Pomidory to ulubione warzywo większości Polaków (58 proc.). Wysoką pozycję zajmuje też marchewka, po którą sięga połowa ankietowanych. W czołówce znajdują się również ogórki, ziemniaki i kapusta. Polecane przez specjalistów brokuły preferuje tylko 20 proc. badanych. Najrzadziej natomiast goszczą w naszym jadłospisie jarmuż (jedno z wiodących warzyw liściastych na liście dietetyków), bakłażany, karczochy, ciecierzyca i soczewica, na które decyduje się mniej niż 3 proc. badanych.
Z owoców najczęściej wybieramy jabłka – prawie 3/4 badanych stawia je na pierwszym miejscu. Wśród tych ulubionych są też banany (47 proc.), pomarańcze (35 proc.) i mandarynki (33 proc.).
Gruszki, truskawki i wiśnie docenia odpowiednio 30, 29 i 24 proc. respondentów. Tylko 12 proc. ankietowanych wskazuje na owoce jagodowe nazywane często przez specjalistów „owocami do zadań specjalnych”. Szkoda, bo wiele badań sugeruje, że zwiększenie ich spożycia zmniejsza ryzyko otyłości, cukrzycy czy chorób serca.
– Polacy cenią sobie dobrze im znane krajowe produkty. Od lat stanowią one solidną bazę dla przygotowywanych przez nich potraw. I choć trudno wyobrazić sobie polską kuchnię bez takich warzyw jak ziemniaki, marchew, cebula, papryka czy buraki, to starajmy się uwzględniać w diecie również inne niezwykle wartościowe, a rzadziej wykorzystywane jarzyny, np. por, seler, cukinię, groch, dynię czy bób wybierane przez mniej niż 10 proc. ankietowanych – mówi Agnieszka Falba-Gałkowska, dyrektor Biura Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych, organizatora kampanii.
Może jednak nie ma się co czepiać? Pomidory i jabłka lepsze niż nic. Poza tym też są zdrowe.
– Niestety, ten pomidor to zazwyczaj jeden plaster na kanapce – ubolewała niedawno w rozmowie z „TZ” dietetyczka Hanna Stolińska-Fiedorowicz.
Tymczasem to ani mięso, ani nabiał, lecz warzywa i owoce są w podstawie piramidy żywieniowej. Ich jedzenie jest kluczem do zachowania zdrowia.
Według najnowszych badań najlepiej jeść 10 porcji warzyw i owoców dziennie (w proporcji 4:1), czyli około 800 g. To np. jeden banan, miseczka malin czy jagód, garść czereśni, pół ogórka, duży pomidor, trzy gotowane ziemniaki do obiadu, mały talerzyk gotowanego bobu, kilka liści sałaty do kanapek.
Górnego limitu nie ma. Im więcej warzyw i owoców, tym lepiej.
Specjaliści od żywienia są jednak realistami – zamiast 10 zachęcają do zjedzenia choć pięciu takich porcji, czyli 400 g dziennie.
Jeśli lubimy pomidory, zjedzmy całego – duży pomidor waży nawet 150 g. Jednak warto jeść mniejsze porcje, ale za to różnorodne. Dlaczego? Ponieważ każda z roślin dostarcza nam nieco innej kompozycji bioaktywnych składników: karotenoidów, witamin, kwasu foliowego, selenu, flawonoidów, izoflawonów, błonnika. A to zwiększa naszą ochronę przed chorobami.
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl
Wszystkie komentarze