Maja Włoszczowska, mistrzyni świata i dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim, jedna z najpopularniejszych polskich sportsmenek, 7 kwietnia o godzinie 19 będzie gościem Centrum Premier Czerska 8/10.
Zapisy na bezpłatny udział w spotkaniu tutaj: roweremnaszczyt.evenea.pl lub prosimy o zgłoszenia telefoniczne pod numerem 22 555 54 55.
Moja rada brzmi tak: najpierw się zastanów, do czego ci potrzebny. Czy będziesz nim jeździć po szosie, po bułki do sklepu, czy w teren? A jeśli w teren, to gdzie: na ekstremalne trasy zjazdowe (downhillowe) czy może na singletracki? Najlepiej oczywiście kupić rower wyspecjalizowany, do konkretnego rodzaju kolarstwa. W rower uniwersalny nie bardzo wierzę, szczególnie jeśli ma służyć do treningów. Chodzi nie tylko o komfort i przyjemność z jazdy, ale też o bezpieczeństwo. Słabo sobie wyobrażam downhill na rowerze bez amortyzatora. Podobnie nie widzę sensu kupowania zaawansowanego roweru szosowego czy górskiego, jeśli zamierzamy jeździć wyłącznie po mieście. Jednocześnie wiem, że niewiele osób stać na kilka rowerów. Dlatego najbardziej popularne są górale albo rowery trekkingowe, które pojadą i po szosie, i po chodniku, i po leśnych ścieżkach.
Jeśli ktoś ma jeden uniwersalny rower, ale chciałby jednak zasmakować treningu na szosie, polecam zainwestować przynajmniej w opony na zmianę.
Jeśli planujemy wypad szosowy, załóżmy wąskie, gładkie, a w teren – szerokie, z bardziej agresywnym bieżnikiem. Kto może sobie na to pozwolić, niech kupi całe koła, nie będzie się wtedy za każdym razem męczył ze zmianą opon (dodatkowym ułatwieniem będzie mocowanie obu kół za pomocą zacisków, tzw. szybkozamykaczy).
PRZECZYTAJ TAKŻE: Maja Włoszczowska: W tej dyscyplinie idol jest idolem, bo jest dobry i ma to coś. Nieważne, jaki ma paszport
No dobrze, załóżmy, że już wiesz, jaki typ roweru cię interesuje. Drugi krok to określenie kwoty, którą możesz i chcesz na niego wydać. Ponieważ ma to być inwestycja na wiele lat, nie oszczędzajmy za bardzo. Rama ramie nierówna, podobnie jak amortyzator amortyzatorowi czy napęd napędowi. Moim zdaniem bez sensu jest kupować za 1000 zł rower z amortyzatorem. Taki amortyzator się zaraz zepsuje. Już lepiej mieć rower na sztywnym widelcu, ale dobry.
Nie radziłabym kupować roweru w hipermarkecie. Wiem, wiem, ceny bywają kuszące. Ale nie ma cudów – za kilkaset złotych nie dostanie się sprzętu, który posłuży przez lata.
I będzie niezawodny oraz bezpieczny. Poza tym w takim sklepie w wyborze nie pomogą wam fachowi doradcy.
Kiedy już określiliście budżet, pogadajcie ze znajomymi, którzy znają się na rzeczy, posłuchajcie rad fachowców. A potem wybierzcie się do dobrego salonu rowerowego i przejrzyjcie jego ofertę. Doświadczony sprzedawca pomoże dopasować rower do waszych potrzeb i możliwości finansowych. Posłuchajcie go uważnie. I pamiętajcie, że bardziej niż wyposażenie roweru w gadżety typu błotniki, koszyczek czy dzwonek, liczy się to, jakie ma części. Na to warto zwrócić szczególną uwagę.
Na koniec pamiętaj: dobre amortyzatory to jedno, a ich właściwe ustawienie – drugie. Inaczej należy ustawić tłumienie dla osoby ważącej 40 kg, inaczej dla kogoś, kto waży 70 kg. Różne ustawienia stosuje się też na różny teren, ale to już temat dla profesjonalistów.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Maja Włoszczowska: dzień sportowca to trening i micha, ale ja czuję frajdę
Mało który kolarz, nawet amator startujący w zawodach, jeździ na takim rowerze, jaki odebrał z salonu. Gdy tylko człowiek zaczyna się wkręcać w ten sport, orientuje się, że w rowerze wszystko można wymienić – koła, napęd, hamulce, amortyzator, siodełko... Warto o tym pamiętać, także wtedy, kiedy nie ma się zamiaru ścigać, ale po prostu chce się mieć dobry rower do jazdy rekreacyjnej.
