Ze względu na wagę tego, co się dzieje za polską granicą wschodnią, ten tekst jest otwarty dla wszystkich.
Pomóż mieszkańcom Mariupola i odbierz prenumeratę Wyborczej
Adam Bodnar – prof. Uniwersytetu SWPS, rzecznik praw obywatelskich poprzedniej kadencji
24 lutego zmienił się nasz świat. Wojna na Ukrainie doprowadziła do zmiany myślenia o bezpieczeństwie światowym, geopolityce oraz integracji europejskiej. W naszym kraju wojna wywołała pokaz empatii całego społeczeństwa. Ponad pół miliona obywateli Ukrainy znalazło schronienie w polskich domach, na granicy gigantyczną pracę wykonują organizacje społeczne, organizowane są zbiórki. Władza współpracuje ze społeczeństwem. Polska świeci przykładem. Wielu z nas chciałoby, aby Polska taka pozostała na dłużej.
Jednak nawet najpiękniejszy miesiąc miodowy kiedyś minie. Oczywiście chcielibyśmy, aby wojna na Ukrainie szybko się zakończyła oraz aby nastał pokój. Należy się spodziewać, że wtedy nastąpiłby proces przywracania porządku i odbudowywania Ukrainy – za pieniądze rosyjskie (z odszkodowań wojennych) oraz za pieniądze z UE oraz USA z nowego „planu Marshalla". Ale to raczej odległe marzenie, nie bliski scenariusz. To oznacza, że uchodźcy zostaną z nami na dłużej.
Społeczeństwo obywatelskie oraz nasze państwo wykazują się niezwykłą energią. Ale jednocześnie mierzymy się z największym kryzysem tego typu we współczesnej historii Polski. W wyniku wojny w Czeczenii do Polski trafiło ponad 80 tys. Czeczenów, a ich przyjazd rozłożył się na długi okres. Teraz przez kilka dni przyjechało już sześć razy więcej uchodźców, a ta liczba ulegnie zwielokrotnieniu w przeciągu kilku tygodni.
Już teraz powinniśmy sobie uświadamiać skalę wyzwania i jak najlepiej się przygotować. Na różnych poziomach. Im szybciej przejdziemy do racjonalnego planowania i kształtowania polityk publicznych, tym mniejsze będą później zniecierpliwienie i frustracja. A takie uczucia muszą się pojawić, bo są naturalne w przypadku tak gwałtownej zmiany społecznej.
Przede wszystkim należy zadbać o jasne i przejrzyste procedury legalizacji pobytu. Na razie uchodźcy przebywają w Polsce na podstawie 15-dniowego zezwolenia na wjazd wydawanego przez komendanta głównego Straży Granicznej. Można założyć, że przyjęte przez Sejm przepisy (tzw. specustawa) pozwolą na legalizację pobytu. Ale trudna sytuacja dotyczy także osób, które przyjechały przed 24 lutego i nie mogą wrócić do swojego państwa. Organem rozpatrującym wszystkie sprawy pobytowe jest Urząd ds. Cudzoziemców. Jeszcze przed wojną jego działanie pozostawiało wiele do życzenia ze względu na kolejki i czas oczekiwania na decyzję.
Należy zastanowić się nad decentralizacją działalności tego urzędu lub nad maksymalnym uproszczeniem oraz automatyzacją procedur.
Sama legalizacja pobytu, nawet jeśli pozwoli na podejmowanie pracy oraz prowadzenie działalności gospodarczej, nie wystarczy. Do Polski przyjechało i przyjedzie wielu specjalistów oraz wiele osób pracujących w różnych zawodach. Trzeba zadbać o sprawne procedury potwierdzania kwalifikacji. Może to wymagać dodatkowych kursów języka polskiego, bo w wielu przypadkach to warunek podstawowy, aby wykonywać określony zawód regulowany. Pamiętam, że w przypadku lekarzy z Ukrainy dopiero pandemia przełamała opór środowiska lekarskiego. Teraz skala problemu może być znacznie większa.
Dzieci z Ukrainy są włączane do polskiego systemu edukacji. Szybko może się pojawić bariera językowa i kulturowa. To będzie wymagało szczególnej wrażliwości władz oświatowych, dyrektorów oraz nauczycieli. Niezbędne będą przyspieszone kursy języka. W Polsce od lat mamy problem z edukacją wielokulturową, bo nie jest to temat priorytetowy dla ministerstwa. Nawet jeśli „lex Czarnek" zostało zawetowane, to nie znaczy, że nagle szkoła otworzy się na przedstawicieli organizacji społecznych, którzy chcieliby wesprzeć uczniów. „Mrożący skutek" ograniczający dostęp organizacji społecznych i ekspertów do szkół może cały czas działać.
Inny problem to dostępność mieszkań. Można się cieszyć, że tak wspaniale zareagowało społeczeństwo, przyjmując uchodźców do swoich domów. Ale czy tego typu forma wsparcia, na masową skalę, będzie możliwa przez rok, dwa?
Oczywiście wielu uchodźców zdoła wynająć mieszkanie i utrzymywać się z własnej pracy. Ale nie wszyscy. Mamy od lat potężny kryzys budownictwa socjalnego, czego skutkiem jest tzw. ukryta bezdomność.
