Gazeta Wyborcza wspiera #czarnyprotest, dlatego ten artykuł jest dostępny za darmo dla wszystkich
Naszą długą ankietę wypełniło w niecałe trzy dni ponad 12,5 tys. osób! Ankieta była szeroko rozsyłana w mediach społecznościowych, trzeba więc założyć, że wypełniali ją nie tylko stali czytelnicy „Wyborczej” czy „Wysokich Obcasów”.
Dziękujemy wszystkim za wyrażenie opinii. Co wynika z ich analizy?
Głównym motorem wyprowadzającym protestujących na ulice jest niezgoda na oddanie kwestii aborcji, płodności w ręce polityków i duchownych. To nie politycy powinni mieć decydujący głos w tej dyskusji (zaledwie 2 proc. z Was oddałoby im taki głos) ani duchowni (3 proc.), lecz kobiety, i co jest zrozumiałe: młode (93 proc.), i matki (81 proc.).
Nawet oddawanie decyzji w ręce ojców czy przyszłych ojców nie jest już takie oczywiste (ok. 40 proc. odpowiedzi; co ciekawe – podobne wyniki w przypadku pytań o rolę mężczyzn pochodzą zarówno od panów, jak i od kobiet).
PRZECZYTAJ TAKŻE: Embrion: człowiek to czy nie człowiek? Czy na przykład larwa jest motylem?
Reagujecie gniewem (73 proc.), że w dyskusję o aborcji włączają się Kościół i politycy. Oburzenie i zaniepokojenie odczuwa co drugi z Was (odpowiednio, 46 proc. i 45 proc.). Dyskusja złości i niepokoi bardziej kobiety oraz osoby młodsze, w wieku, w którym cała kwestia ich dotyczy.
Nic dziwnego, że temat budzi Wasze zaangażowanie – z aborcją w najbliższym otoczeniu spotkało się aż 60 proc. spośród Was!
Powszechnie spodziewacie się, że rządzący naprawdę doprowadzą do zaostrzenia przepisów aborcyjnych (75 proc.), przestaną pisać o płodach, a zaczną o dzieciach poczętych (82 proc.), a w konsekwencji nakażą karanie kobiet za aborcję (67 proc.).
Już dziś Waszym zdaniem lekarze odmawiają aborcji nie dlatego, że nie pozwala im na to sumienie, ale ze zwykłego oportunizmu lub strachu przed kłopotami (90 proc. odpowiedzi).
W większości nie mówicie o dzieciach poczętych, ale o płodach (92 proc.). Aborcja to dla Was usunięcie płodu (78 proc.). Prawo do legalnej aborcji jest dla absolutnej większości z Was prawem człowieka (93 proc.). Nie akceptujecie odmów wykonania legalnej aborcji przez lekarza zasłaniającego się „klauzulą sumienia” – uznajecie, że prawo do aborcji stoi wyżej niż ta klauzula (według 84 proc.).
Co znamienne, uważacie także, że dzisiejsze dyskusje są kompletnie oderwane od rzeczywistej woli Polaków. Według Was (57 proc.) uznanie prawa do aborcji za prawo człowieka podziela większość polskiego społeczeństwa. W hipotetycznym referendum zaostrzenie przepisów jest zupełnie nieprawdopodobne, najbardziej obstawiacie wynik polegający na pozostawieniu przepisów takimi, jakie są (53 proc.) albo (niewiele mniej z Was – 40 proc.) na ich zliberalizowaniu.
Oznacza to, że tzw. kompromis aborcyjny jest uznawany za ukłon w stronę konserwatywnej części społeczeństwa, choć to kompromis wiszący na włosku, może się zmienić, ale w stronę dokładnie przeciwną, niż to się wydaje autorom projektów zaostrzających przepisy.
Nie widzisz wyraźnie infografiki? Kliknij tutaj
W długiej perspektywie w większości zakładacie (54 proc.), że przepisy obowiązujące w Polsce staną się podobne do tych w innych krajach Europy (choć warto dodać, że i tu pojawia się sceptycyzm – znaczna część z Was, 38 proc., obstawia jednak, że odmienne rozwiązania polskie przetrwają dziesięciolecia).
