- poniedziałek, 30 lipca 2012
-
Raz jeszcze do widzenia! Miłego wieczoru
-
Z ostatniej chwili. Wojtek opisuje swoje wspomnienia z lekcji religii:
Pochodzę z małej wsi w południowo-wschodniej Polsce i mam bardzo negatywne wspomnienia z lekcji religii. Stwierdzam, że Kościół jest główną przyczyną homofobii na prowincji. Zdarzało się, że na lekcjach ksiądz w bezczelny sposób przekazywał uczniom swoją homofobię używając przy tym słów takie jak "pedały" "chorzy ludzie". Liceum skończyłem 3 lata temu i bardzo cieszę się, że te czasu mam już za sobą.
-
Żegnam się dziś z Wami. Ale zapraszam, zaglądajcie do nas od poniedziałku do piątku, wtedy prowadzimy z Wami nasze rozmowy. Jutro będzie na Was czekał Sebastian Kucharski. Życzę miłego wieczoru i na koniec już raz jeszcze słowa ks. Kazimierza Sowy:
Ksiądz jako obywatel ma prawo mieć ocenę zjawisk politycznych. Ale jeśli robi to z ambony, miesza porządki. Przychodząc do kościoła, ludzie chcą uczestniczyć w tajemnicy wiary. A polityka nie jest tajemnicą wiary. -
Pamiętacie tę historię i zdziwienie prawicowych polityków hałasem, ich zdaniem, o nic?
W czerwcu jeden z uczestników wyjazdu do Parlamentu Europejskiego wszedł na salę obrad i na ścianie zawiesił krzyż. Ryszard Czarnecki, europoseł PiS tak wtedy pisał o tej sprawie: Wiadomo już, że w czwartek przesłuchiwana ma być moja asystentka, odpowiedzialna za nadzór nad grupą z Polski, z której młody uczestnik krzyż ten powiesił w zeszły piątek. Wiadomo też, że wielce prawdopodobne jest, iż za tę ?zbrodnię? będzie ukarany europoseł na zaproszenie, którego owa wycieczka była ? czyli ja? . Chodzi o karę finansową. Pikanterii tej całej sprawie dodaje fakt, że krzyż został zdjęty? po donosie polskiego (!) dziennikarza do Sekretariatu Przewodniczącego PE, Niemca Martina Schulza. Krzyż został zdjęty po 4 dniach, we wtorek. Przed informacją od owego dziennikarza (znam imię i nazwisko) nikt w europarlamencie nie zorientował się w ogóle, że nad fotelem szefa PE wisi krucyfiks.Fot. Wojciech Olkuśnik
-
W nawiązaniu do finansowania kościoła przytaczam dane z majowego sondażu CBOS:
88 proc. badanych uważa, że państwo powinno finansować lub współfinansować zabytki kościelne, ale zaledwie 38 proc. chce, żeby państwo opłacało składki duchownych. 47 proc. z nas deklaruje, że przekazałoby Kościołowi katolickiemu 0,3 proc., ale niewiele mniej - 42 proc. - nie dałoby swojego ułamka procentu żadnemu Kościołowi. Aż 72 proc. Polaków twierdzi, że Kościół jest bogaty lub ''raczej bogaty''. -
Skoro Hans przywołał sprawę finansowania Kościoła, to przypominam propozycję rządu, który chce dać Kościołowi 0,3 proc. odpisu podatkowego. Kościół chce więcej - np. 0,7 proc jak w Hiszpanii czy 0,8 proc. jak we Włoszech, a najlepiej cały procent (Węgry). Dziś na Fundusz idzie z budżetu ok. 90 mln zł rocznie. Opłacane są z niego m.in. składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne zakonników klauzurowych i misjonarzy, a w 80 proc. pozostałych duchownych, którzy nie są inaczej ubezpieczeni (jak uczący religii w szkołach czy kapelani). W sumie jest to 23 tys. duchownych różnych wyznań. Pieniądze Funduszu idą też na działalność dobroczynną i konserwację zabytków sakralnych.
A Wy jak uważacie ile powinien wynieść odpis podatkowy? 1 proc. czy 0,3 proc.?
