Ale firmy to też część otoczenia, społeczności lokalnych, siłą rzeczy wywierają na nie wpływ. Najlepiej więc, by był pozytywny. Rozmowa z Ewą Szymkowską-Nowak, CSR managerem UBS w Polsce

Ada Chojnowska: Zaangażowanie społeczne firmy to dziś obowiązek czy może kwestia dobrej woli?

Ewa Szymkowska-Nowak: Obecnie moim zdaniem jest to swego rodzaju konieczność. Tematyką CSR zajmuję się już 16 lat i muszę powiedzieć, że od zawsze byłam zdania, że na firmy i biznes trzeba patrzeć z lotu ptaka. Dzięki temu możemy sobie uświadomić, że firmy nie są samotnymi wyspami, nie działają w oderwaniu od swojego otoczenia, ale są jego częścią. Częścią miasta, kraju, środowiska, społeczności lokalnej. Dlatego zdecydowanie uważam, że firmy powinny je wspierać i im pomagać, jeśli tylko mają takie możliwości. Oczywiście, firmy to nie fundacje, ciężko oczekiwać, by wszystkie swoje zyski przeznaczały na działania pomocowe, jeśli jednak uświadomimy sobie, że każda firma wywiera wpływ na swoje otoczenie, to każda z nich powinna starać się, by był on jak najbardziej pozytywny. A jeśli ma możliwości i zasoby, by zrobić coś więcej, zdecydowanie powinna.

Im większa firma, tym większe możliwości?

– Tak sądzę. Im większa firma, tym większe zasoby ludzkie i finansowe. Weźmy za przykład UBS. W Polsce pracujemy z ponad 7000 koleżanek i kolegów. To osoby o różnych światopoglądach, potrzebach, reprezentujące 74 narodowości, zróżnicowane także pod kątem umiejętności i wykształcenia. Pracują u nas humaniści, ekonomiści, programiści czy geodeci, ludzie o różnych pasjach i zainteresowaniach. Grzechem wręcz byłoby nie wykorzystać ich potencjału.

Mam wrażenie, że w Polsce, zwłaszcza w takich miastach jak Kraków, to właśnie duże, międzynarodowe firmy w pewien sposób przecierały szlaki dla działalności CSR-owej biznesu. Najpierw wdrażając programy, które firma już prowadziła w swoich siedzibach za granicą, a następnie przechodząc do inicjowania własnych.

– Ma pani rację. I nie ma co ukrywać, że taka ścieżka działania wiele nam dała. Kilkanaście lat temu wszyscy jeszcze się uczyliśmy. Polska nie była tak zaawansowana w działalności CSR-owej jak na przykład USA czy Wielka Brytania, gdzie wspieranie lokalnych społeczności i pewne tradycje dobroczynności są zakorzenione od dawna. Dzięki temu, że główne siedziby takich firm jak nasza znajdują się w częściach świata, w których społeczne zaangażowanie biznesu było na znacznie wyższym poziomie, mieliśmy dostęp do praktycznie gotowych do wdrożenia rozwiązań. Mieliśmy z kogo brać przykład, wiedzieliśmy, jak pewne inicjatywy można prowadzić, a jeśli pojawiały się wątpliwości, wiedzieliśmy, kogo możemy zapytać. Oczywiście te kilkanaście lat temu programy CSR-owe były znacznie skromniejsze niż obecnie, wciąż jednak były to kroki w dobrym kierunku. I dzięki tym doświadczeniom dziś możemy się w Polsce pochwalić budowanym od ponad 10 lat programem wolontariackim – u nas w UBS nazywamy go Community Impact – stanowiącym naprawdę solidne narzędzie wsparcia lokalnej społeczności. Z dumą mogę powiedzieć, że nasz program przynosi realne korzyści beneficjentom, wywiera pozytywny wpływ na nasze otoczenie, a do tego przynosi dużą satysfakcję zaangażowanym w działania wolontariackie pracownikom.

Jakiego rodzaju działania podejmujecie?

– Od samego początku działamy w celu przezwyciężenia nierówności społecznych, odpowiadając na najistotniejsze potrzeby naszego otoczenia, które to pomaga nam zidentyfikować ścisła współpraca z lokalnymi partnerami. Celem programu Community Impact w UBS jest wspieranie edukacji i rozwoju umiejętności w lokalnych społecznościach poprzez strategiczne połączenie finansowania, zaangażowania pracowników i wykorzystania ich talentów. Jako pracodawca i jako firma wspieramy projekty i inicjatywy mające na celu wyrównywanie szans i tworzenie znaczącego, trwałego i wymiernego pozytywnego wpływu na społeczność. Gwarantujemy też pracownikom możliwość przeznaczenia minimum 16 godzin rocznie na potrzeby wolontariatu pracowniczego (a w roku 2022, ze względu na potrzebę wsparcia poszkodowanych przez wojnę w Ukrainie, były to aż 32 godziny).

Jak sprawić, by strategie CSR-owe były naprawdę skuteczne, a nie były to tylko puste hasła? Coraz więcej firm chwali się różnego rodzaju działaniami, ale czy zawsze coś za tym rzeczywiście idzie...

