityki jest Platforma Obywatelska. I gdy wspomniani autorzy biorą ją na warsztat, to nie ma przebacz, musi być siarczyście, na ostro, czy jak to raczył kiedyś napisać red. Pereira, „na dwa baty”. Przestają się liczyć fakty, liczby, zdarzenia. Ma być pieprznie, dosadnie, bo kto dziś nie jest pieprzny i dosadny, ten jest mięczakiem bez szans na przebicie się.
Cóż, ich pełne prawo. Ja jednak, czterdziestoletni ramol już raczej bez szans na przebicie się, chciałbym spróbować bronić faktów i tego, co uważam za ich uzasadnioną interpretację. Okazję do polemiki dają mi najnowsze publikacje wspomnianego red. Skarżyńskiego, który przy okazji obrony własnych poglądów – które sam dumnie nazywa symetryzmem – po raz kolejny wyładowuje swoje frustracje na Platformie.
Otóż pisze red. Skarżyński w „Gazecie Wyborczej”, iż „Platforma Obywatelska pociągnęła za sobą do grobu polską wiarę w Europę, równość, demokrację, rządy prawa oraz prawa człowieka”. Kłopot z tym zdaniem jest taki, że nie bardzo wiadomo, od którego z zawartych w nim kłamstw zacząć. Może od wiary w Europę?
Żaden z rządów po 2004 roku nie zrobił więcej dla zakotwiczenia Polski w Europie niż rząd PO. Polska Platformy to kraj, który dobrze dogadywał się ze wszystkimi partnerami i dzięki temu mógł wynegocjować największe w historii (całej Unii!) wsparcie z unijnego budżetu. W 2011 r. Polska uczestniczyła w naprawie zarządzania gospodarczego w Unii, w 2014 r. skutecznie przekonała do swojego pomysłu unii energetycznej, a w 2015 roku wykazała się solidarnością z ofiarami wojny w Syrii i jednocześnie z innymi krajami Unii Europejskiej (za co zresztą PO zapłaciła słoną cenę polityczną).
Polska Platformy grała w pierwszej lidze Unii; to za rządów PO-PSL integracja Polski z Zachodem została dosłownie zabetonowana – autostrady i połączenia energetyczne powstały za czasów Platformy, nie wcześniej i nie później.
List otwarty: Bez różnorodnej demokratycznej koalicji nie wygramy z PiS
Zostawmy jednak Europę. Czy Platforma wciągała do grobu „równość”, uruchamiając program finansowania in vitro z budżetu państwa i inwestując w żłobki (na początku rządów PO w 2007 r. było ich 373 w całym kraju, w 2015 r., gdy PO oddawała władzę – 1789)? Czy PO pogrzebała prawa kobiet, wprowadzając konwencję antyprzemocową i mechanizm „suwaka” na własnych listach wyborczych? A może PO niszczyła równość, wprowadzając najdłuższy w Europie, roczny urlop rodzicielski dzielony między matkę i ojca i podnosząc płacę minimalną z 900 zł (!) do prawie 2000 zł? Albo zwiększając liczbę dzieci chodzących do przedszkoli na wsi z 23 proc. w 2007 r. do 70 proc. osiem lat później?
Czy Platforma zniszczyła wiarę w państwo prawa, respektując wyroki Trybunału Konstytucyjnego, które były dla niej niekorzystne (np. wyrok w sprawie wcześniejszych emerytur dla kobiet i mężczyzn)? Uniezależniając prokuraturę od polityków albo powołując Adama Bodnara, kandydata organizacji pozarządowych, na rzecznika praw obywatelskich?
Skarżyński: Symetryzm nie jest mamwdupizmem, ale odmową uznania polityki ostatnich 12 lat
Pisze Skarżyński o milionach ofiar strasznych rządów Platformy i zarzuca swoim polemistom, że nie są w stanie wskazać konkretnych ofiar rządów PiS. Cóż, może list do pana redaktora powinien napisać ojciec Igora Stachowiaka, któremu rok temu polityk PiS obiecywał wyjaśnienie tragicznej śmierci jego syna w komisariacie. Albo dziewięć tysięcy nauczycieli zwolnionych z pracy przy okazji deformy edukacji.
Może powinien Skarżyński pomyśleć o tysiącach urzędników, prokuratorów czy sędziów, którym odmawia się awansu, przenosi na drugi koniec kraju albo po prostu zwalnia? Nie wspominając o dziennikarzach zwalnianych na niespotykaną skalę z mediów publicznych za odmowę wykonywania rozkazów z ul. Nowogrodzkiej.