-
Hans pisze i stawia pytanie:
Wydaje mi się że z tą likwidacją Funduszu Kościelnego to jedna wielką ściema obliczona na przejęcie bardziej lewicowego elektoratu przez PO , niż jakieś systemowe zmiany. Naiwnością byłoby sadzić że źródłem utrzymania księży i duchownych innych wyznań są datki wiernych podczas mszy czy nabożeństw lub opłaty za pogrzeby, chrzty i inne tego typu uroczystości , zresztą powinno się w prowadzić regulacje prawne umożliwiające opodatkowanie tych wpływów , brak takich przepisów moim zdaniem narusza zasadę równości obywateli wobec prawa . Państwo organizując uroczystości państwowe w kościołach jak okolicznościowe msze itp płaci im za to , nie robią tego za darmo i w ten sposób znowu finansuje nierobów , a nie ma na zasiłki , dofinansowane leków , klęski żywiołowe nawet policje. Podobnie postępują władze samorządowe one również organizują różnego typu uroczystości z udziałem kleru, msze , rocznice , chyba polską modą jest święcenie kamienia węgielnego każdej nowej budowli od gmachu urzędu po publiczny wychodek . Dla mnie to jest czysta patologia Duchowni zarabiają także oficjalnie , mają etaty, w jednostkach policji, wojska , może nawet urzędach , w szpitalach , uczą w szkołach od tego płaca przecież podatki i ubezpieczenie społeczne. Myślę że nowoczesne neutralne światopoglądowe państwo nie powinno dopuszczać do takiej patologii jak zatrudnianie księży na etatach, pozostawiam tu kwestie religii w szkołach , która moim zdaniem powinna wrócić do sal katechetycznych, ale to całkiem inny temat. Policjant, wojskowy który chce się pomodlić czy potrzebuje innej posługi ma na pewno w pobliżu jakiś kościół więc jak potrzebuje tego niech zapyla do niego ! Wątpię zresztą czy jest wielu chętnych na tego rodzaju usługi. .Jeszcze owi słudzy boży maja etaty generałów , ordynatorów itd. ! Z tym należy natychmiast skończyć. Podsumowując kler ma na następujące rodzaje dochodów -ze stosunku pracy ? etaty szkoły, szpitale , wojsko -dochody z imprez okolicznościowych, mszy, święcenia budynków i jeszcze nie wiadomo czego orgaznizowanych przez rząd i samorządy ? prawdopodobnie dochody niepodatkowane ? chociaż powinny być gdzieś wykazywane jako środki publiczne ? datki i opłaty wiernych (taca , chrzty, śluby, kolęda itp ? nieopodatkowane Według mnie dopuszczalne są tylko dochody od wiernych i te powinny podlegać opodatkowaniu , resztą nie ma prawa istnieć w nowoczesnym państwie, w takim wypadku zgodził bym się nawet na utrzymanie Funduszu Kościelnego , polegającego na opłacaniu przez państwo składek na ubzep. społeczne w kwocie jednak nie wyższej niż kwota ubzep. społecznych płacona od najniższego wynagrodzenia , dopuściłbym bym także możliwość przeznaczenia przez wiernych dobrowolnej wpłaty do wysokości 0,2 podatku PIT. Co wy na to drodzy blogerzy ?!