A Wasze osobiste opinie? W przytłaczającej większości uważacie (73 proc.), że przepisy należy zliberalizować. Za najbardziej liberalnym rozwiązaniem (bezpłatna aborcja na życzenie) opowiada się niemal co drugi z Was (45 proc.). Niuansowanie przypadków (wpisanie w przepisy warunków aborcji na życzenie lub wprowadzenie odpłatności za aborcję) popiera dalsze 28 proc.
PRZECZYTAJ TAKŻE: "Wara", "Świeckie państwo". Haft okupacyjny na ratunek praw kobiet
Co czwarty z Was uważa obecny „kompromis aborcyjny” za rozsądne rozwiązanie i nie chciałby tego zmieniać. W tej grupie widzimy co najmniej dwie postawy. Pierwsza taktyczna: nie zaczynajmy dyskusji, bo rozgrzebanie tematu doprowadzić może do zaostrzenia. Znaczna część z Was popierających „kompromis” (ok. 80 proc. z tej grupy) ma podglądy raczej jak „liberatorzy”. Pozostałe 20 proc. z tej grupy ma poglądy konserwatywne. Obie grupy nie chcą zmian, próbując dostrzec złożoność i wielowątkowość problemu.
Tylko 3 proc. z Was popiera hasła komitetu Stop Aborcji. W tej małej grupie przede wszystkim do głosu dochodzi motyw zatrzymania aborcji w przypadku ciąży z wadami niepowodującymi śmierci dziecka wkrótce po urodzeniu (90 proc.). Ale jednocześnie niewiele mniej (ponad 75 proc.) z tej grupy chciałoby zakazać aborcji w przypadku gwałtu czy też śmiertelnych wad płodu. Jedynie w przypadku ciąży zagrażającej życiu matki grupa ta w większości dopuszcza przerwanie ciąży.
Spontanicznie wskazywaliście, że dyskusja wokół aborcji przykrywa inną, ważną dyskusję – o rzetelnej edukacji seksualnej i dostępie do środków antykoncepcyjnych. Pokazały to Wasze wypowiedzi w ankiecie, często bardzo emocjonalne. Wskazaliście na potrzebę szerszej debaty nad problemem. W obliczu braku rzetelnej edukacji seksualnej po liberalizacji przepisów – pisali niektórzy z Was – aborcja byłaby traktowana jako środek antykoncepcji.
Czy osoby przed czterdziestką – ich przepisy o aborcji dotyczą osobiście – różnią się w poglądach od starszych?
Odpowiedź jest zaskakująca – mniej, niż można by się spodziewać, choć pewne niuanse występują.
Młodsi częściej odczuwają strach (67 proc.; wśród starszych 34 proc.), żal (22 proc., w starszej grupie 6 proc.), i oburzenie (56 proc., w starszej grupie 41 proc.).
Ale nie ma znaczącej różnicy co do tego, jak młodsi zmieniliby przepisy: znowu ok. 75 proc. chciałoby ich liberalizacji w jakiejkolwiek formie.
Jednak trochę więcej młodszych niż starszych chciałoby aborcji na życzenie (49 proc. vs 44 proc.). Starsi trochę częściej wspominają o zliberalizowaniu prawa do aborcji według rozszerzonego katalogu powodów, nazwijmy je „z ważnych przyczyn społecznych” – 21 proc. Pewnie wynika to z tego, że dawniej prawodawstwo dopuszczało takie uzasadnienie aborcji.
Wszystkie wyniki pokazują opinie czytelników i sympatyków „Wyborczej”, którzy wypełnili ankietę. To dość wyjątkowe grono. 79 proc. z Was deklaruje, że ma wykształcenie wyższe, a „zerową religijność” deklaruje 46 proc.
Według sondażu IPSOS dla OKO.press ze stycznia tego roku 15 proc. Polaków chce zaostrzenia przepisów, ich liberalizacji domaga się 37 proc., a pozostawić je bez zmian chce 43 proc.
