55 proc. rodziców zdecydowałoby się na posłanie dziecka do szkoły społecznej lub prywatnej, gdyby było ich na to stać (co ciekawe, zrobiłoby to 44 proc. wyborców PiS)
Dość źle przeprowadzonych reform, które tylko pogłębiają chaos, przeładowanego programu nauczania, przepełnionych klas i permanentnych braków kadrowych.
Dość nauczycieli, którzy obrali kurs na przetrwanie i wydają się niezainteresowani ani uczniami, ani przedmiotem, którego uczą.
Dość rodziców, którzy narzekają na edukację, ale ani razu nie zaangażowali się w szkolną społeczność.
Dość dyrektorów, którzy na wszelkie propozycje odpowiadają: „a co ja mogę?", albo przeciwnie: „rób, jak każę".
Wszystkie komentarze
Przestańcie słuchać tego KUL-owego buca i przejdźcie się do biura poselskiego najbliższego PiS-owskiego posła lub senatora. Zapytajcie, dlaczego płacone przez was podatki idą na tak beznadziejnie zorganizowaną obowiązkową edukację waszych dzieci, dlaczego w szkołach publicznych nie można uczyć dzieci w warunkach podobnych do tych w szkołach prywatnych i dlaczego nauczyciele dostają w szkołach tak gó....ne pieniądze, że wolą dawać korki lub siedzieć na kasie w markecie.
Aha, i jeszcze jedno. Ci z was, którzy płacą za korki dla swoich pociech, również finansują ten wielki burdel, zwany szumnie edukacją narodową. Płacicie dwa razy.
Czyż nie jest to frajerstwo?
Trudno nie przyznać, ze nauczyciele niektórych przedmiotów nie pracują więcej niż te 18 godzin. Pensum powinno być zróżnicowane, bo wuefista czy katecheta nie ma pracy w domu, tak samo jak plastyk czy informatyk. oni prowadza tylko lekcje, oceniają w czasie lekcji. Kuriozum jest też 26 godzin pensum dla wychowawców świetlicy. Co, u diabła, robią oni w domu? NIC. I tak część nauczycieli ma 50-60 godzin pracy w tygodniu, część ma 18. Czy to jest sprawiedliwe?
Dziś policzyłam godziny tablicowe nauczyciela przedmiotów a - fizyka rozszerzona..36 godzin w 33 osobowej klasie . Zapraszam do przygotowania uczniów do matury z fizyki rozszerzonej albo biologii, która nie tylko trzeba zrozumieć ale i część teorii nauczyć się na pamięć. A później na maturze dobrze zrobić zadania - rozbudowane. Na 1 zadanie dają 2 min.
Nie da się uczyć czegokolwiek i tworzyć dobrych społecznych relacji w klasie, która liczy 34 uczniów. Można przetrwać i walczyć zeby się nie pozabijali, nic więcej. A takie są od zawsze klasy w Polsce. Dalej oszczędzajcie na oświacie i plujcie na nauczycieli.
"nie ma pracy w domu, tak samo jak plastyk czy informatyk" - widać głęboką znajomość tematu. On nie robi nic w domu, bo przychodzi na lekcje i mówi "wy tu sobie teraz posiedzicie i róbcie co chcecie" i wtedy planuje zajęcia, przygotowuje się do lekcji, szuka ciekawych rzeczy wartych przekazania młodzieży, ogląda warsztaty dla nauczycieli i czyta w sieci co ciekawego dzieje się w dydaktyce jego przedmiotu.
Dodajmy do tego roszczeniową pozycję i ucznia i rodzica, którzy za niepowodzenia dziecka obwiniają wyłącznie szkołę/nauczyciela. Z drugiej strony nauczycielowi nic nie wolno, wymagać zarówno jeśli chodzi o zachowanie czy wiedzę, bo zaraz tatuś Kewina czy Dżessiki wpadnie i powie, co myśli o stresowaniu jego latorośli i mówieniu jej co wolno, a czego nie. Więc trudno się dziwić, że w szkole zostają najsłabsi wykłądowcy, tacy, którzy nie mają innego wyjścia lub pomysłu, patrząc na rynek pracy
Kulturę zachowam i napiszę chłodno, że się nie zgadzam z Twoją opinią, że nauczyciele plastyki i informatyki nie mają już nic do roboty poza przeprowadzeniem zajęć w szkole.
Aby prowadzić wartościowe zajęcia z plastyki i informatyki, trzeba być "na bieżąco", a to wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy. Moim zdaniem "bycie na bieżąco" z matematyki jest o wiele łatwiejsze, niż w dziedzinach takich jak sztuka i informatyka — w których zmiany dzieją się wielkie i szybko.
