Z Weroniką Klembą, 20-letnią studentką UW, której grozi więzienie za pomoc uchodźcom na granicy polsko- białoruskiej, rozmawia Agnieszka Jucewicz
Weronika Klemba: Od grudnia. Wtedy gwałtownie przybyło uchodźców, trzeba było bardzo szybko kupić jedzenie, środki higieny, leki. Pomagałam przy organizacji zbiórki w Warszawie. A później postanowiłam tam pojechać. Najpierw przeszłam szkolenie jak każdy, kto chce działać w terenie.
- Przede wszystkim, jak pomagać, żeby nie zrobić krzywdy. Zdawałoby się, że niektóre zasady są nieistotne, choć mają ogromne znaczenie, na przykład to, że nie dajemy jedzenia z wieprzowiną. Dowiedziałam się też, jak rozpoznać i opatrzyć „stopę okopową", którą często spotyka się u ludzi w lesie po długim marszu w zimnie, w wilgotnych butach. Taka stopa jest opuchnięta, często odmrożona. Też jak się zachować w kontakcie ze Strażą Graniczną i policją. Jak ważne jest przyjmowanie pełnomocnictw od uchodźców, żeby móc potem dowiadywać się o ich dalsze losy. Żeby nagrywać push-backi, robić dokumentację, jak wywożą tych ludzi.
- Tego, co jest nielegalne, czyli przewozić uchodźców i pomagać im w transporcie. Poza tym każda pomoc humanitarna jest legalna.
- Przecież nie robi się niczego złego, więc czego się tu bać? Można się bać tego, że człowiek sobie nie poradzi emocjonalnie, że się zbyt przeciąży albo że nie będzie potrafił pomóc.
- W bazie KIK-u. Ona jest dość znana, bo już dwukrotnie była „wizytowana" przez policję.
Pierwszy raz pojechałam w lutym. Na tydzień. Brałam udział w czterech interwencjach. Czasem to były kilkuosobowe grupki, ale raz spotkaliśmy samotnego człowieka. Potem w marcu, po tym jak Białorusini zlikwidowali halę w Bruzgach, gdzie trzymali tych najsłabszych, najstarszych, najmniej zdatnych do tego, żeby ich przerzucać tam i z powrotem przez druty. Ludzie, którzy teraz przechodzą, są naprawdę w bardzo złym stanie. Często bardzo chorzy. Przyjechałam 24 marca. 25 mnie zatrzymano.
- Dostaliśmy wiadomość, że w zagajniku ukrywa się grupa uchodźców. Sytuacja o tyle specyficzna, że działo się to w środku dnia i bardzo na widoku. Dookoła nie było lasu, same pola, jakieś domy. Żeby nie było tak, że terenówka na warszawskich blachach staje 100 metrów od zagajnika i wszyscy miejscowi to widzą, ustaliliśmy, że moi znajomi szybko wysiadają z auta z plecakami, a ja odjeżdżam, parkuję gdzieś dalej i dochodzę do nich już bez plecaka, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
Zaczęłam krążyć po okolicy, ale nic nie wyglądało wystarczająco bezpiecznie, więc uzgodniliśmy, że ponieważ te osoby są w stanie niewymagającym specjalistycznej interwencji, to moi koledzy poradzą sobie sami i wrócą do mnie do auta, jak skończą. Jak tak krążyłam, zatrzymało mnie dwóch policjantów.
Najpierw było dość rutynowo, choć od początku czułam, że są nastawieni konfrontacyjnie. Szybko wyszło dlaczego. Ktoś z miejscowych powiadomił policję, że po okolicy jeździ taki i taki samochód. Wzięli ode mnie prawo jazdy. Potem chcieli sprawdzić stan techniczny pojazdu. Samochód jest dzierżawiony przez KIK. Niestety, nie wiedziałam, na kogo dokładnie jest zapisany, bo dopiero wrócił z naprawy i ktoś zapomniał włożyć do niego dowód rejestracyjny.
- Co nie jest obowiązkiem. To, czego nie miałam, to ważne badanie techniczne samochodu.