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl
Wszystkie komentarze
Minimum, powtarzam - minimum, by mówić o jakimś kompromisie, to byłoby tak jak za PRL - czyli możliwość aborcji ze względów społecznych (choć w zasadzie aborcja wtedy praktycznie stałaby się całkowicie legalna), wtedy biedniejsze kobiety mają szanse dokonać aborcji, zamożniejsze i tak jak będą chciały to usuną choćby za granicą. Dla mnie to jest minimum
Ale fakt jest faktem, tylko całkowita liberalizacja jest tym do czego trzeba dążyć.
W moim liście do GW, ?A co jeśli kobieta nie chce mieć dziecka? Obowiązująca ustawa nie jest żadnym kompromisem.? opublikowanym z miesiąc temu, dokładnie tak samo konkluduje. To nie był kompromis tylko cos zawarte miedzy purpuratami a polityczna konserwa. Pisze cos, bo nawet nie była to ugoda miedzy nimi w rozumieniu, ze konserwatywni politycy chcą chronić obywateli przed całkowitym zamordyzmem.
Po prostu w 1993 podnóżki kleru zdawały sobie sprawę, iz nagle przejście od systemu liberalnego do zamordyzmu zupełnego wywoła nie burze, a kataklizm.
Zreszta dosyć szybko podziękowano politykom płacącym trybut kościołowi i rząd parafianki Suchockiej wyborcy zmietli, wybierając SLD.
Kwestia aborcji i postępującej klerykalizacji kraju były jednymi z czynników i to nie ostatnimi, które ludzi odtrąciły od środowiska postsolidarnościowego w przeważającej części rzucającego sie na kolana przed klerem i obcałowyjacymi paluchy biskupie.
Tylko ze sld ustawy nie zmienil przez tyle lat...
Suchocka tylko dlatego podpisala konkordat bo Jem rzad byl slaby I potrzebowala wsparcia kleru.., I to dobrze obrazuje jak mocno Kosciol jest uwiklany w PL w polity Ks I ze to jest status quo od dawna
Obecne prawo jest martwe to prawda ale nic sie nie zmieni dopuki pokolenie 60+ z ograniczonym horyzontem myslowym bedzie pieniaczo narzucac mlodemu pokoleniu jak ma zyc.
Panstwo powinno wypowiedziec kokordat a pracownicy sluzby zdrowia chcacy praktykowac klauzule sumienia powinni byc z niej usuwani! Tylko to marzenia w tym zascianku religijnym Europy.....
SLD zmienił ustawę w 1997. Wtedy Zoll zastosował swoje widzimisie. Suchocka podpisała konkordat w ostatnim dniu funkcjonowania swojego rzadu kiedy wszystko wskazywało na to ze następne wybory wygra SLD i z polskiego traktatu wasalnego będą nici. Następny widzę wybielacz styropianu. Kiedy SLD uchwalalo ustawę przeciw głodował Mazowiecki i Geremek. Styropian nie jest przesiąknięty klerykalizmem. On JEST klerykalizmem.
Głosował oczywiście ;). Zreszta nie tylko oni. Czekam na porządne opracowanie historyczne o związkach styropianu z KK począwszy od przekazywania pieniędzy w latach 80
Mysli sluszne z jednym wyjatkiem:odwal Ty sie, mlody czlowieku, od pokolenia 60+, bo tam mozna znalezc wiecej "liberalow", "lewakow" "genderystow" niz w tzw. pokoleniu tego od kremowek - a i tajniki ortografii sa blizsze mojemu pokoleniu ("dopuki"!).
Przepraszam, ale jakiego rodzaju poparcia kleru potrzebował rząd Suchockiej, i w jaki niby sposób to poparcie się zamanifestowało? Nie przypominam sobie, by po 1989 kler poparł jawnie jakikolwiek rząd z wyjątkiem kaczystowskiego (rządu masona Olszewskiego wcale tak otwarcie nie popierali)... Więc jakiego poparcia kleru oczekiwały kolejne rządy UW/UD czy później PO?
Suchocka wtedy załatwiła sobie posadę dożywotniego ambasadora w Watykanie.
Dzieki za pomoc w ortografii - Czasem sie przydaje mi w niezapominaniu jezyka po 50 latach nie mieszkania w PL I uzywania jezyka na co dzien. Pozdrawiam
Nazwijmy rzecz po imieniu. KK dał Suchockiej azyl, za to że oddała Polskę w lenno (konkordat i jego następstwa).
