Najlepiej słuchałoby się tego tekstu przed snem, w łóżku pod kocykiem. Wtedy rozmowy z delfinami, głosy wszechświata, który jest od człowieka mądrzejszy, pragnie jego dobra, niebieskie światło, wizja kwiatu rozwijającego się w ludzkiej duszy ukołysałyby widza do uspokajającego snu.

Widz siedzący w teatrze nie ma tak dobrze, nawet gdy zahipnotyzowany przeplatającymi się rytmicznie głosami aktorów nieco odpłynie, wie, że nie może zasnąć, bo po zakończeniu spektaklu trzeba wstać, pobrać płaszcz i powlec się do domu. A w drodze dopadnie go rzeczywistość, w której nie ma niestety delfinów, wewnętrznych kwiatów i świateł ani głosu wszechświata. Ten świat to piekło, oznajmia Iwan Wyrypajew, i trudno się z nim nie zgodzić.

Ale piekło chwilowe, uspokaja: wszechświat czeka, uratuje nas, przywróci nam wewnętrzną harmonię - co prawda dopiero w chwili naszej śmierci. W sumie to wygodne dla Wyrypajewa - po śmierci raczej nikt nie złoży zażalenia, że ewentualnie było inaczej.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze