Ordynator nie przyjął mnie na specjalizację, bo "miejsce kobiet jest w domu". Zostawiłam 2,5 letnią córeczkę z mężem i nianią i przez 3 lata jeździłam do pracy 170 km na pięć dni w tygodniu
Tak, nasikałam do zlewu
Magdalena, 36 lat, chirurg ogólny
Kilka tygodni temu młoda kobieta zapytała na fanpage’u mojego gabinetu: „Pan jest chirurg?". Oprócz nazwiska, które się nie odmienia, na fanpage’u jest również moje zdjęcie. Może wyglądam na faceta, nie wiem. Odpowiedziałam, że w naszym zespole nie ma mężczyzn. „A, to nie macie chirurga" – skwitowała.
Inna sytuacja. Siedzę w gabinecie i słyszę dialog: „Dzień dobry, tata jest umówiony do doktora M.". Rejestratorka: „Do pani doktor M.". „Nie, do doktora M.". Rejestratorka: „U nas przyjmuje pani doktor M. i pani tata jest zapisany do niej". „A to w ogóle jest specjalista?". „Tak, pani doktor jest chirurgiem". Pani: „Tato! Chcesz iść do baby?".
Wszystkie komentarze
Pesymistyczny, ponieważ prymitywny i prostacki seksizm występuje w elicie (tzn. elycie) intelektualnej, czyli u medyków. Żeby chociaż z tekstu wynikało, że to pisowcy, ale nie, to po prostu zwykłe buraki, tylko że noszące zielone kitelki.
Optymistyczny, ponieważ większość cytowanych pań nie chce być gorzkimi loszkami. To faktycznie cieszy, ponieważ świadczy o tym, że nie mają kompleksów. I tak trzymać!
Zapoznaj się co się dzieje ostatnio na uniwersytetach medycznych. Jakie szambo wybija na co drugim, bo studenci dziś nie pozwalają już traktować się tak jak poprzednie pokolenia. Wiele mówi o elicie intelektualnej. Te uniwersytety należałoby dokładnie przeaudytować, zamknąć z uwagi na brak kompetentnej kadry _pedagogicznej_, przeczekać rok-dwa lata z brakiem naborów, żeby sobie dziekani poukładali w głowie na nowo. Ale oczywiście nikt tego nie zrobi.
A szkoda, bo studenci przychodzą pozytywnie nastawieni, a wychodzą przeczołgani i bez wiary w jakąkolwiek sprawiedliwość. To nie służy społęczeństwu. Później się dziwimy, że lekarze są w obyciu jacy są.
Tymczasem kontrola audytorska jest taka, że przewodniczący komisji ds. jakości nauczania przy Komisji Akredytacyjnej Akademickich Uczelni Medycznych przechwalał się jak to u niego na uczelni kosi studentów i powiązał to z przychodami dla uczelni (za powtarzanie przedmiotów). Niestety dla siebie dał się nagrać. Skandal.
Niestety. Nigdzie nie usłyszałam tylu seksistowskich i upokarzających tekstów, jak na tych kilku kierunkach studiów, które ukończyłam - od mężczyzn należących rzekomo do elity tego kraju.
Medycy to elita intelektualna? Buhahahaha! "Intelektualna" -- na serio? Bo skończyli studia i niektórzy mają tzw. "doktora"? Żałosny jest nawet taki pomysł. Poza tym myślisz, że u peowiaków patriarchat nie jest obowiązującym mentalem? Możesz srodze się zawieść.
Kolejny któremu zabrakło punktów na maturze żeby dostać się na medycynę i teraz odreagowuje?
Otóż tak właśnie jest, jeżeli z kolejnych roczników maturzystów weźmiemy warstwę najwybitniejszych, z najwyższymi wynikami na maturze, to właśnie z tej grupy są lekarze.
Na mało który kierunek studiów trzeba być tak wysoko w rankingu swojego rocznika, żeby się dostać.
Oczywiście można polemizować czy to jest prawdziwa elita intelektualna w sensie dosłownym, ale na pewno 1) są to osoby wybitne ze swojego rocznika 2) nie jest taką elitą internetowy nienawistnik który umie tylko buhahahaha.
Życzę dużo zdrowia, będzie potrzebne, bo złość i frustracja nieuchronnie skracają życie.
Obawiam się, że dodatkowe i samodzielne zgłębianie tej kwestii nie poprawi obrazu, który został przedstawiony w dzisiejszym DF.
Audyty natomiast, karty różnorodności czy inni oficerowie (i panie oficer, bo oficerki to buty) ds. równości to z kolei bzdety, postępowy bełkot, którego zadaniem jest zaklinanie rzeczywistości. Tutaj konieczna jest faktycznie zmiana zarówno pokoleniowa, jak i przede wszystkim - mentalnościowa.
Oby to nastąpiło jak najszybciej.
@tipi
Studia niczego nie gwarantują, chociaż moi znajomi prawnicy czy medycy to zaprzeczenie buractwa przedstawionego w dzisiejszym DF. A przynajmniej taką mam nadzieję - bo to "tylko" znajomi, nie przyjaciele.
@User2501
Tak (jeszcze) uważam - medycy to część elity intelektualnej. Nie tylko dlatego, że skończyli studia czy mają tytuł. W końcu mamy np. taką p. Środę (i jej rewers, czyli p. Pawłowicz), które stanowią obrazę dla stopni naukowych i kpinę z normalności.
W patriarchacie natomiast nie widzę nic złego - jeśli pasuje obydwu stronom, to tylko się cieszyć (matriarchatu też to dotyczy).
Cieciu pod zakodowanym jwk001, zamień użyte przez siebie określenie "dostać się" na "być wepchanym na studia medyczne przez rodzicieli (po znajomości lub za kopertówkę)". Proponowana zmiana odzwierciedlałaby polski stan faktyczny rzeczonego wybitniaka.
Popełniasz błąd przywołując nazwisko p. Środy. Ale bardzo prawidłowo oceniłeś tę postać zwaną pawłowicz.
Przywolanie p. Środy jest w pełni świadome - nie ma tutaj żadnej pomyłki.
Profesor mniemanologii stosowanej, udowadniająca np. w Wyborczej, że bycie feministką to stan umysłu, w jak najgorszym tego słowa znaczeniu. Osoba, dla której ważniejsze jest to, co między nogami, a nie to, co między uszami, oszołomkini, dla której świat jest czarno-biały (jak dla każdego fanatyka i fanatyczki).
To najbardziej dyplomatyczne określenia, które przychodzą mi do głowy.
nigdy nie postrzegałam lekarzy jako elity, większość zapamiętałam jako seksistowskie buce
Ależ nie krępuj się! Po co udajesz kogoś kim nie jesteś? To, że nie rozumiesz czym zajmuje się Prof. Środa, świadczy dobitnie że nie masz pojęcia kto to taki intelektualista/tka. Twoje obrzydzenie do "tego, co między nogami" to tylko wisienka na torcie twojej konserwatywnej osobowości. A mnie korci aby zrobić siusiu w ten torcik.
Niestety: zgadza się. Dziś lekarze to bardzo często ludzie, którym dobrze wychodzi tzw.pamięciówka. Podobnie jak prawnicy. Nie mają czasu czytać, bo muszą się uczyć;). Natomiast płatne kierunki medyczne to pogłębienie patologii. Mam koleżankę stomatologa, która ledwie zipała z biologii i co? I pani dochtor...
Pamięciówka, drogi JWK, to nie bycie wybitnym. Nie zazdroszczę, pamięć mam doskonałą. Korzystam z niej w pracy i chwalę sobie. Do lekarzy mam szczęście, ale poza moimi ulubionymi widzę często brak obycia, oczytania, płyciznę umysłową. Tak, jak napisałam: "nie mam czasu czytać, bo musze się uczyć";). P.S. Ludzie mają także inne marzenia dotyczące edukacji, aniżeli medycyna. Więcej pokory, mniej egocentryzmu;). Dla lekarze też jest to dobre;)
Ależ siusiaj, niech na zdrowie wyjdzie.
PS. Czy duża literka w słowie profesor (profesora? profesorżka? profesorini?) ma wzmocnić Twój szacunek do p. Środy? Oprócz tego polecam pisanie o Niej na stojąco, będzie wystarczająco czołobitnie ;)
"kosi studentów i powiązał to z przychodami dla uczelni" - to tylko dowodzi, że nie wszystko powinno być poddawane prawom rynku. Wszystko da się spieniężyć, ale czy powinno?