No, ale to był prywatny interes Suchockiej, a nie rządu.
1. Ilu w Polsce jest realnie Katolików? (tutaj trzeba by bardzo dobrze wymyślić pytania, by nie było żadnych niedomówień. Można by to podzielić na a) Czy jest Pan/Pani katolikiem? b) Czy chodzi Pan/Pani do Kościoła regularnie co niedziela c) Czy jest Pan/Pani katolikiem, ale działania Kościoła i mieszanie się do polityki Panu/Pani się nie podobają.
2. Czy lekcje religii powinny odbywać się w szkole? Czy powinny być finansowane przez państwo?
3. Czy państwo powinno być świeckie i Kościół nie powinien mieszać się do polityki?
I jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły to w ten deseń można by zrobić sondaż, ciekaw jestem wyników.
W tej sprawie to powinno być referendum, ale sukienkowi nigdy do tego nie dopuszczą. Nagle wyszło by to co większość Polaków wie ale boi się mówić o tym głośno. Wierzących a tym bardziej praktykujących jest mniej niż połowa społeczeństwa.
i czy zerwać końkordat?
4. Czy podoba ci się, że arcybiskupi/biskupi/księża prowadzą agitację polityczną podczas mszy świętych [szczegolnie niedzielnych]?
Wypisujcie dzieci z religii. Moje nie chodziły i było dobrze.
Dane ile osób chodzi do kościoła co niedzielę są. Co roku odbywa sie we wszystkich parafiach liczenie wiernych. To ok 10 mln ludzi wyłączając dzieci poniżej 7 roku życia .
W Państwowym Gospodarstwie Rolnym przyszły na świat trzy prosiaki. Ponieważ władze lokalne chciały mieć sukces i przekroczyć plan, w komitecie gminnym Partii do statystyki dopisano czwartą świnię, a w wojewódzkim piątą. Następnie, gdy świnie dorosły, władze centralne podjęły decyzję, by mięso z dwóch wyeksportować na Zachód, z jednej na Wschód, a dwie pozostawić na zaopatrzenie kraju.
I tak samo wyglądają statystyki kościelne. Ponieważ parafie płacą biskupom haracz liczony od liczby mieszkających w parafii ochrzczonych katolików, a nie od liczby uczestniczących w mszach, w statystykach dzieją się cuda. Począwszy od takiego, że proboszczowie doskonale wiedzą kiedy odbywa się liczenie, i perswadują komu się da by na te akurat msze przychodzić licznie, a kończąc na dopisywaniu uczestników do sprawozdań, bo to też się da robić, a lepiej jest oceniany proboszcz mający lepszą frekwencję.
Rzeczywisty rozmiar ?pobożności? ujawnilby podatek kościelny, jak w Niemczech. 90% Polaków zatrudnianych tam legalnie przy wypełnianiu deklaracji podatkowych okazuje się ateistami.
Problem badania w Wyborczej jest taki, że jest czytana przez liberalną część społeczństwa, więc nigdy nie będzie reprezentatywne dla całości. No ale wyniki nam się podobają :-P
I czy agitacja z ambon w dzień wyborów jest naruszeniem ciszy wyborczej?
Choć to pytanie należałoby skierować do PKW, która jakoś nigdy tego nie zauważyła.
Te wyniki są moim zdaniem nieprawdziwe. Wg mojej oceny to ok. 5 mln i to tylko w święta (Boże Narodzenie, Wielkanoc) oraz komunie.
Sukienkowi nie dopuszczą, może racja, a może okazja na kolejny protest w tej kwestii w rodzaju czarnego marszu. Czemu mamy płacić podatki i lizać tyłki IM
Z jak Ty to policzyłeś? Jest nas 37 milionów, z tego ponad 3 miliony na stałe za granicą. Absolutna bzdura, że co czwarty Polak co niedzielę wali do kruchty.
Moim zdaniem większość katolików w tym kraju to tzw.katolicy z urodzenia czyli niechodzący do kościoła itp.chociaż znam osoby szczerze wierzące i to nawet w mojej rodzinie.To co mnie odrzuca od kościoła to jego hipokryzja .Więcej to mi się nawet pisać nie chce ...
