Przy granicy Nigru z Algierią, w odległości trzech dni jazdy samochodem od najbliższej osady, tysiące mężczyzn pracuje w pocie czoła w ponadstumetrowych szybach. Przyszli tu za złotem. W regionie opanowanym przez przemyt ludzi i narkotyków i terroryzm to szansa na lepsze życie.

Tchibarakaten w Nigrze – tu wśród piasków Sahary, niedaleko granicy z Algierią, wznosi się samotnie miasteczko namiotowe. Choć w okolicy roi się od przemytników ludzi, szmuglerów narkotyków i dżihadystów, w ciągu ostatnich dwóch lat do tego wyjętego spod prawa regionu przybyło ok. 35 tys. ludzi – głównie z Afryki Zachodniej i Środkowej. Szukają złota.

W Tchibarakaten działa największa półdzika kopalnia złota w Nigrze. Ten biedny kraj (ale o najwyższym na świecie wskaźniku urodzeń) stał się kluczowym sojusznikiem Zachodu na afrykańskim froncie wojny z terrorem i ważnym elementem układanki w staraniach Zachodu o ograniczenie migracji.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze
"w okolicach kopalni na stałe przebywa trzech policjantów- " porządek musi być.......
już oceniałe(a)ś
0
0