Kiedy słyszę, jak osoby, za którymi stoi potężna, wpływowa instytucja, mówią o tym, że grupka artystów, którzy robią spektakl, chce odnieść sukces, nakręcając skandal, to robi mi się słabo. Nie wiem, jak te osoby wyobrażają sobie sukces reżysera, który robi awangardowy teatr w Polsce, ale to się ma nijak do sukcesów finansowych tej grupy, która się najbardziej tym spektaklem niepokoi.
Magdalena Mach: Spektaklu „#chybanieja” publiczność jeszcze nie widziała, a już ma on łatkę obrazoburczego. Jak się pan czuje w roli artysty, który szokuje i obraża uczucia religijne, zanim jeszcze pokazał swoje dzieło?
Paweł Passini*: Nie mogę powiedzieć, żeby mi na takich opiniach zależało. Próbujemy tym spektaklem rozmawiać z tymi widzami, którzy chodzą do kościoła albo kiedyś chodzili i może chcieliby chodzić znowu.
Mam wrażenie, że żyjemy w takim momencie, kiedy religijność zmienia swój charakter. A ci wszyscy, którzy teraz uderzają w ten spektakl, za kilka, kilkanaście lat zrozumieją, że to być może był już ostatni moment na rozmowę o tym. Obawiam się, że jeśli teraz nie zaczniemy rozmawiać na temat problemów Kościoła poważnie, czyli bez tej niemożliwej hipokryzji, która temu tematowi towarzyszy, to potem będzie już za późno.
Wszystkie komentarze