To chyba wieś i małe miejscowości tak zawyżają.
Ja też nie wierzę w te wyniki.
Cisza wyborcza miała sens kiedy można było ją egzekwować, czyli przed erą Internetu. Myślę, że teraz można ją sobie spokojnie odpuścić zostawiając co najwyżej strefy ochronne wokół samych punktów głosowania.
Jestem też za zniesieniem zakazu publikowania exit polls w czasie trwania wyborów.
No tak, dorobił się, a teraz zdobywa wielką sławę w polityce. Warto? Jak się zdarzy, że społeczeństwo pogoni kościół, księży bezpowrotnie zepchnie na margines, w odwecie nakaże wszystkich kastrować (mają święcenia, nie muszą uprawiać seksu, szczególnie z dziećmi), to tacy ludzie bardzo szybko się odwrócą i nawet zaczną mówić o liberalizmie.
Ten facet to wyjątkowe dno.Leczy swoje sumienie kosztem kobiet.
Może wreszcie dotrze do zakutych łbów, ze ich elektorat już od dawna nie jest konserwatywny.
A PO chyba utrzymuje to skrzywione konserwatywne myślenie jedynie siła bezwładu.
Pytanie do REDAKCJI.
Czy pojawia sie szczegółowe opracowania ankiety?
Odnoszę wrażenie, ze w tym tekście nie zostało wszystko opisane na co odpowiadaliśmy.
Tak, w zeszłym roku poseł PO z Łodzi przed wielkanocą ruszył na ulicę, by składać świąteczne życzenia i rozdawać czekoladowe zajączki ! Słodkie, co? Potem wrzucał zdjęcia na insta, gdzie miał niezła kolekcję fot z czarnych marszów.. Wyciągnie wnioski?
dlatego PO i N są coraz bardziej aut !
Nie do końca przekreślałbym Nowoczesną, jest w tej partii kilka Pań, które reprezentują jakiś poziom i są godne uwagi, np. Joanna Scheuring-Wielgus.
Jestem zwolennikiem partii Razem, bo tam bez wyjątku wszyscy są murem za kobietami, parytet kobiet w partii, jako rzecz podstawowa i to z własnej woli, bez dyskusji na ten temat, po prostu mają wbudowane, że prawa człowieka, to rzecz najważniejsza. Prawa człowieka, to między innymi prawo do aborcji na życzenie.
No dobrze, ale kiedy uda wam sie wejsc do Sejmu.
Alternatywa dla partii politycznych jest ulica i zagranica (termin Kliszki z 1968 przejety przez Terleckiego). Na manifestacjach mozna uslyszec, czego chca kobiet, mlodziez i inni obywatele. Sejm nie ma sie nijak do oczekiwan ludzi.
"No dobrze, ale kiedy uda wam sie wejsc do Sejmu"
odpowiem w imieniu Razem:
kiedy porzucicie oportunizm i na nas zagłosujecie
Nie jestem członkiem partii Razem, nie mam legitymacji partyjnej. Jestem obserwatorem, sympatykiem i aż tyle, może w przyszłości. Przez to, że jestem obserwatorem mogę sobie pozwolić na ocenianie partii. Za politykę społeczną mają u mnie 6 z plusem, za ekonomię trochę niżej.
Obserwując, co się dzieje, szczególnie po tym po nowych członkach zakładam, że Razem w przyszłych wyborach wejdzie do parlamentu. Nie mam pojęcia, jak poradzi sobie w wyborach samorządowych, ale też mnie to specjalnie nie interesuje.
W sumie racja. Wcześniej niekoniecznie chciałam głosować na Razem na zasadzie ?i tak nie wejdą do sejmu i głos zmarnowany?. Ale skoro PO i Nowoczesnej i tak nie ma w Sejmie na najważniejszych głosowaniach (a ci co są głosują jak PIS), to w kolejnych wyborach na spokojnie na nich zagłosuje. To jedyna partia, która nie łasi się do kościoła i w sprawach ważnych dla kobiet nie kluczy i nie zwodzi. No ja już mam dość.
jak oddasz na nich głos, to jest oczywiste. Problemem Razem jest to, ze dokleja się tej partii wspomnienia z PRL, czyli złe konotacje. IMHO peerelowski system nie miał nic wspólnego z socjalizmem poza hasłami wygłaszanymi na akademiach. Politycznie była to dyktatura, do której PiS się upodobnia, ekonomicznie był to dziki państwowy kapitalizm.
zwróć uwagę, ze duza cześć posłów Po i N jest chronicznie nieobecna kiedy PiS glosuje swoje ustawy. Jeśli w parlamencie nie ma sprzeciwu, to ten sprzeciw musi się wylać któregoś dnia na ulice.