-
Religia w szkole. Osobno wklejam z komentarzy post Mefissto, który opisuje historię swojej córki:
Religia w szkole publicznej jest najlepszym dowodem na brak świeckości Państwa, kiedy ja chodziłem do szkoły religia odbywała się przy kościele i kto chciał to chodził, nikt nikogo nie zmuszał i sama religia nie była traktowana jak kolejny przedmiot w szkole. Dzisiejsze lekcje w ramach szkoły tworzą ateistów. Ja jak i moja rodzina jesteśmy ewangelikami, córka chodzi na religie do kościoła bo szkoła nie może jej zapewnić lekcji religii i dobrze bo przynajmniej nie traktuje tego jako kolejnego przedmiotu. Zastanawia mnie jednak fakt że religia nie może być pierwszą lub ostatnią lekcją, a córka nie chce brać udziału w lekcjach religii katolickiej po tym jak raz poszła i usłyszała od księdza "jak miło nam powitać naszą pogankę" dziecko nie chciało siedzieć samo na korytarzu a teraz jest na to skazane. Dlaczego Państwo nie zatroszczy się o opiekę nad dzieciakami podczas lekcji religii które nie biorą w niej udziału, dlaczego rok szkolny rozpoczyna się mszą w kościele katolickim, dlaczego na każdym poświęceniu inwestycji jest ksiądz katolicki, a nie ma pastora, rabina, immama. W końcu nie wszyscy w tym kraju to katolicy więc uszanujmy inne wyznania. Żyjąc w państwie świeckim chce żeby religia pozostała w kościołach i sercach wiernych a nie była upolityczniona. -
Wrócę na chwilę do religii w szkole. Ks. Kazimierz Sowa w rozmowie z Katarzyną Wiśniewską tak to widzi:
Ostatnio zrobiono badania, kto ma finansować religię w szkole. Ponad 60 proc. odpowiedziało, że państwo. Ludzie uznają religię w szkole za element systemu edukacyjnego i wychowawczego. To paradoksalnie jest niebezpieczne dla religijności młodzieży, a więc i dla Kościoła. Bo rodzice zwalniają się z odpowiedzialności za religijne wychowanie dzieci. Przecież masz religię w szkole, synku! Nastąpiło kompletne rozbicie pokoleniowe. Kiedyś babcia, widząc, że rodzice nie troszczą się o religijne wychowanie, dawała przykład chodzenia do kościoła, uczyła modlitw. Dziś przyjedzie na komunię wnuczka i załamie ręce, gdy on się pomyli w "Ojcze nasz". Bo nikt nie nauczył w domu, a przecież wnuczek chodzi na religię.
Fot. Krzysztof Karolczyk
-
Alfred pisze, że jesteśmy krajem katolickim. Tak to uzasadnia:
Tak, ponieważ,kościół wywiera presję na ludzi wierzących.Chcą istnieć tak jak drugi rząd,bo mają przyzwolenie większości wierzących, zwłaszcza w małych miasteczkach i na wsiach i na wschodzie kraju.Ale moim zdaniem władza jest świecka i rządzący nie powinny się kumać z nimi.
-
Religia w szkole. 1 września w życie ma wejść rozporządzenie MEN o ramowym planie nauczania, w którym zapis o nauczaniu religii i etyki przesunięto do części o szkolnym planie nauczania przygotowywanym przez dyrektorów szkół. Hierarchowie się zdenerwowali. Jak pisała w czerwcu Katarzyna Wiśniewska "uznali oni, że może się okazać, iż religia będzie odpłatna albo nie będzie dwóch jej godzin w tygodniu." MEN w komunikacie zapewniał, że zarówno zajęcia obowiązkowe, jak i zajęcia z drugiej grupy (religia, etyka, wychowanie do życia w rodzinie, język mniejszości narodowej lub etnicznej) w szkole publicznej są nieodpłatne. Wiśniewska podsumowuje: - Reakcja Kościoła pokazuje, że zamierza za wszelką cenę bronić swoich zdobyczy na tym polu, np. oceny z religii wliczanej do średniej. I że wszelkie najdrobniejsze zmiany są dla Kościoła powodem do strachu o utratę przywilejów dla religii uzyskiwanych od kolejnych rządów. To też sygnał dla rządzących, że dialogu ani kompromisów w tej sprawie nie będzie. Sprawa zapewne wpłynie negatywnie na relacje państwo - Kościół.
A może czas, by religia wróciła do sal katechetycznych? nazywo@agora.plFot. Rafał Michałowski
-
Paweł komentuje w liście słowa Agnieszki Kozłowskiej - Rajewicz i pisze: Skoro Pani Poseł Kozłowska-Rajewicz jako biolog odrzuca argumenty Kościoła w sprawie in vitro bo są niezgodne z wiedzą medyczną to jak godzi to z wiarą w niepokalane poczęcie, zmartwychwstanie czy wskrzeszenie zmarłych o których KK również naucza, a które "raczej" nie są zgodne z wiedzą medyczną Nie można być katolikiem na zasadzie to i to jest fajne w tej wierze więc to przyjmuję ale tamto już nie, więc odrzucam.
