H
09 października 2007, trwa kampania wyborcza, prezentacja Komitetu Honorowego PO w warszawskim Teatrze Studio. Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
Hejt
Ponad sto listów z obelgami i pogróżkami dostał Władysław Bartoszewski po swoim wystąpieniu, w którym poparł Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich.
Listy zaczęły nadchodzić na adres kancelarii premiera, w której Bartoszewski jest sekretarzem stanu, po 16 maja [2010]. To wtedy w warszawskich Łazienkach Bartoszewski porównał Komorowskiego, „ojca rodziny”, z Jarosławem Kaczyńskim, który „ma jedynie doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych”.
Większość listów to anonimy. Kilka cytatów: „Zgiń, przepadnij, ty świnio diabelska, ty żydzie okropny”, „Zdrajco, zdradziłeś w Oświęcimiu, zdradzasz nadal”, „Zdrajco Polski, Hitler mało cię nauczył, ale my ci pokażemy”, „Niedługo zdechniesz jak pies”. Pod listami przeważają podpisy: „Prawdziwy patriota”, „Prawdziwy Polak”.
– Żadne pogróżki nie wpłyną na moje wystąpienia publiczne, ich plan jest powszechnie znany i na pewno się nie przestraszę, choćby wytoczyli przeciwko mnie armaty. Przeżyłem Hitlera, Stalina i szereg różnych wstrząsów, to przeżyję też „Prawdziwych Polaków” – mówi „Wyborczej” Bartoszewski.