Myjąc prawidłowo ręce, możemy uniknąć zakażenia nie tylko koronawirusem, ale też gronkowcem, salmonellą, shigellą (czerwonką), durem brzusznym, rotawirusami, paciorkowcami, wirusami grypy, mikrobami odpowiedzialnymi za choroby weneryczne czy tasiemcem.
Tymczasem z obserwacji naukowców wynika, że nawet 70 proc. osób nie myje rąk po skorzystaniu z toalety!
Co ciekawe, pod względem obecności mikrobów groźniejsza od deski sedesowej jest... suszarka do rąk. W suszarce jest ciepło, a to w połączeniu z wilgocią stwarza idealne warunki do rozwoju patogenów. Osiadają one na naszych rękach, kiedy zostają wyrzucone przez suszarkę wraz z podmuchem gorącego powietrza.
Potencjalnym źródłem zakażenia są także klamki czy spłuczki, dlatego po skorzystaniu z toalety zawsze należy umyć ręce.
Sporo bakterii jest też w bębnie pralki. Oraz w kuchni na gąbkach, zmywakach, ścierkach, deskach do krojenia, półkach, na których przechowujemy żywność.
Pełno ich w torebkach, portfelach, na klawiaturze komputera, telefonie, pilocie od telewizora i włącznikach światła.
Kontaktu z nimi po prostu nie da się uniknąć. Dlatego jedynym sposobem, by ograniczyć ryzyko infekcji, np. kiedy ktoś w rodzinie choruje na grypę, jest częste (ale nie obsesyjne!) mycie rąk.
UWAGA! Nie przesadzajmy z mydłami antybakteryjnymi – niektóre mogą wyrządzić nam więcej szkody niż pożytku, mówią eksperci. I zalecają stosowanie środków do odkażania rąk, które zawierają co najmniej 60 proc. alkoholu, ale przede wszystkim wtedy, gdy zwykłe mydło i woda są niedostępne.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze