I tak oto po kilku przystankach w parkach, odwiedzinach w mieszkaniach pisarzy opozycjonistów, po czekoladach, kiełbaskach i kebabach docieramy do celu. Nie, nie do Bramy Brandenburskiej
Opinie publikowane w serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie zawsze muszą odzwierciedlać stanowiska całej redakcji
Nie myślałam, że będę pisała felietony w odcinkach, ale dwa tygodnie temu tak się rozpisałam, że na główny temat zabrakło już miejsca. Zakończyłam swoje refleksje obietnicą, że ciąg dalszy nastąpi. Pisanie wstępów wynika z tego, że wszystko, co dotyczy współczesnych Niemiec, trzeba opatrzyć wyjaśnieniami. O Niemcach wiemy tak niewiele, że kiedy zaznajamiam czytelnika z czymś bardziej złożonym, muszę go wcześniej wprowadzić w temat.
Przygotować grunt, żeby opisać współczesną niemiecką rzeczywistość. Napisać wstęp. A to zrobiłam już w poprzednim felietonie. Zainteresowanych zachęcam, aby go przeczytali.
Wszystkie komentarze
Jednak będąc w Niemczech turystą wcale nie jest łatwo do takich historii dotrzeć. Niemcy niekoniecznie chwalą się i eksponują wszystko co może cudzoziemca (Polaka) interesować.
Na przykład, wielokrotnie przejeżdżaliśmy z żoną przez Norymbergę, i raz znaleźliśmy czas by się zatrzymać i pozwiedzać. Piękne miasto, wspaniale odrestaurowane zabytki, tłumy turystów. Chcieliśmy zobaczyć również gmach sądu, gdzie odbywały się procesy norymberskie. Ale o tym nie wspominały żadne broszurki, w centrum informacji turystycznej nic na ten temat nie znaleźliśmy. Jakoś sami to odnaleźliśmy (to było 10+ lat temu, więc nawet z googlem to nie było takie proste). Naprawdę interesujący kawałek historii, ale raczej nie eksponowany, jakby ukryty, pominięty milczeniem. Główna sala gdzie odbywały się procesy została dawno przebudowana, i nie da się jej już zobaczyć.
Bylam w Nürberg 11 lat temu i nie mialam problemu ze znalezieniem gmachu sadu isali gdzie sie odbywal proces .Byl tez katalog na ten temat i wystawa.
Gapy jesteście, i ty, i żona.
Kariera "zadziało się" rozpoczęła się jakieś 10 lat temu w Warszawie i jak widać trwa :)
O ile radio miało "zachodnie częstotliwości", a telewizor obsługiwał PAL.
Przestrojenie było nielegalne - można było trafić do pierdla.
W wypadku tego felietonu nie jest to najbardziej istotne , ale od kiedy u Mustafy kebab jest wegański? Specjalnością u Mustafy były/są grilowane warzywa oraz ser bialy z kolendrą, czarnuszką dodawany do kebaba, mięso jest jednym ze składników, jesli klient sobie tego zażyczy.
Porównywała Warszawę z Berlinem. Warszawa była dla niej miastem radosnym, może zbyt głośnym momentami, ale "chciało się w nim żyć"
Berlin zaś opisywała jako miasto smutne. Ciemne domy, cisi, czasami ponurzy ludzie.
Takie same wrażenia miałam, gdy znalazłam się w Berlinie Wschodnim. Wprawdzie odbudowane domy miały jasne tynki, ale mieszkańcy powodowali, ze wrażenia były podobne.
Teraz Berlin zmienił się i to (jak mówią) już inne miasto, inni ludzie.