Prognozy pogody przed półmaratonem nie były optymistyczne. Sobota miała być najcieplejszym dniem od tygodni z temperaturą 34 stopni Celsjusza, która nawet o godz. 22 spadłaby ledwie o kilka stopni. W mojej głowie pojawiały się obrazki, udostępniane szeroko w internecie i pokazujące, jak bardzo nagrzewają się betonowe budynki, pośród których prowadziła przecież trasa biegu.
Kilka godzin przed startem zaczęła się burza i znów wątpliwości – bieganie między piorunami to żadna przyjemność. Gdy półmaraton się rozpoczął, na niebie pojawiały się tylko pojedyncze błyski, a deszcz zelżał. Na początku ta mżawka nawet mnie cieszyła, zawsze trochę ochłody. Problemem były jednak tworzące się kałuże, przemoknięte buty i ciągła konieczność przecierania twarzy, by cokolwiek widzieć.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ale mimo wszystko staram się myśleć ekologicznie, dbać o środowisko i nie śmiecić. A z tym ma maratonie nie jest chyba najlepiej? Podobno za rok ma być już lepiej. Ale czy na pewno?