-
Adam Michnik i Paweł Smoleński rozmawiali z pastorem Friedrichem Magiriusem. Zapytali go, jak jego zdaniem, zdaniem pastora i polityka, a w NRD opozycjonisty, powinny wyglądać relacje między Kościołem a państwem? Odpowiedział im: - Członkowie Kościoła muszą udzielać się w społeczeństwie, ale Kościół ma zupełnie inne zadania niż państwo. Ma prawo komentować życie publiczne, ale nie może wywierać presji. Jeśli pastor chce wpływać na prawo i praktyki państwowe, niech wystartuje w wyborach; sam przez kilka kadencji byłem radnym Lipska.
W Polsce np. mamy otwarty spór o in vitro, w którym Kościół zajmuje bardzo twarde stanowisko. Wielu ludzi uważa, że biskupi chcą narzucić im rozwiązania ustawowe.
- Kościół może rekomendować jakąś postawę, lecz ludzie stają przed wyborami, których mogą dokonać tylko sami, bez instrukcji pastorów czy biskupów. Ludzka intymność nie znosi brutalnych ingerencji. W Niemczech mamy wspólną kościelno-świecką komisję do spraw etyki, zasiadają w niej ludzie o różnych poglądach: naukowcy, duchowni. -
Dostaliśmy też taki list:
Niedawno analizowałem filmy i seriale polskie z ostatniej dekady, i prawie nie znalazłem filmów, w których nie byłoby o: księdzu/kościele/zakonnicy wprost albo o tym, że człowiek nie kierujący się zasadami religii katolickiej/nie chodzący do kościoła/wątpiący trafia w tarapaty życiowe. Krótko mówiąc, jest bezpośrednia albo pośrednia indoktrynacja. Jak za czasów komuny twórcy wiedzieli, że wypada zacytować Lenina, żeby cenzura spojrzała na twoje dzieło przychylnym okiem, to dziś wiedzą, że wypada połechtać kościół, a wtedy będzie git. Przykro mi to uświadamiać, ale niestety Polska jest państwem wyraźnie katolickim i pod wieloma względami kierującym się zasadami religii katolickiej. Jeśli mielibyśmy być państwem prawa, należałoby zmienić Konstytucję.
Fot. Jarosław Kubalski
-
Przypominam słowa Donalda Tuska sprzed roku, które wypowiedział podczas konwencji krajowej PO. A obiecywał: Ten rząd dziś - i jeśli wygramy - nasz przyszły rząd - nie będzie się nisko kłaniał ani bankierom, ani związkowcom. Nie będziemy klęczeli przed księdzem, bo do klęczenia jest kościół - przed Bogiem.
Od tego czasu - jedynym chyba projektem - który ma być potwierdzeniem tych słów jest propozycja likwidacji funduszu kościelnego, która nadal jest uzgadniania ze stroną kościelną. nazywo@agora.pl -
Agnieszka Kozłowska - Rajewicz, pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania w rozmowie z Renatą Grochal m.in. o in vitro i roli Kościoła mówi tak: Kościół jest ważnym partnerem społecznym, ale to posłowie głosują. Każdy parlamentarzysta powinien słuchać opinii z zewnątrz, organizacji pozarządowych, ekspertów, przedstawicieli Kościołów, ale decyzję musi podejmować sam, zgodnie z własnym przekonaniem, co jest najlepsze dla ludzi. Wyznaje, że wierzy w Boga, chodzi na msze, nie czuje się złą katoliczką.
To jak pani godzi in vitro z tym, co mówią biskupi? - pyta Renata.
Kozłowska - Rajewicz odpowiada: - Hierarchowie kościelni nie mają monopolu na rację. Mam prawo mieć własne zdanie, oceniać to, co jest dobre, a co złe. Nie zawsze zgadzam się z tym, co mówią biskupi. Np. argumenty, które hierarchowie formułują o in vitro, są dla mnie nie do przyjęcia, bo ignorują lub zniekształcają biologiczne i medyczne fakty. Jestem biologiem, więc argumenty niezgodne z wiedzą medyczną odrzucam.