Za parę miesięcy do nauczycieli pewnie dołączy parę milionów rodziców – niech tylko odkryją, jaką edukacyjną katastrofę zgotowano ich dzieciom. Do listy poszkodowanych dołączą też tysiące par, którym rząd PiS odebrał szanse na dziecko, kasując program finansowania in vitro. I tysiące kobiet, które straciły gwarancję lepszej opieki okołoporodowej i skutecznej antykoncepcji. I wreszcie do listy ofiar PiS dodajmy parę milionów Polaków, w tym samotne matki z jednym dzieckiem, którzy nie są beneficjentami 500 plus, ale jedynie zrzucają się na ten program własnymi podatkami i rosnącymi obowiązkowymi daninami. Za trzy-cztery lata ofiarami staną się wszyscy pracujący, zwłaszcza kobiety, które PiS swoją polityką gospodarczą skazuje na głodowe emerytury. Mało?
Znajduję tylko jedno wytłumaczenie dla wściekłości red. Skarżyńskiego na Platformę: jej grzechem jest to, że nie chce być opozycją z idealnego wyobrażenia autora. Rządy PiS nie wywołują porównywalnych, negatywnych emocji, bo z natury rzeczy są tak bardzo z innej bajki, że aż szkoda czasu o tym mówić.
Za to Platforma… Platforma uparcie trzyma się swojej własnej opinii i stoi na drodze do powstania nowej, lepszej opozycji. Zapewne Unii Wolności bis, w tekście red. Skarżyńskiego występującej pod roboczą nazwą, cytuję, „partii misiów koala z programem tańca na rurze”.
Taka postawa jest często spotykana u młodych, bez względu na generację: rzeczywistość niespełniająca oczekiwań w 100 procentach jest odrzucana całkowicie, a kompromis i umiarkowanie to epitety, nie rzeczowniki.
Stawianie znaku równości między PiS a PO jest nie tylko kłamstwem. Jest zwykłą cienizną intelektualną, zwłaszcza w sytuacji, w której mamy do czynienia nie z normalnym konfliktem politycznym, ale próbą (jak dotąd skuteczną) rozmontowania demokratycznych bezpieczników.
Czy Skarżyński będzie doszukiwał się symetrii między PiS a PO, gdy partia rządząca spacyfikuje orzekający o ważności wyborów Sąd Najwyższy i zmieni ordynację tak, by żadna wymarzona przez niego „partia misiów koala” nie przejęła władzy, nawet jeśli wygra wybory?
PO to przecież tylko jedno z ugrupowań politycznych, z którym można się zgadzać lub nie. Jeśli jednak się ją ocenia, warto trzymać się faktów. Platforma od półtora roku zmienia się, wyciąga wnioski z wyborczej porażki, ale nadal, jak wiele partii centrowych w Europie (i w odróżnieniu od lewicy) raczej podąża za zmianami społecznymi, nie próbuje ich wymuszać.
Każde kolejne badania potwierdzają głębokie podziały w polskim społeczeństwie. Nawet majowy sondaż rządowej fundacji CBOS dowodzi, że grupa zagorzałych zwolenników i przeciwników obecnej władzy jest porównywalna. Obie składają się z ok. jednej trzeciej dorosłych Polaków, czyli stanowią dwie niemal dziesięciomilionowe społeczności.
Można odnieść wrażenie, że autentyczne emocje społeczne nie są jednak dla Skarżyńskiego ważne. Liczy się myślenie życzeniowe – pragnienie, by jak najwięcej osób „wycofało się z tej bitwy”, co w jakiś cudowny sposób (i chyba raczej tylko w mniemaniu autora) ma być remedium na autorytarny charakter obecnej władzy.
Tymczasem żeby zakończyć złe rządy PiS, trzeba działania wprost przeciwnego: należy zmobilizować wszystkich wyborców, którzy sami sytuują się w centrum i na lewej stronie sceny politycznej. Lemingów, liberałów, lewicowców, centrystów, wielko- i średniomiejską klasę średnią, a nawet symetrystów.
Wylewanie pomyj na głowę części z nich raczej na pewno porozumienia nie zbuduje. Natomiast na pewno ucieszy Jarosława Kaczyńskiego, największego fana polskich symetrystów. Wszak to oni, nie odczuwając „moralnego zobowiązania” wobec obrońców demokracji, dają mu szansę na drugą kadencję.
Wszystkie komentarze