Według badań Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej ponad 30 tys. osób korzysta z różnych form pomocy społecznej w związku z bezdomnością, w tym mieszka w schroniskach.
Dodatkowe 70 tys. mieszka to tu, to tam, kątem u znajomych. Do tej grupy dołączy część uchodźców. Dlatego tak ważne są polityki publiczne zapewniające dostęp do schronienia i godnego mieszkania. Liczę zwłaszcza na energię każdej z 2500 gmin w Polsce oraz ich kreatywne podejście w tworzeniu pełnego pakietu wsparcia dla uchodźców.
Do tego wszystkiego dojdą problemy z zakresu ochrony zdrowia i pomocy społecznej. Nasz system będzie musiał zapewnić leczenie i wsparcie dodatkowym osobom, a jednocześnie przełamać barierę komunikacyjną.
Uchodźcy uciekają przed traumą wojny. W Ukrainie zostawiają rodziny, majątki, mężów i partnerów, którzy walczą na froncie i giną. Konieczne będzie długoterminowe wsparcie psychiatryczne i psychologiczne dla potrzebujących. Z tym także już teraz jest krucho. Wystarczy wspomnieć o tragicznej sytuacji w psychiatrii dziecięcej.
To są tylko niektóre wyzwania. Ze względu na skalę ich realizacja już sama z siebie może być trudna. Tymczasem nasze życie publiczne będzie dodatkowo zatruwane przez pojawiające się akty nienawiści (nacjonaliści z Przemyśla już pokazali, co potrafią), akty dezinformacji propagowane przez propagandę rosyjską, a także przez zwyczajne wieloletnie zaniedbania niektórych polityk publicznych (zwłaszcza w kontekście wielokulturowości).
Wierzę, że sobie poradzimy.
Chciałbym jednak już teraz zachęcić władze centralne, samorządy lokalne, samorządy zawodowe i różne środowiska społeczne, naukowe i gospodarcze do refleksji, co zrobić, gdy miną pierwsze tygodnie entuzjazmu, energii i empatii.
Już teraz planujmy działania. Już teraz sygnalizujmy nasze potrzeby Unii Europejskiej. Już teraz zapewniajmy naszych przyjaciół z Ukrainy, że podejmujemy długoterminowe zobowiązanie i że będą się mogli u nas czuć godnie i bezpiecznie.
Zapisz się na przegląd wydarzeń. Codziennie rano i wieczorem
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Fajnie jest poczuć po kilku kiepskich latach dumę z mieszkania w tym kraju ;)
w punkt! dokładnie tak samo czuję!
" przywyknąć, polubić i zrozumieć" ? Ja rozumiem, że obecnie tylko tak można pisać o Ukraińcach, każdy inny ton jest odbierany jako rosyjski troll.
Kiedy odeślemy putinowskich agentów z pisu na wschód?
Nadać każdemu polskie obywatelstwo. To załatwi kilka trudności na początek."
Proszę o dalsze szalone pomysły.
To może ja, ja Panie Prezesie!
Ucywilizować Polaków. Uwrażliwić na krzywdę innych.
Dobra, żartowałem. To zbyt szalone.
"Że u nas już jest bezrobocie" - no nie wiem czy jest takie bezrobocie. Gdyby było to te wszystkie Ukrainki i Ukraińcy, którzy w niemałej liczbie przyjechali do nas "za pracą" w latach ubiegłych nie mieliby czego tu szukać. Ja wręcz odnoszę wrażenie, że gdyby nie oni, to w Biedronkach nie miałby kto sprzedawać i towaru na półki wykładać. A to niejedyna branża, w której jest ich wielu.
> u nas już jest bezrobocie
Komentarz pisany 20 lat temu?
U nas jest bezrobocie?
Aby na pewno o Polsce piszesz?
PiS kwiczy, że jest niż demograficzny. No to już nie ma. W czym problem?
Myślę podobnie, piszę (np.nawolujac do aktywizacji społeczeństwa UE w tej materii).
Niestety, spotykam się głównie z reakacjami "będzie dobrze, damy radę" :(
Czuje się, jakbym tłukła głową w mur :(
A może przykościelne, byłe salki katechetyczne otworzyć by należało dla Ukaińców?
Wybudowane za nasze pieniądze, stoją odłogiem, np w Arce, masę metrażu nieużywanego, a ogrzewanego też jest w Łagiewnikach ks.Jędraszewski do dzieła pomocy
Za moje nie, nie dorzucam się do tych składek akurat :D
W Tarnowskim uchodźcy znajdują sporo miejsca w ośrodkach rekolekcyjnych. Mimo różnicy w wyznaniu. Zaplusowali :)
Ale wracając do meritum obawiam się iż właśnie kraje takie jak Polska czy Czechy i Słowacja staną się głównymi miejscami gdzie zechcą pozostać osoby uciekające. I na nas spadnie poważny kłopot bo np. publiczna służba zdrowia działa jak działa nawet bez sytuacji awaryjnych. Dodatkowo u władzy są ludzie co wpakowali nas w konflikt z tymi których pomoc bardzo by się teraz przydała. A na górze władzy trwa wojna podobna do tej na Ukrainie tyle iż nie słychać strzałów co nie znaczy iż trupów (politycznych) nie będzie. Wszystko to razem do kupy nie sprzyja rozsądkowi którym bardzo jest potrzebny.