A co będzie, jeśli Kościół panią ekskomunikuje za in vitro? - Trudno, pomodlę się w domu. Swoją drogą ekskomunika za głosowanie w Sejmie byłaby naprawdę irracjonalna. Razem z posłami Kościół musiałby ekskomunikować 70 proc. Polaków, którzy popierają in vitro.Fot. Łukasz Ogrodowczyk
-
Dostaliśmy list, który ma Was sprowokować. Jego autor w tytule zaznaczył "postanowiłem włożyć kij w mrowisko". I chce z Wami dyskutować, dlatego wklejam to, co dostaliśmy na skrzynkę nazywo@agora.pl
Różne autorytety wypowiadają się tutaj krytykując religię, więc postanowiłem dać im kontrargument. Niezależnie od religii, człowiek wierzący w życie po śmierci potrafi całkowicie oddać się temu, w co wierzy, łącznie z ofiarą z własnego życia. Muzułmanie w Afganistanie i Iraku swoją wiarą pokonali amerykańskie technologie wojskowe. Nie da się podbić kraju, gdzie wszyscy wierzą, że najeźdźca jest wcieleniem zła i obowiązkiem każdego jest go wygnać, a za walkę z najeźdźcą pójdzie się do raju. Taki kraj można zniszczyć bombą jądrową, ale nigdy się go trwale nie podbije. Wierzący Polacy też wygrali z komunizmem, bo byli gotowi się całkowicie poświęcić idei. Wierzyli, że jeśli stracą życie, dostaną po śmierci nagrodę. Ateista wie, że jak straci życie, to koniec bajki, dlatego nie ma bohaterskich ateistów. Taki człowiek może jeszcze oddać życie za członków swojej rodziny, ale czy słyszał ktoś o ateistach, którzy oddali z własnej woli życie za ojczyznę? Ja o takich nie słyszałem, ale jak ktoś zna chociaż jednego z imienia i nazwiska, to niech poda. Tylko proszę, nie piszcie o bohaterskim anonimowym wujku - ateiście, który zginął w Powstaniu Warszawskim. Stalin i Mao doskonale zdawali sobie sprawę z siły religii, dlatego aby motywować swoich żołnierzy - ateistów, rozstrzeliwali cofających się w boju, a rodzinę takiego delikwenta karali dodatkowo śmiercią, zsyłką, torturami czy katorżniczą pracą. Żołnierz wiedział więc, że jak nie będzie "bohaterski", to dostanie kulkę w plecy od NKWDzisty czy komisarza politycznego ALW, żonę mu zgwałcą, dzieci wyrżną a rodziców zabiorą do obozu pracy. Lepiej było dostać kulę od wroga niż swojego. Ludzie wierzący, to większe bezpieczeństwo państwa, więc państwo powinno promować religia, a zwalczać ateizm. Co Wy na to? Tylko proszę o kontrargumenty a nie opinie.
-
Wioletta napisała do nas:
Bokiem mi już wychodzi mieszanie się Kościoła do polityki, do de facto mojego życia. Ja wcale tego nie potrzebuję. Nie potrzebuję, żeby mi Kościół dawał rady w sprawie antykoncepcji, aborcji, in vitro, legalizacji związków partnerskich, eutanazji i innych spraw. Ja mam swój rozum. Nie potrzebuję, żeby Biblia była dla mnie kompasem. We wszystkich tych sprawach mam swoje zdanie i na tym się koncentruję. Rozważam za i przeciw. Wypracowuję stanowisko. Własne. Kościół na tym etapie mojego życia nie jest mi do niczego potrzebny. To, że pcha się wszędzie, że mówi jak ludzie mają żyć, poucza, korzysta z różnych przywilejów, miesza się do ustanawianego prawa potwierdza tylko moją negatywną opinię. Polska od dawna jest Państwem wyznaniowym, w którym prawo jest podporządkowane religii katolickiej. Czasami jest to śmieszne, ale najczęściej po prostu straszne, nieuczciwe wobec tych, którzy są częścią tego społeczeństwa, a stoją na stanowisku krytycznym wobec tego, do czego nawołuje Kościół. Kościół z kolei jest sam w sobie instytucją antydemokratyczną, obłudną, zacofaną i rządną władzy nad ludzkimi umysłami. Ja do takiego Kościoła należeć nie chcę i nie będę. Z kolei chrześcijanie w naszym polskim wydaniu (a szczególnie politycy) to często ludzie charakteryzujący się hipokryzją i agresją ponieważ tylko oni mają wyłączność na prawdę, wszyscy inni się mylą i nie mają prawa mieć swojej opinii najlepiej żeby wyjechali albo po prostu się zamknęli. Wtedy będzie spokój i wszystko po staremu, a o to właśnie chodzi. Ja się pytam zatem czy Polska jest demokratyczna czy nie? Pod pewnymi względami tak, ale pod pewnymi niestety nie. Tej prawdziwej demokracji będziemy się jeszcze długo uczyć.