Policjanci stwierdzili, że podejrzewają, iż samochód może być kradziony i zaraz wezmą mnie na lawetę. Kazali się dowiedzieć, na kogo dokładnie jest samochód, ale jak chciałam to zrobić, to jeden wsadził głowę przez okno i powiedział, że nie mogę nigdzie zadzwonić ani pisać SMS-ów. Sytuacja patowa – mówię, że chcę się dowiedzieć tego, czego chcą, oni, że nie mogę korzystać z telefonu. W końcu udało nam się ustalić, że zadzwonię do kolegi w bazie.
- Tak. Odpowiedział, że zaraz sprawdzi i odpisze SMS-em. Natomiast policjanci znowu zabronili mi skorzystać z telefonu. I tak sobie staliśmy. Oni patrzyli na mnie przez szybę, ja siedziałam w środku. Długo. Cały czas pytałam: Czy mogę skorzystać z telefonu? - Nie, nie może pani.
Potem zaczęli mówić, że telefony też mam kradzione.
- Chcieli, żebym podała im numer IMEI. To numer identyfikacyjny przypisany do każdego telefonu, trzeba tylko podać specjalny kod, żeby go uzyskać. Chciałam to zrobić, ale przecież zabronili mi korzystać z telefonu. No i staliśmy dalej. Oni mówili, co mogę, czego nie mogę. Ja próbowałam na to jakoś odpowiedzieć, aż dostałam kompletnego zaćmienia umysłu i powiedziałam: - Dobrze, to sami sobie to sprawdźcie. I dałam im telefony. Naprawdę, uwierzyłam, że im na tym zależy. Byłam już bardzo zmęczona. Oni byli bardzo natarczywi. Byłam sama. I totalnie czułam, że nadużywają tych okoliczności. Autentycznie zaczęłam się bać.
- Ciężko mi nawet teraz powiedzieć czego… Czułam, że presja jest na tyle duża, że muszę im oddać te telefony, bo inaczej coś się stanie. Dwóch mężczyzn, w dodatku funkcjonariuszy, stało nade mną, nie pozwalało mi nawet wysłać SMS-a i mówiło bez przerwy, że jestem podejrzana. Po godzinie człowiek jest zagubiony. Nie pamięta już, jakie ma prawa. Co może, a czego nie.
- Na początku im tego nie mówiłam. Nie chciałam, żeby znaleźli tych uchodźców w krzakach, bo wiedziałam, że to się skończy wywózką na Białoruś. Mówiłam, że tak sobie krążę, jadę po zakupy.
- Od razu chciałam rozmawiać z prawnikiem. Ale mi nie pozwolili.
Jak wzięli ode mnie telefony, okazało się, że żaden kod IMEI ich nie interesuje. Jedyne, co ich interesowało, to moje prywatne rozmowy na Signalu i na Messengerze. Od razu dostali się do grup, które są tworzone na potrzeby akcji. Tam wymieniamy się informacjami, gdzie są uchodźcy, co jest najbardziej potrzebne, jakie ubrania, jedzenie, śpiwory, duża apteczka, czy wystarczy podstawowa itd.
Znaleźli informację o tej nowej grupie uchodźców i wezwali Straż Graniczną oraz policjantów. Znajomi zdążyli uciec, ale tych ludzi złapano i wyrzucono na Białoruś. A mnie uznano za osobę, która chciała ich przetransportować do innego kraju Unii Europejskiej. Takie zarzuty mi stawiają.
- Spędziłam tam 46 godzin. Wszystko mi zabrali. Telefony, buty, nawet gumkę do włosów.
- Skąd. Jedzenie też dostałam dopiero następnego dnia rano. A zatrzymali mnie o 14.
Z adwokatem zobaczyłam się dopiero podczas przesłuchania kolejnego dnia. Od początku prosiłam o kontakt z prawnikiem, mówiłam, że nie będę zeznawać bez niego, ale nie dali mi do niego zadzwonić. Adwokat sam musiał się dobijać do komisariatu po tym, jak dostał wiadomość od ludzi z bazy. Miałam też prawo do poinformowania najbliższych, więc powiedziałam, że chcę, żeby zawiadomili ojca. Wiesz, jak to wyglądało? Następnego dnia do naszego mieszkania w Warszawie weszła policja i je przeszukała.
