Dobre dane gospodarcze z regionów przygranicznych nie zrobiły jednak takiej kariery politycznej w UE jak słynny już „polski hydraulik”. To właśnie ten mityczny rzemieślnik (którym równie dobrze mógłby być przecież czeski dekarz albo węgierski stolarz) wywoływał gorące emocje zarówno przed 2004 rokiem, jak i po nim.
Nadawał się idealnie na potwierdzenie obaw, że oto wkrótce Europę zaleją hordy, które narzucą rdzennym przedsiębiorstwom stawki dumpingowe i odbiorą pracę. W końcu przecież jednym z głównych powodów, dla których większość Brytyjczyków zdecydowała się na opuszczenie Unii, była właśnie masowo migrująca tania siła robocza.
Wszystkie komentarze
Tak prosto świat nie działa panowie naukowcy, zamknięci w swoich wieżach z kości słoniowej. A potem zdziwienie dlaczego jest np. Brexit. W znacznej mierze przez migrantów z Polski.
Tak, polski hydraulik dobrze i korzystnie naprawi kran, ale razem z nim są też bardziej problematyczni rodacy.
A kto kradnie ryby ze stawów angielskich, ile ogródków zasrano, bo ktoś żałuje na kibel. Wiem, że dobili tam migranci i z wielu innych krajów, ale to uderzenie polskiej fali było jak młot. Wiem co mówię, sam tam robiłem i lista wyczynów rodaków jest naprawdę długa.
Jeden przykład. Mieszkańcy Londynu dziwili się, że kible w nocy pozamykane, w końcu służby otworzyły i co się okazało? Polak wrzucał monetę, pompował w środku materacyk i miał za 50 pensów hotel z bieżącą wodą a rano wyspany i zadowolony wyłaził na robotę. Wcześniej tego żaden Arab, Anglik, Murzyn czy Hindus nie wymyślił.
Mam dalej podawać przykłady?
Zmilczę, bo wstyd za rodaków. A jakbyś się czuł w spokojnej wioseczce 300 osób, gdzie nagle przyjeżdża 400 obcych z okrzykiem: k…wa. Bo na pewno nie czuli się Anglicy u siebie jak nagle, pardon, zasr…ny, ogródek.
Dzicz.
Jeden przykład. (…) Mam dalej podawać przykłady?
Tak, ale nie z "Daily Heil", poza tym oczywiście wyżeraliśmy królowej łabędzie.
szydzisz a ja tam byłem, naprawdę nie ma sensu bronić dziczy. Wstyd.
Niestety musze sie zgodzic, widzialam to w Dublinie a teraz nawet w Luksemburgu, Polacy nie maja wstydu i poszanowania dla innego kraju, same buraki i smierdziele, do tego okradna kazdego i kombinuja ile da. Trzeba uciekac jak najdalej!
nie mówię, że wszyscy, ale jest tak dużo, że wstyd przyznawać się do polskości jak są w pobliżu rodacy, lepiej zmilczeć, nie dziwię, że wielu nie lubi nas za granicą i do tego jeszcze ta nasza martyrologiczna napinka, że my tylko zawsze ofiary losu...
To może by tak oryginalna scena z Gombrowicza, gdzie rodakowi za granicą się walizka rozwala i z niej polska kiełbasa na ulicę wysypuje a on do jakiegoś zdziwionego angielskiego dżentelmena rozdziawia bezzębną gębulę i sepleni, pokazując na to przerzedzone uzębienie "za wolność wybili, za wolność panie wybili".
do tego na wszystko narzekają i krytykują. Tylko Polki są piękne, tylko ich żony umieją gotować, tylko polskie potrawy, Wigilia, święta itd. (to z ostatniej chwili, od pana obsługującego na jarmarku Bożonarodzeniowym), a ci wszyscy uchodźcy to motłoch. Nie mówiąc o Makaroniarzach, żabojadach, Szwabach, Angolach, Brytolach. Z kolei mój sąsiad cały czas zastanawia się skąd ci uchodźcy mają kasę na komórki, a znajoma cały czas obawia się ukamieniowania. Nic tylko obejść wielkim kołem słysząc ojczysty język.
Moja rada dla Polaków tam jest taka: przycichnąć, nie prowokować.
Nie afiszować się z polskością.
Oni są tam od wieków u siebie a my jesteśmy tylko migrantami zarobkowymi, czyli gośćmi na obcym terenie. Po co obnosić się z towarem z polskiego sklepu? Kupić pod osłoną nocy i szybko zawinąć w torbę z Tesco a zyskamy szacunek gospodarzy.
