"Pokoleniowy transfer matki" tropi ponad połowa mojego pokolenia. Próbując zrozumieć, co jest nie tak
Z psychoanalityczką, naukowczynią Ewą Kobylińską-Dehe rozmawia Ewa Kaleta
Ewa Kaleta: Matka jest konceptem napawającym i zachwytem, i przerażeniem. Gdy zostałam matką, przez długi czas czułam się lustrem dla ludzi i ich doświadczeń. Kiedy byłam w ciąży, mój widok prowokował znajomych do różnych zwierzeń z dzieciństwa. Czasem przerażała mnie myśl, że będę dla mojego dziecka nie tylko sobą, ale też symbolem.
Ewa Kobylińska-Dehe: Matka jest pierwszym obiektem dziecka. Pierwszym pod każdym względem - prototypem późniejszych relacji miłosnych, źródłem pokarmu, opieki i pierwszą przewodniczką w poznawaniu świata.
Wszystkie komentarze
Widać, że "Samotnik" ;-)
czemu ciagle sie podaje ile dzieci wypada na kobiete. Czemu nie na mezczyzne? albo na pare? przeciez to jest znowu zrzucanie 'winy' i 'obowiazku' na kobiety tylko
skąd się wzięły te minusy? co to za ?czytelnicy?, którzy coś takiego minusują?
Wreszcie artykuł z cyklu Żyć lepiej, bez błędów i truizmów, bez "poradnika jak żyć".
Niestety napisany dość hermetycznym tekstem. Ja to rozumiem, bo jestem "z branży", ale dla laika trudne do przeczytania do końca.
Gdyby uprościć przekaz? Wyzbyć się specjalistycznego słownictwa? Koncepcja "martwej matki" bardzo przypomina dawną koncepcję "matki schizofrenogennej". Bo dzieci takich matek częściej zapadały na tego typu choroby. Koncepcja upadła z powodu stygmatyzacji tych kobiet. Ale czasem, między psychiatrami, ta fraza jest w użyciu.
Dobry artykuł, ale hermetyczny.
Niestety tak. Bardzo ciekawy wywiad, zwlaszcza koncepcja "martwej matki". Wiele wyjaśnia jeśli chodzi o moją rodzinę w której były i straty dzieci i trauma powstania. Odcięcie emocjonalne matki przy jednoczesnej nadopiekuńczości to chyba bardzo typowy model macierzyństwa w powojennej Polsce.
Kiedyś będzie. Nawet w wywiadzie zaczynającym się od "Matka jest konceptem..." z kończącym jakby wewnętrzną transformacją czy może bardziej próbą nowego spojrzenia na siebie redaktorki widać, że szanse są :-)
Co to znaczy "wyjść za mąż poniżej swoich możliwości"? Są jakieś sklepy, gdzie się kupuje mężów, i one biorą tych tańszych, chociaż stać je na droższych?
Kobiety są bardziej wybredne od mężczyzn. W zasadzie większość (a już prawie każda, która jest urodziwa) chciałaby wyjść "powyżej swoich możliwości", czyli przy okazji małżeństwa "podciągnąć się" finansowo, społecznie, genetycznie albo chociażby geograficznie. Jeżeli nawet wyjdzie za "równego sobie", to uważa że wyszła "poniżej możliwości", bo tam kiedyś jakiś prawdziwy alfa albo bogacz na nią spojrzał i jakby coś dalej było, to mogłaby się przy jego pomocy "podciągnąć" i koleżanki by puchły z zazdrości i mama byłaby zadowolona.
Nauka to jest dobry sposób na szukanie odpowiedzi na mniej ważne pytania. Te najważniejsze pytania nie są domeną nauki w znaczeniu empirii tylko filozofii. Psychoanaliza jest właśnie częścią tego dziedzictwa. I całe szczęście, że jest.
Na potrzeby odpowiedzi wprowadziłbym koncept "martwego macho" , który dopiero jeśli w nas facetach umrze otworzymy się na miłość. ;-)
Filozofia to międlenie kolejnych pomysłów bez cienia możliwości weryfikacji, więc prowadzi na manowce.
Filozofia nie jest zatem nauką, dziękuję, wystarczy.
Terapie powinny się opierać na nauce, psychoanaliza się na nauce nie opiera, a GW systematycznie ją lansuje.
Psychologia zaś jest pseudonauk?.