"Tego w ramach NFZ nie robimy" - słyszą kobiety w publicznych gabinetach ginekologicznych, gdy pytają ginekologa o założenie wkładki antykoncepcyjnej, czyli spirali. I płacą kilkaset złotych.
Wkładki, zwane też spiralami, to skuteczny środek antykoncepcyjny. Spirale sprzedawane są na receptę i muszą być zakładane przez ginekologów. Raz założona wkładka zapewnia antykoncepcję przez okres od dwóch do sześciu lat. Można ją usunąć w każdej chwili. Wkładki antykoncepcyjne w zależności od rodzaju kosztują od kilkunastu do kilkuset złotych. Założenie spirali w gabinecie ginekologicznym z kontraktem z NFZ powinno być bezpłatne.
Ginekolog o spirali z NFZ milczy
- Kilku ginekologów pytałam o wkładkę, jednak żaden nawet słowem nie pisnął, że można to zrobić na NFZ - opowiada Magda ze Szczecina. - Gdy dowiedziałam się o tym z forum w internecie, zadzwoniłam do Narodowego Funduszu Zdrowia, by mieć pewność, że to refundują. Potwierdzili. A ja od jednego lekarza usłyszałam, że nie ma odpowiedniego kontraktu, by przeprowadzić taki zabieg. Gdy inną ginekolog zapytałam o wkładkę, powiedziała, że może ją założyć za kilka dni, a gdy zapytałam, czy będzie to w ramach NFZ, lekarka zamarła. A potem od niechcenia rzuciła, że w ramach Funduszu to mogę się zapisać za trzy miesiące. To perfidne wymuszanie kasy za coś, co kobietom się należy w ramach ubezpieczenia.
Wszystkie komentarze