Ciekawe, że w czasach boomu urodzeń powojennych, w klasach było 30 uczniów. Teraz dzieci jest znacznie mniej, więc co, mniej szkół???
No tak, hydraulik, malarz, czy mechanik samochodowy - też się nie przygotowują w domu do roboty.
To kwestia wychowania. Dzisiaj dzieci wychowuje się bezstresowo. Zapraszam do pierwszej szkoły na przerwę, może przeżyjesz.
Szkoda dzieciaków, ale dla rodziców - żadnej litości. Mają czego chcieli (i będą dostawać tego więcej i więcej).
Święte słowa. Wymagania od państwa każdy ma jak stąd na księżyc, ale na podatkach oszukują ile wlezie, a na wieść o podwyżce utopiliby w łyżce wody.
Nie ma czegoś takiego, jak tanie państwo. Tanie państwo to brak państwa. Państwo ma być sprawne i wydolne. A to kosztuje.
Skala marnotrawstwa tej władzy pokazuje, że obecna wysokość podatków wystarczyłaby na finansowanie edukacji. Bez telewizji, ławeczek, promocji kraju, CPK itp. będzie dość pieniędzy
Akurat roczne zwolnienia to jest patologia i trzeba też o tym mówić. Mój syn przez cały rok nie miał zajęć z geografii bo pań nie miał ochoty ich prowadzić online a szkoła nic nie mogła na to poradzić. Itd. Kiedy myślimy o zarobkach nauczycieli to zawsze mamy przed oczami tych zaangażowanych albo tych po prostu poważnie traktujących swoją pracę. Tymczasem w tym zawodzie jest od groma lewusów i przypadkowych ludzi. Nauczyciele powinni godnie, bardzo dobrze zarabiać ale pewne mechanizmy i przywileje w tym środowisku są moim zdaniem do zmiany.
Żyjąc w państwie pisowskim każdy rozumny człowiek szuka sposobu na płacenie niższych podatków. Inaczej trafią do kieszeni patologii 500+, emerytów albo kacyków Partii.
Naprawdę nie widzisz korelacji między zarobkami a negatywną selekcją do zawodu?
To nie da te kwoty, o które chodzi. Za porządną edukację trzeba zapłacić w podatkach. Polska szkołę zdemolował nie tylko Kaczyński ale też Tusk, Belka, Miller, Buzek, Suchocka i cała reszta.
No to zabił za prywatnego nauczyciela jak cię te roczne urlopy tak bolą. Nie bój się, na pewno da się ustalić stawkę za którą komuś będzie się chciało zrobić te zajęcia online czy jakieś tam.
Widzę, tylko te niskie zarobki skądś się wzięły. Tak konkretnie to stąd, że obywatele tego kraju nie chcą płacić podatków. Kaczyński to didaskalia.
No ale na pewno znajdzie się choć trochę "nienegatywnych", tylko trzeba będzie wyskoczyć z kasy.
"No to zabul oczywiście
Taaak, bo emerytów też nienawidzimy. Mniej zarabiających tudzież. Kochamy tylko siebie, więc przyszła pora na wydatki, bo nauczyciele też pokochali siebie.
A jeszcze zabawniej będzie jak zrobią to pielęgniarki i lekarze. Rozumni ludzie unikający podatków - szykujcie portfele
Cały ten artykuł traci jakąkolwiek wartość poznawczą, gdy pomija NAJWAŻNIEJSZY element, który doprowadził do degradacji szkoły, czyli oddanie szkół pod kontrolę kościoła. Póki religia jest w szkołach a szkołami rządzi kościół i katecheci - nie ma najmniejszych szans na poprawę. Religia powinna być definitywnie usunięta ze szkół.
Twoja słuszna opinia uzupełnia artykuł o ważny argument - artykuł warto przeczytać
Dla czego tylko ze szkół?
Ty ten swój bełkot o kontroli szkoły przez kościół będziesz wrzucał w komentarzach do każdego artykułu? Czy nie widzisz, że religia w szkole, a opinia że "szkołami rządzi kościół i katecheci" to dwie różne rzeczy? Religia powinna być usunięta ze szkół, a szkołą nie rządzą katecheci, tylko dyrektorzy którzy często ledwo tolerują u siebie tych narzuconych "gości".
Wybór jest tylko jeden: demokratyczne oświecenie zamiast średniowiecza i feudalizmu!
Nie jest rzetelny. Brak choćby słowa o roli religii i kościoła w szkołach.
Nie szło, niestety. PiS dowalił, bo miał proste zadanie, tak było wszystkie schrzanione już od AWS.
