Małgorzata Serafin: Zasypiałam tak na dwadzieścia minut i się wybudzałam. Spałam dwie, trzy godziny. Diagnoza - depresja
Z Markiem Sekielskim* i Małgorzatą Serafin* rozmawia Tomasz Kwaśniewski
Jest ok?
Małgorzata: - W miarę.
To znaczy?
- Chujowo, ale stabilniej.
A u ciebie?
Marek: - Na pewno jest ciekawie, bo jestem po godzinie terapii z moją psychoterapeutką, którą uwielbiam, bo mi otwiera w głowie trudne dla mnie rzeczy. Dziś na przykład się dowiedziałem, dlaczego jak mam z kimś nawet dość głęboką relację i mam powiedzieć, co mnie w niej boli, jakoś wyrazić swoją złość, sprzeciw, to natychmiast się wycofuję.
Wszystkie komentarze
To samo pomyślałem. Skoro ludzie sukcesu nie są odporni (a może z powodu presji są nawet podatni), to co z ludźmi z klasy tzw 'środkowej' i robotniczej, którzy mają kredyty na angielski i muzykę dla dzieci, nadgodziny, brak wolnych sobót (bo dodatkowe prace, bo pełno obowiązków w domu, bo urlop nie w Indiach na plaży ani w Borach tylko robiąc remont w m2 itp). Co ludzie nie pójdą do psychiatry, nie zapiszą się na terapię i nie będą wiedzieć jak sobie pomóc.
Na Tinderku xd
Również, tyle, że odniosłem wrażenie, że nie jest czarująca, a mega atencyjna. No ale spoko, każdemu podług potrzeb. Simpowanie też nie jest nielegalne.
Niezły z ciebie buc.
Xd
Jest jeszcze wujek asperger.
Wygląda na to, że wiedza o neurodywergencjach jest wsród polskich specjalistów niewystarczająca
Tak, major depressive disorder jest ciężką chorobą często prowadzą do śmierci, ale nie podoba mi się wrzucanie innych problemów do jednego worka z etykietą "depresja", (żeby było jasne).
zwjr.pl > napisz do specjalisty
np. tu
Ogólnie chwali się bardzo, że znane i rozpoznawalne osoby otwierają się ze swoim problemami. Jak ja miałem 20 lat, to było absolutne tabu. Jakakolwiek dolegliwość psychiczna oznaczała natychmiastowy stygmat "wariata" - pełna zgroza, szok,...,wstyd..., strach...
Dziś każdy może wziąć do ręki telefon i nagrać krótką wrzutkę w internet ze szczerym przekazem: słuchajcie mam halo w głowie i czuję się tragicznie - ludzie pomogą, dodadzą otuchy i będą podtrzymywać na duchu, namawiać na terapię.
Należą się rozmówcom brawa za szczerość w normalizowaniu takich tematów.
Dziekuje za wywiad: szczery, pomagajacy w zrozumieniu wielu aspektow uzaleznien, dajacy wiedze o czlowieku w kazdej jego kondycji. Otwiera oczy, no i byc moze ulatwi jednym podjac decyzje o leczeniu, a innym w nieocenianiu zachowan. Niestety czesto zwykli ludzie neguja stres psychiczny, bo skoro ma sie co jesc i dwie zdrowe rece etc. Poniewaz sa zadowoleni z siebie maja inny poziom hormonow - neuroprzekaznikow. Spia dobrze. Albo sami maja taki poziom frustracji, ze zieja agresja. Albo to idioci.
Rady na szczesliwe zycie powinny byc wpajane juz w domu rodzinnym: kochaj siebie, niezaleznie czy masz sukces, czy nie. Darz siebie szacunkiem, stawiaj granice ludziom. Badz dla siebie najlepszym przyjacielem. Wtedy mozesz dbac takze i o innych. Masz prawo do szczescia, nawet jesli nie jestes nikim wybitnym. Jestes czlowiekiem, a zatem masz prawo tu na ziemi byc.
Problem w tym, ze tego nie da sie wyuczyc, jesli ma sie np. ADHS, jakas traume, czy toksyczna rodzine. A nadkrytyczni rodzice szkodza. Nie zawsze owi rodzice sa sami zdrowi na umysle, co np. mialo miejsce tak u mnie, jak i u joginki, autorki, niegdys pracujacej w TV, pani Pauliny Mlynarskiej, ktora ogromnie szanuje, za szczerosc i empatie.
