Najlepiej słuchałoby się tego tekstu przed snem, w łóżku pod kocykiem. Wtedy rozmowy z delfinami, głosy wszechświata, który jest od człowieka mądrzejszy, pragnie jego dobra, niebieskie światło, wizja kwiatu rozwijającego się w ludzkiej duszy ukołysałyby widza do uspokajającego snu.
Widz siedzący w teatrze nie ma tak dobrze, nawet gdy zahipnotyzowany przeplatającymi się rytmicznie głosami aktorów nieco odpłynie, wie, że nie może zasnąć, bo po zakończeniu spektaklu trzeba wstać, pobrać płaszcz i powlec się do domu. A w drodze dopadnie go rzeczywistość, w której nie ma niestety delfinów, wewnętrznych kwiatów i świateł ani głosu wszechświata. Ten świat to piekło, oznajmia Iwan Wyrypajew, i trudno się z nim nie zgodzić.
Ale piekło chwilowe, uspokaja: wszechświat czeka, uratuje nas, przywróci nam wewnętrzną harmonię - co prawda dopiero w chwili naszej śmierci. W sumie to wygodne dla Wyrypajewa - po śmierci raczej nikt nie złoży zażalenia, że ewentualnie było inaczej.
Wszystkie komentarze