– Myślę, że to z jednej strony kwestia woli i zaangażowania samej firmy, z drugiej zaś kwestia odpowiedniego rozpoznania potrzeb. Jako UBS zawsze działamy wspólnie z partnerami społecznymi, fundacjami lub organizacjami, które najlepiej wiedzą, jakie są problemy i potrzeby danej społeczności. Dzięki nim nasze wsparcie zawsze jest dostosowane do potrzeb beneficjentów naszych programów, które w porozumieniu z partnerami możemy na bieżąco modyfikować i ulepszać. Widać to nawet w przypadku programów, które prowadzimy od lat, np. w programie Career Turn skierowanym do osób bezrobotnych lub takich, które mają problemy z odnalezieniem się na rynku pracy. Program prowadzony jest przez naszych pracowników – wolontariuszy (oczywiście uprzednio odpowiednio przygotowanych), którzy pomagają takim osobom w pisaniu CV, weryfikowaniu swoich umiejętności, prowadzą z nimi symulacje rozmów kwalifikacyjnych, starają się też wyposażyć uczestników w potrzebne im na rynku pracy kompetencje. Z biegiem lat projekt zmieniał się i ewoluował, właśnie w zależności od sytuacji i bieżących potrzeb na rynku. I tak mieliśmy na przykład kilka lat temu program skierowany w dużej mierze do nauczycieli, po wybuchu wojny w Ukrainie skupiliśmy się z kolei na uchodźcach. Staramy się przy tym podejść do pomocy kompleksowo, osoby biorące udział w naszym programie mogą więc liczyć nie tylko na pomoc stricte zawodową, ale i naukę języka, pomoc we wszelkiego rodzaju formalnościach, a także zapewnienie opieki nad dziećmi na czas trwania kursu. Program zmienił także wybuch pandemii. Przeszliśmy na online, co otworzyło nam zupełnie nowe możliwości. Do tej pory projekt realizowaliśmy bowiem tylko tam, gdzie znajdują się nasze biura, a więc w Krakowie i Wrocławiu, teraz możemy to robić praktycznie w całej Polsce.

Inny przykład to przeznaczony dla młodych przedsiębiorców program KRK InnoTech Starter, który z początku był przede wszystkim programem szkoleniowym. Z biegiem czasu okazało się jednak, że szkolenia są młodym ludziom mniej potrzebne niż na przykład indywidualne konsultacje i mentoring, w tym kierunku więc poszliśmy. Podobnie działamy we wszystkich realizowanych przez nas programach – weryfikujemy ich efekty, sprawdzamy, co działa, a co nie, co można poprawić, prowadzimy rozmowy z beneficjentami oraz współpracującymi z nami fundacjami i organizacjami. Wszystko to udowadnia, że skuteczne działanie CSR to po prostu takie, które wsłuchuje się w potrzeby i na nie odpowiada.

Czy to są działania wysoko kosztowe? Czy może jednak bardziej niż finanse potrzebne jest zaangażowanie pracowników?

– W naszym przypadku zdecydowanie to drugie. Jako UBS w ogóle zresztą staramy się unikać działań polegających wyłącznie na przekazywaniu jakichś środków. Oczywiście nie jest tak, że nie robimy tego wcale, zwykle jednak są to sytuacje wyjątkowe, przykładowo przekazanie darowizn potrzebującym wsparcia po wybuchu pandemii szpitalom. W takich wyjątkowych sytuacjach również mocno nam pomaga ścisła współpraca z partnerami społecznymi, dzięki którym wiemy, co w danej chwili jest najbardziej potrzebne. Tu podam kolejny przykład, także związany z wybuchem pandemii. W ramach współpracy z jedną z fundacji wspierających dzieci z domów dziecka i młodzież wykluczoną nasi pracownicy raz w tygodniu, przynajmniej na godzinę, mają spotkania jeden na jeden z dzieciakami, którym pomagają w lekcjach czy ogólnie rozwijaniu ich umiejętności. Gdy wybuchła pandemia, dzieci przeszły na naukę zdalną, tak też miały przebiegać spotkania z naszymi pracownikami. Okazało się jednak, że część podopiecznych fundacji po prostu nie miało do takich spotkań warunków – czy był to jeden salon w rodzinnym domu dziecka na kilkanaścioro dzieci, brak komputera, kamerki czy nawet zwykłego Wi-Fi. Jasnym było, że musimy pomóc. Przejrzeliśmy więc dostępne zasoby i szybko udało nam się przekazać, co trzeba. Czasem więc środki finansowe są niezbędne, podstawą jest jednak zaangażowanie ludzi.

Jak rozumiem, z tym zaangażowaniem nie ma w UBS większego problemu?

– Zdecydowanie nie, każdego roku mamy ponad tysiąc zaangażowanych w różne inicjatywy wolontariuszy. Niejednokrotnie zdarza się, że pracownicy sami wychodzą z różnymi pomysłami, przychodzą do nas, pytając, gdzie i w jaki sposób mogą pomóc, w jaką inicjatywę się zaangażować. Kiedy w Turcji i Syrii wybuchło trzęsienie ziemi, od razu dostaliśmy od pracowników pytania o to, jak UBS może w tej sprawie pomóc, co jako firma możemy wspólnie zrobić. Od razu na nie odpowiedzieliśmy, uruchamiając specjalny, globalny program, mający na celu zebranie i przekazanie funduszy organizacjom zapewniającym wsparcie poszkodowanym. Takich sytuacji jest coraz więcej. Widać więc wyraźnie, że świadomość i wrażliwość społeczna jest u ludzi coraz większa, a jednocześnie wzrasta też oczekiwanie pracowników wobec firm, że te będą się społecznie angażować. I dobrze. Może to przynieść wyłącznie pozytywne skutki.

Komentarze