Dlatego po kupnie roweru warto skorzystać z usług bikefittingu, czyli dopasowania roweru do potrzeb konkretnej osoby. Nie ma ustawień idealnych dla każdego.
Weźmy Kross Racing Team, jest nas tam czworo: Jolanda, Bartek Wawak, Fabian Giger i ja. Wszyscy jesteśmy podobnego wzrostu, ale każdy z nas ma innej długości nogi i ręce, przyjmuje inną pozycję na rowerze, ma inaczej ułożony kręgosłup. W przypadku zawodnika wysunięcie siodełka nawet o milimetr więcej może się przełożyć na wynik, a właściwie na wydatek energetyczny potrzebny do pedałowania, ale także może spowodować bóle mięśni, ścięgien czy pleców.
Zaawansowany bikefitting to koszt rzędu 400-600 zł. Jeśli stać cię na taki wydatek, na pewno nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto, bo ustawienia wykorzystasz przy kolejnych rowerach. A jeśli dopiero zaczynasz przygodę z kolarstwem, powinna wystarczyć fachowa pomoc specjalisty ze sklepu rowerowego, w którym kupujesz sprzęt. Pomoże ci dobrać optymalną pozycję na rowerze – taką, w której będziesz się najlepiej czuć i w której jednocześnie maksymalnie wykorzystasz siłę wkładaną w pedałowanie. Na pewno odpowiednio ustawi wysokość siodełka. Wydawałoby się, że to prosta sprawa, a jednak codziennie widzę rowerzystów i rowerzystki, którzy jeżdżą z podkurczonymi nogami. Aż mnie kusi, żeby ich zatrzymać i powiedzieć: „Podnieś siodełko!”. Gdyby tylko trafili na bikefitting, ułatwiliby sobie życie.
Specjalista podpowie też, które części warto wymienić. Najczęściej wystarczy mostek kierownicy, by znaleźć optymalną pozycję. Mostek o 2 cm za długi to dla pozycji na rowerze katastrofa, a dla rowerzysty męczarnia. Koszt tej operacji jest niewielki, a może ogromnie poprawić jakość jazdy.
MTB hardtail
Rower górski na sztywnej ramie. Ma amortyzowany widelec, może mieć też amortyzowaną sztycę siodełka. Najbardziej uniwersalny i najpopularniejszy typ roweru. Minusy na zjazdach – w stosunku do roweru full, wynikające ze sztywnej ramy – są rekompensowane na podjazdach. Hardtail jest zwykle lżejszy od fulla (ramy karbonowe mogą ważyć ok. 1 kg!) i dodatkowo tańszy w serwisie.
MTB full
Rower mający pełne zawieszenie – amortyzowany widelec i amortyzator tylny, czyli damper. Pełne zawieszenie ułatwia poruszanie się w trudnym terenie. Fulle mają różne przeznaczenie i w zależności od niego różnią się konstrukcją ramy, skokiem amortyzacji i masą (wytrzymałością) komponentów.
Gravel
Nazwa odnosi się do przeznaczenia tego roweru: żwir, szuter. Na pierwszy rzut oka przypomina rower szosowy lub przełajowy. Wyróżnia go nieco bardziej wyprostowana pozycja rowerzysty, większa wytrzymałość komponentów oraz solidniejsze niż w szosówce opony, które muszą się sprawdzić w jeździe terenowej.
Trekking
Rower przeznaczony do jazdy turystycznej na szosie i na szlakach nieutwardzonych. Zwykle ma koła o średnicy 28 cali (jak w rowerze szosowym), uniwersalne opony oraz wyposażenie przydatne podczas wypraw (błotniki, oświetlenie, bagażniki, możliwość zamocowania sakw). W rowerach trekkingowych liczy się wygoda, mniejsze znaczenie ma masa roweru.
Rower szosowy
Przeznaczenie: sportowa jazda po twardej nawierzchni. Pochylona pozycja rowerzysty, brak amortyzacji, kierownica typu baranek, niska masa roweru, cienkie opony pozbawione bieżnika, wysokie ciśnienie w oponach – wszystko po to, aby rower jechał jak najszybciej.
