''Tego się nie da zreformować. To trzeba po prostu zamknąć'' - napisał o szkołach prof. Jan Hartman. I wywołał burzę. ''Szkoła potrzebuje represji. Wszelki awans społeczny i ekonomiczny musi boleć'' - przekonywał tydzień temu prof. Zbigniew Mikołejko. Dziś publikujemy kolejny głos w debacie na temat edukacji. Czego powinna uczyć szkoła?
Odpowiada prof. Jacek Hołówka, filozof i etyk
Obecna sytuacja szkół jest przerażająca: bardzo marni uczniowie, zastraszeni nauczyciele, ubezwłasnowolnieni kuratorzy i nadzorcy, czyli samorządy, które są szkołą zupełnie niezainteresowane.
Szkoła nie rozumie dziś swojego powołania i swojej misji, a to trzy proste punkty: znaleźć w dziecku talent, nauczyć je porządnie pracować, dbać o jego socjalizację. Talent trzeba pomóc dziecku rozwijać, dlatego też nie powinno być jednorodnego programu nauczania dla wszystkich, ale program otwarty z możliwością przechodzenia ze szkoły do szkoły - artystycznej, sportowej czy innej. Jeśli natomiast nie widać żadnego wyraźnego talentu, wtedy przechodzimy do punktu drugiego: nauczyć porządnie pracować. To wbrew pozorom nie jest takie proste zadanie. Szkoła musi nauczyć dociekliwości, wnikliwości, pomysłowości, wytrwałości, czyli po prostu podstawowych zalet charakteru.
Jest takie świetne powiedzenie angielskie: ''I hear and I forget, I see and I remember, I do and I understand''. Szkoła ma uczyć umiejętności, a w Polsce się uczy na pamięć. Wbijanie do głowy bez zrozumienia jest całkiem bez sensu. Słyszę od uczniów na każdym poziomie: ''Pan mi podyktuje tak, jak trzeba mówić na egzaminie''. Bzdura. Trzeba dzieciaka nauczyć samodzielnego znajdowania odpowiedzi na pytania i tego, by miał odwagę głoszenia własnych poglądów. W tej chwili szkoła jest marnym dodatkiem do internetu, i to jest rzecz najbardziej przerażająca. Odpytywanie uczniów z tego, co sobie znaleźli w sieci, to nie edukacja, tylko tresowanie małpki.
''Ile jest warta polska szkoła'' - sprawdza ''Wprost''
Trzecia rzecz to socjalizacja. Dziecko musi mieć silne poczucie identyfikacji z konkretną grupą. Dziś szkoła się tego boi, bo wszyscy mają być równi, a gdy się robi jakieś podziały, to od razu jest szowinizm. Nie każdy chce być w każdej grupie. Tak samo jak się bada talent, trzeba też badać potencjalną identyfikację - kto chciałby występować na scenie, a kto lepiej się czuje wśród cichych rówieśników? Komu jest bliższa postawa lewicowa, a komu prawicowa? Trzeba uczniów od siebie odróżnić i nauczyć utożsamiać z odpowiednią grupą: czy to z religią, czy z rodziną, czy też z dziećmi lubiącymi Brzechwę. Wychodząc z takiej szkoły, ludzie mają poczucie, że wiedzą, kim są, i potrafią coś w życiu osiągnąć.
A dlaczego szkoła nie realizuje dziś swojej misji? Widzę dwa podstawowe problemy.
Szkoła nie ma możliwości działania w sposób sprawny. Chodziłem do szkoły, w której nauczyciel miał pełny, niepodważalny autorytet. W pewnych instytucjach funkcje wiążą się z uprawnieniami. Szkoła demokratyczna, w której to dzieciaki decydują, czego się będą uczyły, jak i od kogo, to rodzaj stowarzyszenia niemającego żadnych celów edukacyjnych, lecz jedynie rozrywkowe. Oczywiście nie chodzi o to, by zamieniać szkołę publiczną w szkołę kadetów, ale w każdej szkole pewien autorytaryzm jest niezbędny.