Albo w domu można otworzyć okno, włączyć głośniej angielskie radio BBC a w drugim pokoju po cichu prowadzić nasłuch polskich stacji. Sąsiedzi powiedzą wtedy "swój chłop, dobrze się integruje".
Koszulkę z polskim orłem ponosisz na urlopie w kraju a tam ubrać się w podobne dresy jak ich dresiarze, wtopić się w tłum, nie rozmawiać głośno po polsku na ulicy i nie chodzić na dyskoteki na podryw Angielek, bo tego Anglicy nie lubią. A jak będzie mecz z Anglią to iść do pubu i dopingować Anglików.
Moja rada dla Polaków tam jest taka: przycichnąć, nie prowokować. Nie afiszować się z polskością. Oni są tam od wieków u siebie a my jesteśmy tylko migrantami zarobkowymi, czyli gośćmi na obcym terenie. Po co obnosić się z towarem z polskiego sklepu? Kupić pod osłoną nocy i szybko zawinąć w torbę z Tesco a zyskamy szacunek gospodarzy. Albo w domu można otworzyć okno, włączyć głośniej angielskie radio BBC a w drugim pokoju po cichu prowadzić nasłuch polskich stacji. Sąsiedzi powiedzą wtedy "swój chłop, dobrze się integruje". Koszulkę z polskim orłem ponosisz na urlopie w kraju a tam ubrać się w podobne dresy jak ich dresiarze, wtopić się w tłum, nie rozmawiać głośno po polsku na ulicy i nie chodzić na dyskoteki na podryw Angielek, bo tego Anglicy nie lubią. A jak będzie mecz z Anglią to iść do pubu i dopingować Anglików.
W Niemczech tak samo, niestety…
Scenka oryginalna, nie z Gombrowicza: stoi Polak przed regalem z alkoholami. W reku trzyma banany. Bierze z pólki flaszke. Patrzy niezdecydowany raz na te flaszke, raz na banany i w koncu, po krotkiej chwili zastanowienia, z widoczna ulga i glosnym "kuuuur….a" odklada banany i maszeruje do kasy :)))
Scenka nr 2: 8.00 rano, tlok w tramwaju niemilosierny. Nagle slysze jakies podniesione glosy i ludzie usuwaja sie na boki w pospiechu. To dwoch Polakow (budowlanow, co widac po ubiorze) wsiadlo do tramwaju. Nie, nikogo nie pobili, nie byli agresywni, ale jechali na kilometry przetrawionym alkoholem, byli glosni i sprawiali wrazenie, ze tylko czekaja, az ktos ich nieopatrznie - nie daj boze! - krytycznym spojrzeniem sprowokuje. Ludzie woleli nie ryzykowac.
Scenka nr 3: dwie nastolaki flirtuja na peronie, a potem w tramwaju, z kazdym znajdujacym sie w zasiegu ich wzroku facetem. Zagaduja po polsku - hej, towar niezwy jestes!, puszczaja oczka, smichy-chichy, prosza o fajki, oblizuja sie lubieznie. Maja z tego niezwy ubaw. Ja jestem zazenowana. Wstyd mi za nie, za to, ze utrwalaja stereotypy o polskich laseczkach - latwych i chetnych, o baaardzo lekkich obyczajach.
To nie sa jakies wielkie dramaty, ale takich sytuacji sa setki. I niestety to nas wyroznia na tle innych nacji - buta, arogancja, chamstwo w oparach przetrawionego alkoholu.
Oczywiscie sa tez inni Polacy - lubiani, doceniani w pracy za pracowitosc, rzetelnosc. Ale na ulicy to ci pierwsi rzucaja sie w oczy i pracuja, na taki, a nie inny obrazek emigranta z Polski.
"utrwalaja stereotypy o polskich laseczkach - latwych i chetnych, o baaardzo lekkich obyczajach"
Utrwalają, ale nie zrozumiałem dlaczego stereotypy? To masowe zjawisko. No przecież my sami oficjalnie to utrwalamy. A kogo wysłaliśmy na Eurowizję? Jakieś panienki z wywalonymi cycami i brandzlujące kija od masielnicy. Tak jakby na Zachodzie cyców nie widzieli.
Co cię dziwi? Komentarz od czapy...
Serbia nie ma dostępu do morza. O jakie rybołówstwo chodzi?
Z Czechami i Węgrami, z tego co pamiętam, też były negocjacje w sprawie rybołówstwa. Szybko zamknięte, z oczywistych względów. To standardowa procedura - trzeba przyklepać wszystkie działy prawa unijnego.
Serbia ma sporo rybołówstwa śródlądowego, w tym akwakultury.
sródlądowe , : jeziora , rzeki , stawy i bajorka