Problem polega na tym, że żyjemy w czasach - jak diagnozuje Olga Tokarczuk - literalizmu, dosłowności odbioru i tego, co przekazywane wprost, i tego, co komunikowane w formie zmetaforyzowanej. Dlatego farsowy gag typu chłop przebrany za babę gwarantuje rechot tej współczesnej większości, która pożąda chleba (All Inclusive) i igrzysk (Ultra All Inclusive) we wszystkim, także przy skojarzeniach z "tym" kandydatem czy prezydentem czegokolwiek.
Tutaj w rysunku napięcie sensów zachodzi między kpiną z kupczenia tradycyjnymi gestami i spospolitowaniem tychże gestów. Karierowicze, całujący "chlebki" i przy okazji fotografujący się z dziećmi od wręczania kwiatuszków czy kotylionów, nie zawsze "jarzą o co kaman" lub cynicznie mają to gdzieś. Zaciera się istota przekazu kultury, cierpnie polszczyzna, kurczą się rytuały.
Juliusz Machulski w scenariuszu celnie uchwycił idiotyzmy powszednie w życiu publicznym, wyniesione na piedestał przez głupotę. A jest to ignorancja triumfująca, bo umie wywijać maczugą political correctness i posiada teczuszką z pomocnymi zaświadczeniami, co daje prawa do bycia "zaopiekowanym" oraz pierwszym w kolejce do karier.
"Nie chwalmy skóry na niedźwiedziu" – w filmie "Volta" mówi polityk Kazimierz Dolny (kandydat partii socjalistyczno-narodowej na prezydenta, a jak się da, to i na króla Polski, bo kto przebojowemu zabroni). "Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Nie dzielmy, Kaziu" – koryguje Bruno Volta (spin doktor do wynajęcia, co według własnej dewizy "ćwoków przemienia w ludzi"). "Masz rację. Nie dzielmy. Łączmy" - w poczuciu niezmąconej dumy z siebie samego odpowiada Dolny.
Satyra ANDRZEJ RYSUJE celna i dotkliwa.
Taki kontekst: "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba / Podnoszą z ziemi przez uszanowanie / Dla darów Nieba.... /Tęskno mi, Panie..." (Norwid) Całuję chleb.
Wszystkie komentarze
Są bułki Karolzerki.
Dlatego farsowy gag typu chłop przebrany za babę gwarantuje rechot tej współczesnej większości, która pożąda chleba (All Inclusive) i igrzysk (Ultra All Inclusive) we wszystkim, także przy skojarzeniach z "tym" kandydatem czy prezydentem czegokolwiek.
Tutaj w rysunku napięcie sensów zachodzi między kpiną z kupczenia tradycyjnymi gestami i spospolitowaniem tychże gestów.
Karierowicze, całujący "chlebki" i przy okazji fotografujący się z dziećmi od wręczania kwiatuszków czy kotylionów, nie zawsze "jarzą o co kaman" lub cynicznie mają to gdzieś.
Zaciera się istota przekazu kultury, cierpnie polszczyzna, kurczą się rytuały.
Juliusz Machulski w scenariuszu celnie uchwycił idiotyzmy powszednie w życiu publicznym, wyniesione na piedestał przez głupotę.
A jest to ignorancja triumfująca, bo umie wywijać maczugą political correctness i posiada teczuszką z pomocnymi zaświadczeniami, co daje prawa do bycia "zaopiekowanym" oraz pierwszym w kolejce do karier.
"Nie chwalmy skóry na niedźwiedziu" – w filmie "Volta" mówi polityk Kazimierz Dolny (kandydat partii socjalistyczno-narodowej na prezydenta, a jak się da, to i na króla Polski, bo kto przebojowemu zabroni).
"Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Nie dzielmy, Kaziu" – koryguje Bruno Volta (spin doktor do wynajęcia, co według własnej dewizy "ćwoków przemienia w ludzi").
"Masz rację. Nie dzielmy. Łączmy" - w poczuciu niezmąconej dumy z siebie samego odpowiada Dolny.
Satyra ANDRZEJ RYSUJE celna i dotkliwa.
Taki kontekst: "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba / Podnoszą z ziemi przez uszanowanie / Dla darów Nieba.... /Tęskno mi, Panie..." (Norwid)
Całuję chleb.