I jeszcze jedno. W Polsce stała się rzecz straszna: państwo jako system centralny całkowicie zrzuciło z siebie odpowiedzialność za świadczenie usług, które mają charakter wyższej użyteczności - szkoły są lokalne, tak samo jak np. szpitale. W samorządach panuje tymczasem spychologia. Jedyną istotną dla samorządowców sprawą są posady dla dzieci i znajomych burmistrza. Środki, i tak mocno ograniczone, najczęściej są wydawane bez sensu. Wszystko to jak najgorzej wróży przyszłości naszego kraju.
not. Małgorzata I. Niemczyńska
Dziesięć książek, które każdy maturzysta znać powinien, według prof. Hołówki:
1. Biblia (szczególnie księgi: Rodzaju, Wyjścia, Hioba, Ewangelie, Dzieje Apostolskie)
2. Homer, ''Iliada''
3. Platon, ''Państwo''
4. Thomas Morus, ''Utopia''
5. William Szekspir, ''Hamlet''
6. Molier, ''Świętoszek''
7. John S. Mill, ''Utylitaryzm'' i ''O wolności''
8. Joseph Conrad, ''Jądro ciemności''
9. Thomas Mann, ''Buddenbrookowie''
10. Michaił Bułhakow, ''Mistrz i Małgorzata''
Czy klasa umarła?
''Szkół nie da się zreformować. Trzeba je zamknąć'' - napisał w zeszłym tygodniu filozof Jan Hartman, profesor UJ. Jego zdaniem ''szkolnictwo powszechne w obecnym kształcie jest XIX-wiecznym przeżytkiem''. To system, który produkuje absolwentów ignorantów. Wiedza wtłaczana im do głów i sprawdzana w formie testów to zdaniem Hartmana ''breja ulepiona z przypadkowych i mało pożywnych składników'', czyli wiadomości ''obojętne i nieprzydatne, które nie czynią nas mądrzejszymi ani nie ułatwiają życia'', a sama szkoła to ''bastion drobnomieszczaństwa i filisterstwa, wszelkiej dulszczyzny i oportunizmu''. W czasach błyskawicznych zmian cywilizacyjnych, internetu i demokracji szkoła w obecnym kształcie to zdaniem Hartmana przeżytek. Młodzi ludzie uczą się poza nią, przychodzą do niej wyłącznie w celach towarzyskich.
Hartman: ''Mam nadzieję, że w ciągu tego stulecia obowiązkowe szkoły powszechne znikną. Szkoły staną się dobrowolne i zmienią się w instytucje samouczenia się pod kierunkiem nauczycieli pomagających dobierać odpowiednie środki i materiały tym, którzy uczyć się pragną i mają po temu jakieś predyspozycje''.
Czego uczyć w takich szkołach? Hartman proponuje:* By człowiek umiał myśleć logicznie, trzeba go uczyć logiki. * By liznął mądrości, potrzebuje trochę filozofii. * Skoro ma być obywatelem, trzeba go uczyć podstaw prawa. * Skoro tak strasznie chce żyć sto lat w zdrowiu i seksie, trzeba go uczyć elementów medycyny. * Skoro chce mieć dużo pieniędzy, niechaj się dowie, skąd się bierze bogactwo i bieda. Tekst Hartmana poruszył publicystów i czytelników.
* Robert Siewiorek :
* Marek Beylin :
* Piotr Pacewicz :
''Kto do szkoły, kto do łopaty''
* Wojciech Orliński :
* Listy czytelników :
''Pan mnie zna. Ja tego nie czytam, wystarczą streszczenia''
* Listy czytelników :
* Zbigniew Mikołejko :
''Szkoła potrzebuje represji''
Samorządy tną do kości:
''Znikających szkół coraz więcej''
. Dlaczego?
''Pytanie na śniadanie'' dziwi się absurdom finansowania szkolnictwa na przykładzie szkoły z Nysy
Wszystkie komentarze