Po incydencie na Gerlachu słowaccy przewodnicy interweniują w polskim Ministerstwie Sportu i Turystyki. Domagają się, by Polacy, którzy nie mają słowackich uprawnień, nie wychodzili na szczyty po południowej stronie Tatr.
Takie stanowisko przyjęła Narodna Asociacia Horskych Vodcov (NAHV), zrzeszająca słowackich przewodników wysokogórskich.
– Chcemy, żeby w Tatrach panował porządek podczas wyjść wysokogórskich. Na Słowacji mamy przepisy, które jasno określają, jakie wymogi powinni spełniać przewodnicy, którzy prowadzą turystów na szczyty. Tylko Narodna Asociacia Horskych Vodcov może wydawać licencje przewodnikom, chcącym prowadzić turystów po słowackich górach. Niestety, coraz częściej zdarza się, że Polacy nie respektują tych zapisów i legitymują się uprawnieniami wystawionymi przez polskie ministerstwa. Przygotowujemy pismo w tej sprawie do polskiej strony – mówi „Wyborczej” Marek Travnicek, który stoi na czele organizacji NAHV.
Wszystkie komentarze
Tu akurat nie masz racji sugerując, że Słowacy odpowiadają na nasz nacjonalizm w górach. Ewidentnie "lobby górskie" Słowacji idzie na zwarcie ze swobodą polskiej turystyki. To im nie pomoże a raczej zaszkodzi.
Idzie na zwarcie ale z kim? Polscy przewodnicy popierają Słowaków. Ale jak wiadomo Prawdziwy Polak wszelkie procedury i uprawnienia ma w PULL UP TERRAIN AHEAD.
Co zaszkodzi? Wchodziłem na Gerlach z polskim przewodnikiem ale przy wsparciu słowackiej Horskiej Zachrannej Sluzby (podwozili nas od granic parku narodowego do Domu Polskiego więc chyba nie mieli nic przeciwko temu przewodnikowi...). I nie było najmniejszego problemu. Problem zaczyna się jak zaczynają się dziwne "wejścia partnerskie" czyli idzie polski pseudoprzewodnik z grupą amatorów i daje m do podpisu papier, że to jest wejście partnerskie czyli grupa przyjaciół idzie razem a przewodnik nie odpowiada za grupę. Taki papier ludzie dostają do podpisu gdy już uprzęże zakładają i nie chcąc tracić okazji wejścia podpisują a potem wiatrak musi ich ewakuować na dół...
nie chodzi, że oni odpowiadają za nasz, tylko, że każdy ma swój, a nacjonalizm z założenia wali po pysku ;)
Którzy polscy przewodnicy popierają słowackich? Są organizacje dążące do reglamentowania dostępu celem zwiększania zysków. A towarzystwo nie chce się otwierać a powinno się dogadać i respektować licencje bo ponoć jesteśmy w UE.
Ależ polscy przewodnicy bez problemu mogą prowadzić turystów w słowackich Tatrach. Musz miec tylko słowackie uprawnienia.
Nie czujemy ironii (a może smutku i oburzenia)? Dla normalnie i spokojnie myślących ludzi to może być tylko kwestia posiadania słowackiej licencji. Ale ludzie są ludźmi i miewają nastroje. Na nastroje wpływ duży mają tzw. politycy oraz media. Dalej chyba nie muszę tłumaczyć. Pozdrawiam.
Ironia może być nie trafiona.
I ty opisałeś sytuację po tej wyższej stronie Tatr prawdziwie. Bardzo lubiłem (gdy słowacka korona była głównym środkiem płatniczym) jeździć do słowackiego Zdziaru w zimie, bo i piękne góry i sympatyczni, życzliwi górale i dostępność stoków większa i bardziej przystępna kosztowo niż po naszej stronie. I napić się grzanego wina pod wyciągiem bez zagrożenia więzieniem też tam można było.
Doskonale rozumiem, że na okres zimowy trwający od października do połowy chyba maja, Słowacy "zamykają" wstęp w góry powyżej linii schronisk.
Łażenie zimą po górach, zwłaszcza tzw. "zdobywanie szczytów" bezpieczne nie jest, bo i zagrożenie lawinowe, i dzień krótki, i oblodzone ścieżki i zbocza, a i zmienna pogoda. A opisana sytuacja pod Gerlachem? Zapewne p. Klaudia z Zakopanego nie po raz pierwszy prowadziła swoich klientów po słowackiej stronie i zapewne jest już znana Słowakom z niezbyt pięknej strony. Pewnie była też sprawdzana jej legitymacja np. przez słowacką straż miejską/gminą, więc powszechnie wiadomym jest, że kwalifikacji przewodnika wysokogórskiego nie ma. A powinna.
zgadzam się
Z brakiem uprawnień p. Klaudii pełna zgoda. Ale to w żaden sposób nie uprawnia słowackiego przewodnika do szarpania się na niebezpiecznym stoku zwłaszcza gdy oboje są spięci linami z klientami.
Tego że zabierają się do rękoczynów?
Przecież tu chodzi o kasę.
Nie masz pojęcia jacy ludzie prowadzą Polaków na Gerlach...
Ależ dokładnie wiem. I dlatego twierdzę, że tu chodzi o kasę. Nic więcej. Także dlatego, że słowacka licencja kosztuje i nasi cwaniacy omc "przewodnicy" na niej oszczędzają. Nie wszyscy przecież, znam wielu takich, którzy te licencje mają.
Nb. słowaccy przewodnicy jeśli chcą pójść z klientami w polską część Tatr - muszą mieć licencję polskiego TPN.
Chodzenie po Vysokych Tatrach, to "nie je bajka" a pica Klaudia, nie posiadajaca odpowiednich uprawnien, nie powinna narazac ludzi na niebezpieczenstwo.
Tak: Rokita w samolocie - niemcy mnie biją
Piękne odniesienie! Tu : liczę na Sir Richarda Henry'ego
Klaudia na to vsetko sere a jebe to, ona uznava len jej "pravo", vsetci sa maju jej prisposobit.