Fot. AHMAD MASOOD
W lutym 2002 r. na stacji Godhra w gwałtownym pożarze spłonął pociąg, którym podróżowali hinduistyczni pielgrzymi powracający z kontrowersyjnego świętego miejsca w Ayodhya. Żywcem spłonęło 58 osób. Szerzona m.in. przez lokalnych notabli wieść, jakoby ogień podłożyli "muzułmańscy terroryści" wywołała masowe zamieszki, które wstrząsnęły opinią publiczna w całych Indiach. Przez trzy dni w miastach Gudżaratu sąsiad hinduista mordował sąsiada muzułmanina. Znali się - przez lata mieszkali razem. Nikt dokładnie nie wie, ile osób zginęło w polowaniu na muzułmanów, ale liczbę zabitych szacuje się w tysiącach. Wiele z ofiar przemocy, które przeżyły, do dziś czeka na zadośćuczynienie i sprawiedliwość. Mieszkają obok dawnych oprawców, a kandydat Indyjskiej Partii Ludowej na premiera, rządzący prowincją od 2001r Narendra Modi, jest oskarżany o - co najmniej - bierność wobec masakry (a przez niektórych wręcz o podżeganie do mordów).
_____________________________________________________________________________________________
n/z. Muzułmanka w jednej z dzielnic Ahmadabadu.
Wszystkie komentarze