W mojej klasie w liceum był niejaki Stefan, rodzice lekarze, brat lekarz, matura średnio... Jak on skończył te studia?
seksizm? to daj kobiecie do odcięcia nogę, albo niech stoi nad stołem 8 godzin i nie opiera telefony od dzieci.
Przykład przez Ciebie podany to tzw. kategoria anegdotyczna - niemiarodajna i pomijalna.
Strasznie smutne historie. Z całych sił wspieram i pozdrawiam każdą kobietę-zabiegowca!
Mialem inne doswiadczenie. Kolezanka, super chirurg, profesjonalne podejscie do pacjentow, empatyczna. Spotkalem po 10 latach. Co robisz, gdzie pracujesz ? Nigdzie, jestem w domu i zajmuje sie dziecmi, nie wracam do zawodu.
Miała wybór. O to chodzi!
Albo "ile mamy lat/latek?
Ile ja mam lat, to wiem, ale ile mamy razem - skąd mam wiedzieć?
"Czujemy", to i tak kulturalnie. Bardziej irytujące jest: "i jak się dziś czuje"?
"Mam doktorowi średnią z sali wyciągnąć?" ;)
To taka kalka językowa od braci sowietów i pozostałość starych dobrych czasów PRL. Cytaty:
z ogłoszeń na blokach osiedlowych: "zabrania się gry w piłkę",
film Dzień świra, scena podczas badania per rectum: "-Lekarka/doktór/doktorka/urolożka: Opuści-zsunie spodnie. Wypnie! Wypiąć bardziej, niech się nie kuli jak pies przy kupci".
To już lepiej mówi się/mówiło się za sanacji, tj., cytując z Misia: "-Miś: Gut morning! Ja... chciałbym... moje pieniądze... many... maj many, tu umieścić... wasz bank... konto na hasło... Fersteien?
Bankier: Dlaczego nie fersteien? My wszystko fersteien. Proszę bardzo pan spocznie, pan usiądzie, pan poczeka, się załatwi... "
Jednym słowem - są gorsze.
I nie powinny godzić się na gorsze traktowanie. Nigdy.
Szacun.
2) Społeczeństwo jest dla ludzi, a nie ludzie dla społeczeństwa - jeżeli problemem systemu jest to, że kobieta rodzi dzieci, należy zmienić system. Nie stać nas (jako ludzkości, globalnie) na utratę talentów tylko dlatego, że - o zgrozo! - talent postanowił się rozmnożyć. Docelowo w interesie gatunku jest to, żeby właśnie talenty się rozmnażały chętniej, zwłaszcza teraz, kiedy kwestie płodności mogą być kwestią decyzji.
3) Wariant "ojciec w pracy, matka w domu" wbrew pozorom był przejściowy, bo opcja " w pracy" kiedyś była rzadkim wyjątkiem (kupiec, wojownik armii najeźdźczej). Dzieci potrzebują ojców. Jeżeli praca chirurga przeszkadza matkom w wychowaniu dzieci, tzn że przeszkadza też ojcom, tylko społeczeństwo radośnie przyjmuje to za normę - jakby te dzieci nie potrzebowały ojców. Do wychowania dzieci trzeba całej wioski i cała wioska powinna się ogarnąć i przyjąć za normę, że (a) kobiety będą pracować w wymagających zawodach, (b) mogą chcieć mieć dzieci.
4) Dochodzi problem niedyspozycji w ciąży. Ale hello, chirurg może złamać nogę. Czy panowie chirurdzy dostają w chwili zatrudnienia pytania o jazdę na nartach i motorze?
5) PRACOWNICY OCHRONY ZDROWIA POWINNI BYĆ OPŁACANI ADEKWATNIE DO RANGI DECYZJI, KTÓRE PODEJMUJĄ W SWOJEJ PRACY. Capslock celowy - na transparenty.
10/10. Dziękuję za ten wpis, w punkt.
100% racji.
"Niepracująca matka" z rodziny atomowej to też współczesny wynalazek. Moja prababcia pracowała w fabryce, jej mama na roli. Moja babcia, po wojnie, jako nauczycielka. Nie pracowały bogate mieszczki.
od sikania do zlewu wyższym wtajemniczeniem i uznaniem grupy będzie chyba zrobienie kupy na biurku lekarza antyfeministy w obecności tejże grupy.
Musi nasrac na"glowe" zeby byc nie -urochirurgiem? hmmm