- Byłam zakuta w kajdanki przez cały czas. Chciałam z nim przez chwilę porozmawiać na osobności, ale się nie zgodzili. Spytali, czy przyznaję się do zarzutów. Odpowiedziałam, że nie. Potem zapytali, jaki był cel moich działań. Odpowiedziałam, że niesienie pomocy humanitarnej. Trwało to jakieś pięć minut. Następnego dnia to samo musiałam powtórzyć w prokuraturze. Prokurator zdecydował się wnieść do sądu wniosek o trzymiesięczny areszt.
- Nie wiem. Chyba nikt nie wie. Adwokat przyniósł umowy wolonatariackie, poręczenie wielu autorytetów moralnych i naukowych, m.in. Olgi Tokarczuk, Adama Bodnara, Agnieszki Holland, które wyraziły wolę złożenia poręczenia osobistego dla mnie. Przyniósł też oświadczenie KIK-u. Wiele osób się za mną wstawiło. Prokurator uznał jednak, że mam być zatrzymana na kolejne 24 godziny. Ale Stanisław Dek, mój adwokat, wystarał się, żeby jeszcze tego samego dnia odbyła się sprawa w sądzie.
Sąd uznał, że nie ma szczególnej przesłanki, żeby mnie zatrzymać, i mnie zwolnił. Prokurator natomiast wniósł zażalenie i w czwartek miałam kolejną sprawę, w Białymstoku. Na szczęście sąd ponownie oddalił wniosek prokuratury.
- O ile zostanę uznana za winną, do ośmiu lat więzienia.
- Znów coraz więcej ludzi przechodzi przez granicę. Do tego sąd uznał, że wywózki są nielegalne. Oni nie chcą, żeby ktoś to dokumentował, nagrywał służby, bo te informacje mogą posłużyć do pociągnięcia ich do odpowiedzialności.
Byłam sama, a z jednej osoby łatwiej jest zrobić kozła ofiarnego. Widać, że chcą tą sprawą posłużyć się jako symbolem. Myślę, że liczą na efekt mrożący. Że teraz ludzie, którzy będą tam chcieli pojechać pomagać, dwa razy się zastanowią, czy to zrobić.
Poza tym służby są już bardzo zmęczone tym, że są tam tak długo. Atmosfera jest napięta. Denerwuje ich, że nieważne, co robią, jak się starają, my dalej, cały czas, robimy swoje.
Teraz mają też świetną okazję, żeby to zamieść pod dywan. W końcu przyjęliśmy właśnie 2,5 miliona uchodźców z Ukrainy. Można powiedzieć: przecież jesteśmy fantastycznym państwem, które pomaga, co nie? To, że tam w lasach codziennie marznie kilkadziesiąt czy kilkaset osób, a jakaś wolontariuszka ma sprawę za udzielenie pomocy humanitarnej, za co grozi jej osiem lat, nie ma znaczenia.
- Wiadomo. Bezprawnie wysuwają absurdalne zarzuty i to się nie kończy. Prokurator domagał się trzech miesięcy aresztu, teraz złożył zażalenie. Nie chcą odpuścić. Zaczęli coś i chcą to skończyć. Nieważne, czy w to wierzą, czy nie. Ale ja się nie dam zastraszyć. Bo jeśli to przejdzie bez echa, represje jeszcze bardziej będą się nasilać. Na szczęście mam bardzo duże wsparcie - rodziny, przyjaciół, Grupy Granica, KIK-u, mojego Uniwersytetu. Władze mojego kolegium podpisały list otwarty, który jest gestem solidarności ze mną i potępia represje wobec osób udzielających pomocy humanitarnej.
Kotłują się we mnie wszystkie możliwe emocje. Przede wszystkim jestem bardzo zmęczona. Do tego wkurzona i czuję bezradność, a ona budzi lęk. Nie mogę decydować o swoim życiu, ktoś inny to robi za mnie, a biorąc pod uwagę, co się dzieje z sądownictwem w Polsce, to nie wiem, czy mogę się czuć bezpiecznie. Ale jestem też bardzo wzruszona tym, jak mi ludzie pomagają.
Żeby to się już skończyło. I wrócić na granicę.