Rower miejski
Wygodny rower umożliwia jazdę w pozycji wyprostowanej. Ma szeroką giętą kierownicę, wygodne szerokie siodełko oraz praktyczne wyposażenie dodatkowe (lampki, błotniki, osłonę łańcucha). Powinien być prosty w obsłudze.
Metod jest wiele. Ja polecam tę o nazwie 109%, której podstawą jest zmierzenie wewnętrznej długości nogi.
1. Nałóż buty, w których jeździsz na rowerze.
2. Weź w dłoń cienką książkę.
3. Stań tyłem do ściany, dotykając jej piętami.
4. Książkę włóż między nogi i zaznacz na ścianie punkt, w którym dotyka krocza – podobnie jak siodełko. Warto to zrobić kilka razy, żeby uniknąć pomyłki.
5. Odległość między podłogą a kropką na ścianie pomnóż przez 109%. Na tak obliczonej wysokości od ziemi ustaw siodełko.
Tekst pochodzi z książki „Rowerem na szczyt. Trenuj z Majką”. Maja Włoszczowska, Karolina Oponowicz (Wydawnictwo Agora). Można ją zamawiać na stronie kulturalnysklep.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Siodełko na wysokości o jakiej wspomina Pani Maja jest słuszna, bo to profesjonalistka. Daje więcej mocy na koło, ale mocniej oddziałuje na kolana i z drugiej strony, nieco niższa pozycja daje większe poczucie bezpieczeństwa w razie konieczności podparcia, albo pilnej ewakuacji z roweru. Ja przy takiej prawidłowej wysokości miażdżę kolano - stara kontuzja z nart i po wycieczce mam tylko poważny dyskomfort.
Pewnie grubo ponad 90% ludzi na rowerach to rowerzyści, a nie kolarze i "wiedzą swoje" na temat pozycji na rowerze, kadencji, pracy nóg, oddechu...
Trudno przekonać kogoś, kto "uwielbia" bardzo twarde przełożenia, jednocześnie nie przepadając za wycieczkami rowerowymi, że kadencja 80-100 zamiast 40-60 dużo zmienia.
2. Rady moze własciwe dla młodych, b. sprawnych i jeżdżacych długie lub trudne dystanse.
Tacy przeważnie i tak je znają.
3. Co z resztą?
Zwykły widelec pneumatyczny moze na wykrotach spowodować, ze rower stanie dęba, zawinie sie wokół osi kierownicy i uderzy mocno w rowerzystę, któremu, dajmy na to, udało sie zeskoczyć i utrzymać kieownicę. Takich pułapek jest troche
Na rowerze można też ewentualnie jechać na manifestację międzynarodowej solidarności klasy robotniczej. ;-)
trochę tolerancji, co Ci to przeszkadza? Skup się na sobie
> wkładamy spodnie i bawełniana bluzkę i jedziemy do pracy lub na zakupy, albo na wycieczkę.
Na zakupy OK.
Do pracy jeśli spacerkiem, może być.
Na wycieczkę zwłaszcza dłuższą odradzam, bawełniana koszulka przesiąknie potem i nie wyschnie do końca wycieczki dając o sobie znać, zwłaszcza na zjazdach lub przy wietrze, wychłodzeniem i łatwym przeziębieniem.
Nieodpowiednia bielizna lub spodnie też dadzą o sobie znać "kowbojskim" krokiem po wycieczce i leczeniem odparzeń i otarć :-)
Patrz pan jaki odkrywczy.
z tą bawełnianą bluzką to pojechałeś ale chyba tylko po bułki, i to nie pod górę
W latach '90 jeździłem na szosie w dżinsach (do czasu jak mi się uda w nich mieściły) i takiej koszulce jak wspominasz. Podobnie chodziłem po górach. Da się, czemu nie. Tylko jeśli można się ubrać bardziej komfortowo to nie wiem co Ci to przeszkadza. Obecnie mamy softshelle w różnych gramaturach i przeznaczeniu, windstopery, ubrania chłodzące, szybkoschnące, odprowadzające pot, grzejące nawet kiedy są mokre, dzielone na strefy komfortu, kompresujące...
Jednak "nie pajace" chodzą w własnoręcznie wyprawionej skórze z łosia i gardzą wszystkimi idiotycznymi odzieniami kupowanymi w sklepach, o krojach i kolorach jak z cyrku.