Czasami lepiej być mniej widocznym, a nawet obniżać własną wartość, by znaleźć się poza zasięgiem wzroku. Satya Nadella jest mistrzem tej strategii. 50-letni szef Microsoftu, który urodził się i wychował w Indiach, jest skromny i spokojny. Od czterech lat kieruje koncernem z Redmond w stanie Waszyngton.
Gdyby postawić Nadellę obok jego poprzednika Stevena Ballmera, mało kto zauważyłby jego obecność, bo tak bardzo się od siebie różnią. Ballmer występował przed programistami na scenie w przepoconej koszuli, tupiąc i wrzeszcząc. Raz tak głośno wykrzykiwał „Windows!”, że zerwał sobie struny głosowe i musiał się poddać operacji. Nadella również występuje przed programistami, ale na tle krępego Ballmera wygląda, jakby prześlizgiwał się po scenie.
Wszystkie komentarze
Oczywiście! I Nokia i Windows Phone, to było i jest to. Ale to się nie sprzedaje, bo to nie ma fajerwerków i fontanny....Szkoda. Ale prawa rynku zrobiły swoje. Wierzę natomiast w to, że Microsoft sobie z tym bardzo sprytnie poradzi. O tym już pisałem.
Nokia ze swoimi świetnymi telefonami poległa właśnie przez Windows. Gdyby przeforsowała własny system operacyjny, niekoniecznie Symbian, z którym miała problemy, a nawet - tak jak zresztą obecnie - przejęła Androida, to pewnie dalej należałaby do czołówki rynku i jej świetne aparaty foto byłyby z pewnością jednym z fundamentów jej pozycji. Nokię załatwił Micrososft z czasów Ballmera, który był paranoikiem.
Nie poległa przez Windows. Nokia chyliła się ku upadkowi parę lat wcześniej gdy uparcie bazowała na Symbianie ignorując dotykową rewolucję.
Poległa, bo poległ Windows 8 na który postawiła firma za sprawą swojego CEO, importowanego z M$, a wkrótce potem cały dział smartfonów został wykupiony przez M$ i już pod tą flagą obumarł, resztki rozsprzedano.
Nokia wcale nie chyliła się ku upadkowi. Owszem, nie potrafiła się uporać z Symbianem, rozwijała jednak nowy system MeeGo i nawet wyprodukowała model N9 (2011/12), który odniósł pewien sukces, mimo, że już było wiadomo, że nie będzie on dalej rozwijany.
Zarzucono wszelkie eksperymenty i skupiono się na urządzeniach z Windows 8, co skończyło się klapą, jak każdy wie. Na pecetach Win8 też wielkiej kariery nie zrobił, wręcz przeciwnie był skandal, bo zginęło menu "Start".
Zatem nawet nie Symbian zabił Nokię, tylko Windows.
Zresztą, teraz właśnie sprzedawane są telefony z Androidem pod marką "Nokia" i całkiem dobrze to idzie.
NB. Blackberry też porzucił swój OS dla Androida.
Nie, wystarczy gniazdko w ścianie.
Z informatyką podobnie.
Wystarczy terminal z dostępem do internetowej chmury skąd można pobierać "moc" - w zależności od potrzeb. A rolę "wtyczki" do takiego terminala zaczyna pełnić właśnie sprytna komórka (smart). A potem można do niej (bezkablowo) podłączać różne urządzenie zewnętrzne, w zależności od sytuacji, np. klawiaturę (też wirtualną) do wygodniejszego pisania dłuższych tekstów albo duży ekran do oglądania filmów itp.
W modelu proponowanym przez Microsoft i inne firmy, a pochwalanym przez Ciebie, za wygodę płaci się prywatnością i wolnością. Nie jesteś już wtedy właścicielem swoich danych, nie możesz z nimi robić czego chcesz, nie możesz ich bezpowrotnie skasować - wszystko jest pod kontrolą i na łasce firmy która zapewnia ci usługi.
Pomijając poruszony powyżej problem prywatności i kontroli danych (służby specjalne USA mogą po prosu sprawdzać co robisz), pozostaje problem przepustowości struktury sieci i bezpieczeństwa ....
Piszesz o tym tak, jakbyś tu w Polsce miał złożoną przez rząd ofertę prywatności o szerszym zakresie niż ta, z której korzystasz. Acta-Sracta, maski na pyskach, a co ci oferuje nasz...za przeproszeniem rząd? Inwigilację taką, że możesz zapomnieć na którym dysku masz katalog z przepisami na naleśniki, bo i tak ubecja Ci przypomni. Smieszny jest ten argument o prywatności w takim kraju....nie wiem? Dopalacze kupujesz, konia walisz....?
Czego się tak boisz i kogo. Tu fort będzie. Amerykański!
Człowieku, co ty bredzisz...
tzn. jakaś część prywatności, bo przecież wiedza o Twoim czytelnictwie, to nie cała Twoja prywatność, nawet jak ją uzupełnić o wiedzę o Twoich zakupach.
IMHO, z prywatnością nigdy nie było tak, żeby była ona absolutna. Człowiek to istota społeczna, żyje wśród innych i stale jest jakoś obserwowany, nawet jak nie było kamer. Jak ktoś się uprze, to i tak tę prywatność może rozpoznać, bez względu na to, czy korzysta się ze smartfonu, czy też nie. Problem raczej w kontroli dostępu do tych danych, które zawsze były jakoś osiągalne.
Pół biedy, jak Twoje preferencje, łącznie z seksualnymi, zna firma zainteresowana tylko handlem, która podlega jakiejś kontroli społecznej. Gorzej jak do tych danych mają dostęp typy, których intencji dobrze nie znasz i możesz ich podejrzewać o najgorsze. Tu tkwi sedno problemu, bo przecież ukryć się zupełnie normalny człowiek raczej nie może, po co zresztą miałby to robić.
co do metra, to chyba nie, cywilny GPS aż taki dokładny nie jest, z tego co wiem.
Ogólnie rzecz biorąc obecna technologia faktycznie daje duże możliwości tym, którzy chcieliby ich nadużywać. Trzeba zatem walczyć, żeby te możliwości jakoś ograniczyć, poddać kontroli, ograniczyć do nich dostęp.
To oczywiście możliwe jest tylko w obrębie tzw. liberalnej demokracji, w krajach zamordystycznych to z zasady nie jest możliwe. Cóż, technologia, jak wszystko, ma swoje dobre i złe strony.