-
Gdy wrzucałam do naszej dyskusji zdjęcie prezydenta Bronisława Komorowskiego, to przypomniałam sobie komentarz Ewy Siedleckiej, która opisała jak wyglądały uroczystości w Święto Konstytucji, które...rozpoczęła msza w intencji ojczyzny, z udziałem prezydenta RP.
W Święto Konstytucji władze państwowe pośpieszyły ma mszę zamiast do Trybunału Konstytucyjnego, który jest strażnikiem konstytucji. A tam też odbywały się uroczystości. Pospieszyły do archikatedry zamiast do Parlamentu, gdzie konstytucję uchwalono i gdzie stanowi się prawo, które powinno być z nią w zgodzie. W Święto Konstytucji, zamiast afirmować konstytucyjne wartości, po raz kolejny zrobiły gest wykluczający obywateli nie-katolików. A także tych obywateli-katolików, dla których ważna jest zasada świeckości państwa. Mamy nową, nieświecką tradycję.
Polecam Wam oczywiście cały komentarz Ewy. Dzielcie się z nami też własnymi spostrzeżeniami.
-
Godzinę temu przytoczyłam refleksję Magdaleny Środy, która uważa, że niepotrzebnie w uroczystościach państwowych bardzo często obok urzędników występują hierarchowie kościelni. Ignispl tak to komentuje: "Pani Środa ma rację. Jeżeli z okazji uroczystości państwowych dochodzi do sytuacji, w których sama idea "państwowości" jest przesłonięta przez ideę "chrzescijańskości" to jest to wyraźna oznaka dominacji idei religijnych nad ideą państwa świeckiego i neutralnego religijnie. Pytanie tylko, czy nasi politycy tak naprawdę swoje zachowanie tłumaczą światopoglądem stricte proreligijnym i odrzucają idee świeckiego państwa czy też uprawiają coś w rodzaju owczego,bezrefleksyjnego pędu bez zastanawiania się jak jest to szerzej odbierane. Jeżeli to jest owczy pęd to, cóż, należy sobie współczuć kadry politycznej i jej zdolności do myślenia.
Fot. Marcin Stepień
-
Dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa UW tak definiował Polskę dwa lata temu w rozmowie z Ewą Siedlecką. Definicja nadal jest aktualna? nazywo@agora.pl
"Jesteśmy w państwie wyznaniowym, gdzie przestrzeń publiczna jest opanowana przez katolicyzm. Gdzie obywatele niewierzący lub o umiarkowanym światopoglądzie katolickim czują się po prostu nieswojo. Nie mówiąc o wyznawcach innych religii. Istotą rozdziału państwa i Kościoła jest to, że Kościół nie występuje jako podmiot polityczny. Ostatnie wybory - w których Kościół wskazywał, na kogo głosować - dowiodły ewidentnie, że takiego rozdziału nie ma. Kolejny element, to neutralność światopoglądowa państwa. I tego kryterium nie spełniamy. Państwo polskie ma obowiązek gwarantować bezpieczeństwo i porządek publiczny. Kilka dni temu okazało swoją słabość, nie umiejąc pokonać oporu sfanatyzowanego tłumu obrońców krzyża." -
Nazywo@agora.pl
Anna Connolly z wykształcenia jest ekonomistką, pracowała w kilku instytucjach finansowych w Warszawie. Interesuje się religią, filozofią, psychologią i fizyką. W liście do "Gazety Wyborczej" dostrzega dwie skrajne grupy w Polsce. Tak je opisuje: "Z jednej strony mamy więc w Polsce grupę fundamentalistów pod wodzą ks. Rydzyka. Bronią oni zawzięcie swoich pozycji, nie są skłonni do dialogu, ale przekonani o swej nieomylności, tytułują się obrońcami prawdziwej wiary. Przyjmują postawę zamkniętą i wojowniczą, ponieważ czują się jakoś zagrożeni. Z drugiej strony obserwujemy silne tendencje do "wyzwalania się z okowów religii". Skrajna postać tego ruchu to tzw. walczący ateiści, którzy również okopali się na swoich nieprzejednanych pozycjach. Ta druga skrajność obejmuje też według mnie wiadome słowa i czyny Nergala, których nie odbieram jako wypowiedzi artystycznej. Są one przejawem dochodzących do głosu sił antyreligijnych."
