Starsi nie wyjeżdżają, bo nikogo nigdzie nie mają, nikogo nie znają. Mówią: „My mieszkaliśmy tutaj przez całe swoje życie i co, mamy teraz gdzieś uciekać albo zejść do schronu, mieszkać w metrze, ukrywać się? Jeśli mamy zginąć, wolimy we własnych łóżkach". I pozostają w swoich domach.
40 dni temu wszyscy byliśmy szczęśliwsi
Jana jest terapeutką z Kijowa. Jeszcze nie ukończyła studiów, ale już pomaga psychologicznie. W Dniprze rozmawia z żołnierzami. Odwiedza ich w szpitalach, czasem czeka, aż żołnierz wybudzi się po operacji amputowania nogi, i jest przy nim w tej najtrudniejszej dla niego chwili. Ona sama do końca nie wie, jak im pomagać, po prostu jest z tymi ludźmi i ich słucha. To też forma walki. Jana stała się dla mnie ważna, chociaż mam tylko jej portret. Gdy widziałam się z nią pierwszy raz, była pełna zapału, energii, mówiła, że nie chce wyjeżdżać, bo dla niej to niedopuszczalne, by ktoś najechał kraj, zabijał, gwałcił i kradł. Kiedy spotkałam ją dziesięć dni później, miała pusty wzrok. Zapytałam: „Czy wszystko OK?". Kiwnęła głową. Powiedziała: „Agata, nie wiem, jak mam ci pomóc ze zdjęciami, nie wiem, co miałabyś fotografować. Jak siedzę na kanapie i tępo gapię się w ścianę? Albo jak rozmawiam z ludźmi, jestem obok tych, którzy ocaleli?
Jak mam cię zaprosić na spotkanie z młodą dziewczyną, która opowiada mi o piekle, jakie przeżyła, która została kilkukrotnie zgwałcona przez rosyjskich żołnierzy? Na jej oczach ci sami żołnierze gwałcili jej matkę, a później ją zabili. Ona jest jedną z ocalałych z Mariupola.
Agata, powiedz mi, jak mam cię zaprowadzić na spotkanie z mężczyzną, na którego oczach została zgwałcona żona i kilkuletnia córeczka? Ona była dzieckiem. Rozumiesz to? A później obie zostały na jego oczach rozstrzelane. On przeżył. Nikt nie wie dlaczego. Dlaczego go oszczędzili. A ja staram się po prostu być obok niego i go słuchać. Kiedy zapytałaś, jak się czuję, jak się mam, odpowiedziałam ci, że OK. Ale tak naprawdę nie jest OK. Czuję, że moje oczy i wnętrze są puste od historii, które niosę".
Wiele osób już nie odnajdzie swoich rodzin, bo ludzie są chowani pod ostrzałem, między blokami. Wielu moich znajomych zniknęło, nie dało znaku życia od pierwszego dnia inwazji. Co oznacza, że albo nie mają zasięgu, albo nie żyją, albo zostali wywiezieni w głąb Rosji. Mariupol jest zakładnikiem. Mariupol jest symbolem najstraszniejszym, bo nie mamy stamtąd wiadomości. Bucza nas przerosła i przeraziła. Nic nie przebije już obrazów z Buczy. Nawet jeśli wszystko zostanie wyczyszczone, skremowane wszystkie świadectwa zbrodni, to pozostanie pustka, która będzie najmroczniejszą i najgroźniejszą grozą i będzie świadectwem ludobójstwa.
W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę i szerzącej się dezinformacji Fundacja „Gazety Wyborczej” wraz z partnerami stworzyła Fundusz na rzecz mediów w Ukrainie.
Zebrane fundusze są wykorzystywane na zakup wyposażenia dla dziennikarzy pracujących w strefie wojny, na wsparcie finansowe tych dziennikarzy, organizacji dziennikarskich i medialnych w Ukrainie, a także na relokację dziennikarzy do Polski i innych krajów UE.
Wesprzyj bezpieczeństwo dziennikarzy, którzy raportują o wojnie.