W redakcji są w planie kolejne artykuły z omówieniem pozostałych pytań.
Dziś Pani Joanna Scheuring-Wielgus zapunktowała u mnie, za udział w Marszu Ateistów. Wczoraj była na marszu kobiet i broniła dziewczyny za jakiś incydent, mniejsza jaki.
Doceniam niektóre osoby i chwała im za to.
Brak poparcia dla Razem nie wynika z oportunizmu, tylko z poglądów gospodarczych tej partii. Poza tym tak się składa, że w Polsce przeważnie ludzie biedni (czyli podstawowy elektorat ekonomicznych socjalistów) są zarazem konserwatywni. I to jest główny problem Razem, bo pozostaje im garstka miejskiej inteligencji.
PRL to był dziki państwowy kapitalizm, ze żłobkami, wczasami pracowniczymi, bezpłatnymi żłobkami i przedszkolami?
masz rację, ale KK nie zgadza się na wykluczenie spod ich wpływu rosnącej liczby Polaków, więc chce ZMUSIĆ nie-katolików do przestrzegania zasad swojego Kościoła [których części sami nie przestrzegają], stąd ten sojusz z PiS i stąd presja na wprowadzenie nieludzkiego prawa
Zastanawiam się, czy my w odwecie nie powinniśmy zacząć rozmawiać o potrzebie kastracji księży?
Moim zdaniem temat aborcji jest po to, żeby odwrócić obecną sytuację, złodziejskie premie za nicnierobienie, sypiącą się ekonomię, fatalny wizerunek Polski za granicą i wiele innych spraw, które ostatnio wypłynęły.
Kastracji księży, np. chemicznej, nie nazywałbym odwetem. Po prostu ułatwieniem celibatu. I podkreśleniem poświęcenia dla stanu duchownego.
A co do powracającego tematu przerywania ciąży, proszę zauważyć, że jest najczęściej "wrzucany" na wiosnę. To jest zagadnienie dla psychologów społecznych i psychoanalityków, ponieważ - moim zdaniem - przejawia się tym procederze zbiorowa podświadomość. Jakiś pierwotny, prymitywny instynkt życia przybierający formę kulturowej opresji.
P.S. Celowo zastąpiono przerywanie ciąży, aborcją. Brzmi o wiele bardziej dramatycznie, by nie powiedzieć, groźnie. A i jest to dość koszmarny anglicyzm.
potraktowałam je jako pytanie o polski katolicyzm a nie o chrześcijaństwo
Chrześcijaństwo a polski katolicyzm, to są dwie różne bajki.
?zerową religijność? deklaruje 46 proc. badanych.
Nikt zdrowy na umyśle nie uwierzy, że w Polsce aborcje to ok. 1000. Nawet jak PiS i wasze iluminacje wprowadzą totalny zakaz. Przymuszenie Polek, żeby rodziły zdeformowane płody, też nic nie da. Pojadą i usuną za granicą. Pieniądz nie stanowi problemu. Do takiego wyjazdu dołoży się nawet babcia klęcząca przy TV Trwam czy RM, a która za PRL znała wszystkie adresy skrobankowe w okolicy. Choćby gabinetów Chazana czy Pięty.
Ja znam takich co wierzą. No może ze nie 1000 ale tak maksymalnie kilka. Bo tak im wygodnie. Przy czym nie są w stanie wyjaśnić na jakiej podstawie tak uważają ale to im nie przeszkadza. Ciekawe w tych badaniach jest to ze większość badanych ma w swoim otoczeniu kogoś kto aborcje miał. A przecież wiele kobiet się do tego nie przyznaje nikomu. To powinno dać do myślenia no ale to trzeba myśleć.