-
Piotr udziela najkrótszej odpowiedzi na pytanie czy Polska to kraj świecki czy wyznaniowy?
Z konstytucji - świeckie. Z praktyki - religijne, wyznaniowe.
-
Rawimir Wradecki przy okazji dyskusji o tworzeniu prawa w Polsce w liście do redakcji napisał: Neutralność światopoglądowa państwa nie oznacza świeckości państwa. Oznacza, że kwestiach światopoglądu państwo nie zabiera głosu ani nie wspiera (wprost lub pośrednio) żadnego światopoglądu, pozostawiając te sprawy samym obywatelom. Oznacza, że prawo jest konstruowane przy zachowaniu postulatu równości obywateli ze względu na posiadany światopogląd lub wyznawaną religię. nazywo@agora.pl
-
Kolejny list w dyskusji:
Jeśli w jakimś państwie demokratycznym duża część obywateli wyznaje jakąś religię, to zawsze będzie ona obecna w przestrzeni publicznej. Jeśli jakieś zachowania są potępiane przez doktrynę religijną, to wyznawcy będą je piętnować, a skoro mają prawo głosu, to będzie przekładać się na funkcjonowanie państwa. Dlatego w chrześcijańskich Stanach Zjednoczonych aborcja, związki homo czy in vitro to tematy stale obecne w debacie publicznej. Podobnie jest w Turcji z dyskusją na temat stroju kobiet, czy w Indiach z dyskusją o małżeństwach między kastami. Nie ma szans na wprowadzenie pełnej laicyzacji w kraju demokratycznym. Dowodem na to jest Francja - najbardziej laicki kraj demokratyczny. Katolików jest tam niewielu i są mało aktywni, ale rośnie ilość Muzułmanów. Władze pod naciskiem Muzułmanów już rozważają, żeby mieli oni wolny piątek, a pracowali w niedzielę. Do niektórych szkół państwowych w południowej Francji wprowadzono jako program pilotażowy nauki o islamie (takie kulturoznawstwo prowadzone przez ludzi wykształconych w szkołach koranicznych). Jak ilość Muzułmanów zbliży się do 50 proc., to zmienią konstytucję i wprowadzą elementy szariatu do prawa francuskiego. Pewnie wcześniej zalegalizują wielożeństwo.
Fot. FRED DUFOUR AFP/EAST NEWS
-
W dyskusji na Facebooku, Piotrek pisze:
Polska to kraj katolicki czyli religijny, bo większość członków rządu, sejmu i senatu to katolicy. Katolicyzm to nie są kapcie, które zostawia się wychodząc do pracy w przedpokoju. dla katolika reguły wyznawanej religii to podstawowa wykładnia dla wszystkich działań.
-
Prof. i etyk Magdalena Środa często jako przykład nierozerwalnej więzi kościoła i państwa podaje organizację różnych uroczystości, w których poza urzędnikami udział biorą też hierarchowie kościelni. Po uroczystościach żałobnych po 10 kwietnia 2010 roku pisała:
W sobotnio-niedzielnych uroczystościach pogrzebowych - jakby nie było - urzędników państwowych, państwo było znacznie mniej widoczne niż Kościół. A wszak nie zginęli oni za wiarę, ale właśnie służąc państwu polskiemu.
Fot. Wojciech Olkuśnik
-
Mamy też głos krytykujący nas za to, że dyskutujemy o "ogórkowym temacie". Władysław pisze:
Gdzie poza kościołem i polityką miernoty mogą osiągnąć tak wiele? Co to ma wspólnego z laickością czy religijnością państwa? Kościół jest jedną z państwowych instytucji. Religia to znany od tysiącleci patent na zniewalanie i okradanie ludzi. Nadal działa, bo ludzie nadal kiepsko wykształceni ? sami sobie winni. Trzecim filarem są oczywiście media, bo robią z tego temat. Ktoś gdzieś musi podzielić łupy. Więc miernoty kościelne muszą patrzeć na ręce miernotom politycznym i na odwrót. Ogórkowy temat.