W moim odczuciu szło w dobrą stronę. Choć to oczywiście tylko mój wycinek rzeczywistości, zaledwie kilka szkół moich dzieci.
"Polska szkoła, nienawidzą jej nauczyciele, dzieci i rodzice." - co za prostackie uproszczenia. Co takiego konkretnie jest nienawidzone przez uczniów w naszej szkole? Co mamy swojego do nienawidzenia, czego nie ma w innych krajach, gdzie uczniowie zapewne wyłącznie kochają szkołę? Bo przecież pisząc, że polska szkoła jest nienawidzona przez uczniów sugerujemy, że niepolska nie jest, co jest naiwnością graniczącą z głupotą.
Cały artykuł jest o problemach polskiej szkoły. Część tych problemów może występuje też w innych państwach, a część jest wygenerowana tu, w Polsce ostatnich 30 lat, a szczególnie w Polsce za rządów PiS. Tytuł artykułu mówi, że "nauczyciele, dzieci i rodzice mają dość polskiej szkoły", a tekst artykułu jest względnie długi. Czy oczekujesz, że Ci ktoś w odpowiedzi na Twój wpis streści cały ten artykuł?
POPIERAM!!!!!
Kliknąłem, że popieram Twój wpis, ale proszę, nie pisz nigdy żadnego komentarza w całości dużymi literami. To utrudnia czytanie i robi wrażenie, że próbujesz w ten sposób zwiększyć poczytność i popularność swojego wpisu. We mnie to wrażenie wywołuje efekt przeciwny. Nie lubię takich "sposobów". Wydają mi się niekulturalne.
Zmniejszyć radykalnie liczbę lekcji , wywalić religię, etykę i inne "michałki". I to jest najprostsze na początek, bo dalej jest już trudniej, bo wymaga to zmiany programu i sposobu nauczania.
Uczyć umiejętności i rozliczać to co uczeń umie (w różny sposób -niekoniecznie to musi być "sprawdzian". Zamiast tego może być jakiś projekt (też realizowany w małej grupie) albo jakaś aktywność na wybranym polu (plakat, prezentacja, film, udział w jakimś konkursie...)
W profilowanych klasach (liceum, technikum) skupić uwagę ucznia na wiodących przedmiotach i tu jak najbardziej cisnąć program, organizować sprawdziany. Na pozostałych lekcjach proponuję zgoła inne podejście w zdobywaniu wiedzy i umiejętności: ćwiczyć praktyczne wykorzystanie wiedzy poprzez jej zastosowanie. Nie bardzo jest to jednak możliwe w przeludnionych klasach (ponad 30 osób), przy tak niskich płacach nauczycieli i mocno przeładowanej postawie programowej. Oczywiście nauczyciele też musieliby wyjść ze swojej strefy komfortu, a więc nauczania wg znanych sobie schematów.
Zmniejszczy ślady do 20 uczniów i zapłacić godziwie nauczycielom. Jaka płacą, taka praca.
Klasy zmniejszyć
Faktycznie, dawno nie było reformy w polskiej szkole))))))A zmienić należy przede wszystkim algorytm wynagrodzenia nauczycieli. Powinno być z budżetu państwa a nie łatane z kilku źródeł, tak aby można było na tym skręcić oszczędności.
"Jaka płaca, taka praca."
Powiem to mojemu szefowi. Już widzę, jak się będzie
tarzał ze śmiechu.
A to szkoda, że się nie trudziłeś, bo niektóre wypowiedzi cytowane w tekście mają charakter diagnoz, a diagnoza jest pierwszym i niezbędnym krokiem dla planowania wszelkich działań. Często z diagnozy wprost wynika terapia. Ten tekst nie miał na celu formułowania kompletnego programu reform, ale to nie sprawia, że nie warto go czytać. Ponadto, tekst zawiera wskazówki dla nauczycieli, uczniów i rodziców, jak mogliby zmienić swoje postępowanie, żeby choć odrobinę poprawić sytuację, nie czekając na żadne pozytywne zmiany w prawie czy inspiracje od rządu. Jest np. mowa o tym, że metody oceniania mogłyby być lepsze i wcale nie stoi tu na drodze polskie prawo, a nauczyciele i szkoły mają wiele swobody w tym zakresie. Podobnie jak w tym, co im narzuca, a czego wcale im nie narzuca słynna podstawa programowa (która jest konkretnym rozporządzeniem, łatwym do znalezienia w Dzienniku Ustaw, jeżeli się ma podstawowe umiejętności z zakresu wiedzy o społeczeństwie i informatyki).