Skusiła 118 tys. odwiedzających, z czego 2/3 gości z innych miast i z zagranicy. Przez cztery miesiące wystawa "Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst" budziła w Poznaniu duże emocje.

Najwięcej problemów jest zawsze z transportem obrazów. – Mogłabym napisać o tym książkę – żartowała cztery miesiące temu Helga Prignitz-Poda, kuratorka wystawy „Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst”. Jak ustaliła, kiedy meksykańskie dzieła sztuki płynęły statkiem na warszawską wystawę z 1955 r. – tę, której wspomnienie jest częścią ekspozycji pokazywanej dziś w Zamku – na pokładzie wybuchł pożar. Do Sztokholmu wszystkie pudła z obrazami dotarły zwęglone. – Na szczęście ich zawartości nic się nie stało – mówiła doktor.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Frekwencja była, to fakt. Tylko która z rozczarowanych wystawą osób da się kolejny raz nabrać na promocję kuratora/kuratorki jakiejkolwiek wystawy w zamku? bo wystawa była szalenie rozczarowująca. przy całym zamieszaniu, że bilety kupuje się na określoną godzinę, w cyklach co 2, oczekiwania były większe. a wystarczyło 20-25 minut z zatrzymaniem przy każdym dziele, przeczytaniem opisu, chwilą podziwiania. i już.
    @madolynsmith
    dokładnie, wystawę widziałam dwukrotnie - wydawało mi się, że za drugim razem zmażę wrażenie niedosytu z pierwszej wizyty (która była połączona z oprowadzaniem, trwała 30 minut, co było żenujące); niestety za drugim razem, już indywidualnie, to samo - 30 minut wystarczyło na przejście wraz z przyjrzeniem się obrazom, szkicom i zdjęciom. trochę za mało jak na tak intensywnie promowaną wystawę, cena biletu również sugeruje co innego.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0