Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
1 z 12
Arkadiusz Wełna, twórca Kaliskiego Stowarzyszenia Muaythai i prezes Arkadii Kalisz nie wygląda na kogoś, kto nadstawia lewy policzek, gdy zarobi w prawy. W sekcji dzieci i kadetów założonego przez Wełnę stowarzyszenia trenuje nawet 30 zawodników. Pod okiem Białorusina Aleksandra Kruka, mistrza świata i Europy, ćwiczą uderzenia i walkę w klinczu.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
2 z 12
- Tak, byłem gangsterem, kierowałem grupą przestępczą. Jeździłem czarnym jeepem, ubierałem się na czarno. Żyłem wygodnie i dostatnio. Na szyi dźwigałem łańcuch z kilograma złota i z brylantem za 10 tysięcy dolarów - mówi Wełna. - Teraz chcę powstrzymać dzieciaki, by nie szły taką drogą. Mnie nie zatrzymał nikt - mówi.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
3 z 12
- Niektórzy dziwią się, że oddajemy dziecko w ręce człowieka, który siedział za kratami. A ja im tłumaczę, że każdy w życiu robi błędy. Ja też. Chociaż nie takie jak Arek. Ale proszę zobaczyć co on dla dzieciaków robi. Załatwił fontannę z czekolady. Był tort w kształcie ringu. Jak kogoś nie stać na wyjazd na zawody, to rzuci groszem - mówi Maciej Herbich, ojciec chłopca, który trenują w sekcji.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
4 z 12
Barbara Leszczyńska cieszy się, że ośmioletni Adam na treningach rozładowuje nadmiar energii. - I zrobił się samodzielny. Nie ma mowy, bym pakowała mu torbę na trening. Na zawody, nawet za granicę, też z nim nie jadę, bo mnie nie stać. Radzi sobie sam.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
5 z 12
Wiktoria, lat dziesięć, chuda jak patyk, tajski boks trenuje od kilku miesięcy. - To był przypadek - opowiada jej mama Ewa Staszek. - Trenować chciał mój wnuk, ale nie spodobało mu się. Wiktoria też chciała spróbować i to był strzał w dziesiątkę. Starszego syna sport nie pociąga, młodszy jest schorowany i wyszło na to, że tylko córka w całej rodzinie uprawia sport. Mąż uwielbia oglądać boks. Jak teraz patrzy na Wiktorię, to rozpiera go duma.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
6 z 12
Nie jest tak, że tylko szachista może być mądrym człowiekiem - przekonuje Maciej Herbich. - Jeśli syn się w to zaangażował, dlaczego mam mu zabraniać? Treningi nauczyły go systematyczności. Ma czas na szkołę, sport, na wędkowanie ze mną, a jeszcze i na zabawę przed komputerem znajdzie chwilę. Wie dobrze, że jak będzie miał kłopoty z nauką, to z treningów nici.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
7 z 12
Przed pojedynkami ubrani w wieńce z kwiatów tańczą taniec wai khru, przed walką i po niej ukłonami oddają sobie szacunek. - Tego ich uczymy - zapewnia Wełna. - Kto zacznie krzywdzić ludzi na ulicy, wyleci z klubu. Nie zamierzam tu produkować bandziorów. Nie chcę, żeby powtarzali moje błędy.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
8 z 12
- W Tajlandii dzieci zostają zawodowcami, zarabiają pieniądze na ringu. To część tajskiej kultury - mówi Robert Karpiński, wiceprezes Polskiego Związku Muaythai i trener kadry Polski dzieci i kadetów. Jego czworo podopiecznych, w tym jedna dziewczynka, wywalczyło w tym roku tytuły wicemistrzów świata. - Trenować mogą już siedmiolatki, tyle że w sekcjach ogólnorozwojowych, gdzie uczy się ich tylko elementów muaythai. W zawodach startować można w wieku
10 lat.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
9 z 12
- Siniaki się zdarzają, ale Adaś przynosi je z podwórka, nie z treningów - mówi Barbara Leszczyńska, jej 8-letni syn trenować zaczął już w przedszkolu. Na pierwszy trening przyprowadził go tata.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
10 z 12
- Leją się w cudzysłowie, bo są opatuleni ochraniaczami, więc ciosów nawet nie czują. Boksują, a po chwili jeden drugiego w narożniku wachluje ręcznikiem. Pełen szacunek dla przeciwnika - mówi tata Maćka Maciej Herbich, były lekkoatleta.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
11 z 12
- Trzeba zaczynać w młodym wieku, by osiągnąć sukces. Że brutalnie? Na boisku piłkarskim dzieciaki łamią sobie kości i nikt się nie oburza. Mogłyby przecież bić się na podwórku. A robią to na ringu: zgodnie z zasadami, pod okiem sędziów, trenerów i lekarzy.
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
12 z 12
Klub Arkadiusza Wełny nie jest zrzeszony w Polskim Związku Muaythai, więc nie musi stosować jego regulaminów. Jego zawodnicy nie są też brani pod uwagę przy kompletowaniu kadry Polski. Za to odnoszą sukcesy w walkach w Estonii czy na Ukrainie nieuznawanych przez światowy związek muaythai, gdzie dopuszcza się ciosy ręką na głowę.
Wszystkie komentarze