Nie wiedzac, ze moja mama ma chorobe dwubiegunowa, myslalam, ze jestem zerem, ze jestem beznadziejna pod kazdym wzgledem. Tymczasem za sprawa tej choroby byla ona po prostu tyranem, ktorego wszyscy sie panicznie bali. Uniwersytet skonczylam zatem ze strachu. Pelen stresu stracony zawodowo czas.
Zamknac ten rozdzial w zyciu pomogla akceptacja, nauczenie sie patrzenia na te lata z dystansem, a nawet z wdziecznoscia, bo dzieki nim poznalam wspanialych ludzi, poszerzylam horyzonty, zwiedzalam swiat.
Mysle, ze dzieciom osob mniej ambitnych moze byc pod tym wzgledem latwiej. Moj maz pochodzi z r. robotniczej, gdzie wszyscy darzyli sie wzajemnie sympatia i szacunkiem, niezaleznie od sukcesow szkolnych czy zawodowych. Lubili ze soba przebywac, zartowali z siebie, nikt nikogo nie winil za jakies dawne bledy. Nikt nie opowiadal niepytany przy stole, ze sasiada syn juz drugi dom buduje.Bo zdrowe zycie najlatwiej prowadzic wsrod ludzi empatycznych, ktorzy nas lubia i to okazuja. Oni nam daja ten poziom hormonow szczescia, ktory jest nam potrzebny. Taki naturalny high. (Stad np. sekty sa tak skuteczne a zarazem niebezpieczne.)
Pytanie: czy gdzies jest na ten szacunek czas przy szalonym tempie pracy w mediach? Z moich obserwacji wynika, ze to jedna z najbardziej stresujacych, konkurencyjnyh, niezdrowych branzy. Jej intensywny charakter chyba sprzyja depresjom, wiaze sie z ciagla krytyka, czyli agresja werbalna. No i ta obsesja dobrego wygladu, sukcesu itd. Wypadaloby miec wiedze medrca startujac do tej branzy...
Zycie za granica bez presji srodowiska, no i poczucie stabilnosci rodzinnej, finansowej byly dla mnie ratunkiem. Zwykla praca, spokojne zycie, bez faryzejskiego zaklamania i agresywnosci.
U mnie pomogla ucieczke od dulszczyzny i chorej matki. Mam nadzieje, ze teraz jest lepiej i nie trzeba juz uciekac od ludzi, ktorzy nam szkodza, tylko im to zakomunikowac, ze wpedzaja nas w permanentny stres, a w efekcie w depresje. Zerwac kontakty, zmienic towarzystwo, a nawet rodzine. Nauczyc sie kochac siebie, dbac o siebie. Byc uwaznym, medytowac. Zwolnic troche, odetchnac pelna piersia, ev. zmienic swoje priorytety. Byc moze zmienic prace. Zmiana to mniejszy stres niz chroniczne przemeczenie.
Pomogla mi, oprocz bardzo waznych antydepresantow, samoakceptacja. Terapie mialam krotka, bo tylko 12 x, ale empatyczne srodowisko, lekki sport i grono przyjaciol, ktore daje stabilnosc, to tez forma terapii.
Zycze poprawy zdrowia, spokoju i odzyskania radosci zycia.
Z wyrazami szacunku - Ag
"Rady na szczesliwe zycie powinny byc wpajane juz w domu rodzinnym: kochaj siebie, niezaleznie czy masz sukces, czy nie. Darz siebie szacunkiem, stawiaj granice ludziom. Badz dla siebie najlepszym przyjacielem. Wtedy mozesz dbac takze i o innych. Masz prawo do szczescia, nawet jesli nie jestes nikim wybitnym. Jestes czlowiekiem, a zatem masz prawo tu na ziemi byc."
Dokladnie tak!!
Przypomina mi to mojego super przyjaciela z czasów ogólniaka. Na pytanie mojego taty, co słychać, odpowiadał, że dobrze, a wtedy mój tata przypuszczał atak mówiąc, że to znaczy, że ciągle te same dziewczyny macie. Potem nauczył się grać w tę grę i odpowiadał: było ch...owo, jest ch...owo, będzie ch...owo - wreszcie tak bardzo potrzebna stabilizacja ;-p.
Pozdrawiam wszystkich!