Gdy ktoś w Stanach dostanie pismo urzędowe i czegoś z niego nie zrozumie, może pozwać państwo, że go niedbale poinformowało. A w Polsce?
Rozmowa z Włodzimierzem Gruszczyńskim ( profesorem nauk humanistycznych) i Maciejem Ogrodniczukiem ( magistrem informatyki, doktorem nauk humanistycznych), współtwórcami Jasnopisu
Ma pan jakieś problemy z rozumieniem?
WŁODZIMIERZ GRUSZCZYŃSKI: Oczywiście, i myślę, że jestem w tym względzie typowym Polakiem. Jak dostaję tekst urzędowy – a wielokrotnie mi się to zdarzało, bo jestem już dość wiekowy – na przykład z urzędu skarbowego. A raz miałem też nieprzyjemność dostać z sądu. Czy ze straży miejskiej. Wtedy wiele razy mi się zdarzało, że żeby się dowiedzieć, o co naprawdę chodzi, dzwoniłem pod numer, który był na tym piśmie.
Wszystkie komentarze
Dawno temu taka nauka w szkole była. Ale potem przyszli do władzy analfabeci i poszło wszystko na strych zapomnienia.
Potwierdzam, nauka pisania listów, podań i wniosków była. Teraz chyba została zastąpiona zajęciami z kreatywnego pisania CV...
Na marginesie: nie dehudrogenaza tylko dehydrogenaza (taki enzym), ale to fachowy termin.
Oj dana, dana, nożyczka, spodnia i kalesona.
"Zwłaszcza że spektrum tematów...."
Wg słownika wyrazów obcych oznacza "zjawisko, obraz". Przyjęło się obecnie, że "spektrum" to jest mniej więcej "zakres". Tak ja to rozumiem. Czy wobec tego nie można było użyć łatwiejszego polskiego słowa?
Ale generalnie poruszony temat jest ważny. Sama się śmieję czytając ulotki, szczególnie dołączane do lekarstw i zastanawiam się, dla kogo to jest pisane? Bo na pewno nie dla mnie, inżyniera.
Spektrum to po polsku bardziej widmo, np. widmo światła, widmo sygnału. Widmo światła to, w uproszczeniu, które kolory i w jakich proporcjach zostały zmieszane - moim zdaniem pasuje do znaczenia "zakres".
I to dwóch postów.