-
nazywo@agora.pl
Mamy pierwszy głos w dyskusji, który dostaliśmy na naszą skrzynkę
Polska nigdy nie była państwem świeckim. Zawsze gdy jest mowa o krzyżach czy też wierze, katolicy jednym głosem mówią że religia to przecież nasza tradycja. Nic bardziej mylnego, bo oczywiście Ci zaślepieni wiarą ludzie z wypranymi przez kościół mózgami nie chcą znać prawdy i wszystko analizują na swój sposób. Nie mogą uwierzyć w to, że Mieszko I przyjął chrzest, bo gdyby tego nie zrobił nie byłoby Polski, że Krzyżacy byli odpowiednikami obecnej al-kaidy i robili to samo tylko w o wiele większej skali. Oczywiście "Ci" ludzie nie mogą sobie tego przełożyć, że nie było wtedy bomb, samolotów a nawracanie wyglądało trochę inaczej. Reasumując, każda wiara jest zła. (...) Powinna być zabroniona bo zaślepia ludzi. Jest jeden bóg? Cóż znam ich przynajmniej kilkunastu. PS. Kościół to największa partia polityczna i do czasu kiedy się od niej nie odłączymy a politycy zaczną myśleć a nie słuchać co mówią księża w Polsce na lepsze się na pewno nie zmieni. Szymon
Szymon ma rację? Czy może wiara jest dobra, ale wtedy gdy służy ludziom i jest ich prywatną sprawą?
-
nazywo@agora.pl
Ale jest też wypowiedź ks. Sowy, z którą już trudno się nie zgodzić: - Stary ksiądz powiedział mi: "Kiedyś na Jasną Górę jeździło się modlić o zbawienie, a teraz o biznes". I nie było w tym żadnej złośliwości, po prostu stwierdził fakt. Niektórzy księża i biskupi nie potrafią swoich sympatii i antypatii ograniczyć do dyskursu obywatelskiego, a ubierają je w kościelną i religijną ornamentykę. Ksiądz jako obywatel ma prawo mieć ocenę zjawisk politycznych. Ale jeśli robi to z ambony, miesza porządki. Znacie takie mieszanie porządków? Czy podczas kazania słyszycie nauki polityczne?
Fot. Piotr Ziental/AG
-
W tej samej rozmowie ks. Sowa chyba jeszcze bardziej prowokuje, gdy mówi: "Działając dla dobra publicznego, nie trzeba działać w kontrze do Kościoła. Niekoniecznie państwo musi wymachiwać sztandarem postępu i być promotorem rozwiązań idących z duchem czasu." Nazywo@agora.pl
fot. Krzysztof Karolczyk
-
Zgadzacie się z tym, co mówi ksiądz Kazimierz Sowa w rozmowie z Katarzyną Wiśniewską?
- Stosunek władz państwowych do Kościoła, czyli de facto relacje między PO a Kościołem hierarchicznym, są skomplikowane. Z jednej strony w środowisku Donalda Tuska jest wielu ministrów zaangażowanych religijnie, niemal "zawodowych" działaczy katolickich. Np. minister Arabski był w Radzie Katolików Świeckich, są ludzie związani z KIK. Ale pierwszy raz w historii tak mocno akcentowane są napięcia. Wydaje mi się, że dzieje się tak, bo ekipa Tuska sprawę relacji państwo - Kościół postawiła otwarcie, a wcześniej raczej mieliśmy do czynienia z ustaleniami kuluarowymi.
Fot. Krzysztof Karolczyk
-
Dzień dobry w ten chłodniejszy (nareszcie) dzień. Dziś zapraszam Was do dyskusji o tym jakim państwem jest Polska? Świeckim czy kościelnym? Może relacje między państwem a kościołem, które dziś obserwujemy są właściwe i może Ruch Palikota tylko pod publiczkę krzyczy o laicyzacji kraju? A może jest tak, że kościół władzę w Polsce ma ogromną? Co myślicie? Piszcie: nazywo@agora.pl
fot. Sławomir Kamiński
Polska, państwo świeckie czy religijne?
Agata Kondzińska