Weronika Klemba – studentka filozofii i kognitywistyki w MISH na UW, wolontariuszka Klubu Inteligencji Katolickiej, działa w Grupie Granica
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Jeszcze kilkanaście tygodni temu rodzima propaganda wmawiała nam, jak bardzo niepożądani są u nas Ludzie o nieco innym odcieniu skóry i pochodzący od "gorszego Boga". Pozostawiani na pastwę losu, często na śmierć, umierali gdzieś w Polskich przygranicznych lasach. Czym różnili się od potrzebujących i otrzymujących dziś naszą pomoc. Tej hipokryzji nie potrafię zrozumieć.
Jedni i drudzy to Ludzie w potrzebie, a kim my -dopuszczający tę segregację, jesteśmy w tej sytuacji?
A co na to brać studencka UW , co na to Senat UW? Gdzie solidarność z wolnym słowem i dobrym sercem? Ciszaaaaaaaaaaaa!!!!!!!
"Na szczęście mam bardzo duże wsparcie - rodziny, przyjaciół, Grupy Granica, KIK-u, mojego Uniwersytetu. Władze mojego kolegium podpisały list otwarty, który jest gestem solidarności ze mną i potępia represje wobec osób udzielających pomocy humanitarnej. "
Ludzie są segregowani na każdym etapie egzystencji.
Jedni się rodzą w bogatych, drudzy w biednych rodzinach.
Jedni są kochani i rozpieszczani, a drudzy nie.
Jedni zdobywają wykształcenie - inni nie.
Abstrahując od wykształcenia - jedni dostają intratną pracę po znajomości - inni nie.
Dlaczego niby uchodźcy mieli by być równi w jakikolwiek sposób z kimkolwiek?
Skoro ludzie nawet nie będący uchodźcami - są segregowani?
Pretensje do Boga.
Boga nie ma, a jego wyznawcy tworzą piekło na Ziemi.
Kiedys Zero odpowie za to bezprawie.
To nie "Bóg" dzieli Ludzi na lepszych i gorszych, to my sami.
"Pretensje do Boga"? Z jakiego powodu?
Nie wiem czemu tutaj nie ma imion i nazwisk tych policjantów. Byli na służbie a wtedy nie jest się osoba prywatną. Dlaczego w tzw mediach prawicowych publikuje się prywatne dane aktywistów pozyskane przez służby, a GW rezygnuje z publikacji danych funkcjonariuszy na służbie?
Nazwiska prokuratorów też.
Towarzysz Putin jest zadowolony
Policjant ma mniejszą swobodę i często rozumienie sytuacji. Dostaje rozkaz i ma go wykonać nie koniecznie mając świadomość, że kiedyś po zmianie władzy będzie za to postawiony przed sądem. Z prokuratorem tak na pewno nie jest. Ich nazwiska powinny być podawane do wiadomości publicznej. Jak zaprotestują to proste pytanie -czego się boją? Przecież niewinni bać się nie muszą.
A co na to reszta społeczeństwa? Jeszcze bardziej przerażająca CISZA!
Nie Ziobro. Ci policjanci mają odpowiedzieć. Z imienia i nazwiska. To oni łamią prawo. Ziobro powinien odpowiedzieć za sprawstwo kierownicze.
Policjant ma obowiązek znać prawo i działać zgodnie z prawem. Jeśli dostaje bezprawne rozkazy to nie wolno mu ich wykonywać. Na takim właśnie poziomie rodzi się totalitaryzm. Gestapowcy i Nkwudziści też "tylko" wykonywali rozkazy. Musimy rozliczać sługusów pisu. Ze Straży Granicznej, policji, wojska, prokuratury, sądów. Kto łamał prawo musi za to odpowiedzieć.
Gdzie są te "uczucia religijne" Ziobry i innych pusto- słownych? Domagają się kary 3 lat, to dla ordo mordystów zbyt mało.
Biblia:
"Spragnionego napoić,
Głodnego nakarmić"
"U proroka Izajasza czytamy: ? O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy?(Iz. 55,1).
Znalazła ją, dzięki Chrystusowi Samarytanka przy studni. Otrzymała dar ?wody żywej?"
