Fot. Javier Arcenillas
Z Javierem Arcenillasem, hiszpańskim fotografem,
rozmawia
Katarzyna Brejwo
____________________________________________________________________________
Płatnych zabójców 'sicarios' zacząłeś fotografować po śmierci
kolegi.
- Był dziennikarzem. Do dziś nie wiadomo,
komu się naraził. Sprawca podjechał na motorze, strzelił i uciekł. Wszystko działo się na
ulicy w stolicy Gwatemali. Wcześniej nie
chciałem zajmować się tematem przemocy,
chociaż pracując w Ameryce Łacińskiej,
słyszy się o niej codziennie.
Jak znalazłeś swoich bohaterów?
- Przez kontakty w lokalnej gazecie dotarłem do informatorów, którzy wprowadzili
mnie w ten świat. Sicarios zgodzili się na
zdjęcia, pod warunkiem że nie zostaną rozpoznani, ale nigdy nie miałem pewności, czy
kiedyś mnie nie zastrzelą. Bez wyraźnego
powodu, po prostu dlatego, że akurat się
tam znalazłem. Większość z nich zaczyna
w bardzo młodym wieku. Na początku muszą zabić psa albo inne zwierzę, potem pomagają przy zabójstwach, aż przychodzi
'chrzest' - chłopak musi sam zabić, a potem
pójść na pogrzeb swojej ofiary. Chodzi o to,
żeby udowodnił, że nie ma świadków zabójstwa. Tak wytrenowani sicarios zabijają bez żadnych emocji, bez refleksji.
-Kto zostaje płatnym zabójcą?
Większość to porzucone albo zaniedbane
dzieci z biednych rodzin. Łączy ich brak
pewności siebie i to, że nikt się nimi nigdy
nie interesował. Ich motywacja nie różni się
zbytnio od naszej: to pieniądze. Stawki za
zabójstwo wahają się od 15 do kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Oni nie mają nic do stracenia. Dorastają w świecie, w którym
rządzi przemoc i strach. Są dzielnice Tegu-
cigalpy, stolicy Hondurasu, gdzie żyje się jak
na froncie. Po sześciu latach, tyle trwała
praca nad tym projektem, zrozumiałem, że
trudno jest obwiniać tylko sicarios. Są produktem społeczeństwa, w którym przyszło
im żyć.
- A ten, który zabił twojego przyjaciela?
Nigdy go nie złapano. Możliwe, że już nie
żyje. Sicarios żyją krótko, wielu nie dożywa
nawet 25 lat
_____________________________________________________________________________
Guatemala City. Zamaskowany 'sicaro' - 'wygraża mi, przez kilka sekund...' - mówi fotoreporter
Wszystkie komentarze