"Ten uczynek miłosierdzia, tak samo jak inne, wykracza poza wszelkie ramy i ograniczenia, stanowiąc uniwersalne wyzwanie i zobowiązanie. Zaspokajanie go niesie obietnicę nagrody wiecznej: ?Byłem spragniony, a daliście Mi pić? (Mt 25, 35). Natomiast nieczułość i odmowa zaspokojenia tej życiowej potrzeby niesie groźbę kary i potępienia: ?Bo byłem spragniony, a nie daliście mi pić? (25, 43). Nie ma nic pośrodku, skoro napojenie spragnionych podtrzymuje ich życie i ukierunkowuje ku Bogu, natomiast odmowa wody naraża ich na utratę życia i zdrowia, osłabiając i niszcząc zaufanie wobec Boga."
Czy oni nie naruszyli uczuć religijnych studentki?
p.s. teksty religijne skopiowałam.
Rząd uchodźcom z Ukrainy też nie daje pić i jeść, bo rządowy kłamca już by to obwieścił, mocno machając łapami. Pomagają Obywatele.
***** pis, kler, putina i konfederacje - Uwolnić Polskę od tej dziczy !!!
na szczeście nie ty decydujesz. Będzie uniewinniona od wszystkich zarzutów, to jasne.
Osiem lat to przesada. Wystarczyłyby 3 lata. Trzy lata przymusowego utrzymywania tych imigrantów, których chciała do Polski przemycić. I mieszkania z nimi.
Spadaj trollu.
Skończ kwiczeć.
narodowy ordynus, ale wiesz jak używać widelca?
Zastanów się ile lat więzienia ciebie czeka!!!!
A ilu takich łukaszenkowych emigrantów wziąłeś do siebie, gieroju, że tak pyskujesz i zabraniasz innym wypowiedzi?
A kim ty jesteś? Pewnie masz się za człowieka i katolika? A jesteś nikim.
Kosz, tchórzu.
miau
taka rada - "trzymaj się dziewczyno"??? Ona poświęca się pomagając ludziom i ratuje nasze sumienia, ma jeszcze iść za nas do więzienia i "trzymać się dzielnie"?
Prokurator oskarża wszystkich tych których mierzi rasizm tej władzy. Jeśli pozwolimy na ukaranie tej dzielnej dziewczyny, to nie jesteśmy od nich lepsi.
zostanie uniewinniona od wszystkich zarzutów
"Trzymaj się" to raczej wyraz wsparcia niż polecenie i nie "dzielnie" tylko "dzielna dziewczyno". Natomiast z tym, że nie możemy dać jej ukarać, zgadzam się.
Ma szczęście, że jej nie zgwałcili.
Ukrywasz swoje żydowskie korzenie? po co?
Prokuratura. Bo sędziowie, jak widać, dzielnie bronią prawa.
Bredzisz
idi na ....
Nie zaczyna tylko trwa w najlepsze od 2015
On się. ie zaczyna, on już tu jest i ma się coraz lepiej...
Wyrazy szacunku dla Pani Weroniki.
Tak jakby to miało znaczenie, która religia ryje ludziom mózgi.
Nie włączaj w to religii, to nie ma nic do rzeczy.
Jak słyszę katolik to widzę starszą panią która wchodzi bez kolejki i kierowcę zajeżdżającego ci drogę na podwójnej ciągłej
Co to za bydlaki dają te minusy w komentarzach? Niewolnicy zapatrzeni w Pisizm i radio Maryja?!
Wszystkie religie miały kiedyś swoje za uszami. Religie protestanckie w wiekach XVI i XVII także jak najbardziej. Ale z czasem się ucywilizowały. Niestety katolicyzm mentalnie pozostał w średniowieczu.
Nowa, jakże *świeża* i *odkrywcza* taktyka wykorzystywana ostatnio przez ruskie trolle - nazwać innych ruskim trollem. Jesteście żałośni, doprawy...
***** *** i ciebie
Prawdziwy ruski trollu
Ty kumasz ?
Jeszczio stakanczika spirta nie było, nie kuma.
(Jeszcze szklaneczki spirytusu nie było)
Skończ kwiczeć.
a ty won stąd ruski trollu