Światowy rynek opakowań na koniec 2019 r. przekroczył wartość 929 miliardów dolarów. W perspektywie najbliższych pięciu lat wzrosnąć ma o prawie drugie tyle. To pokazuje skalę problemu, z jakim zmierzymy się jako ludzkość.
Historia branży opakowaniowej i przyczyn jej niebotycznego rozrostu jest dosyć prosta: na świecie jest coraz więcej ludzi, większość społeczeństw się bogaci, więc siłą rzeczy rośnie też konsumpcja. Punkt zwrotny nastąpił wraz z wynalezieniem i wprowadzeniem do użycia na szeroką skalę kolejnych tworzyw sztucznych. Plastik był jak zbawienie. Trwały, lekki, nierozpuszczalny i, co najważniejsze, tani – popchnął świat w nową epokę, przyczyniając się do rozwoju wszystkich dziedzin życia.
Reszty dopełnia postępującą globalizacja. Świetnie widać to na przykładzie Polski, która dziś ma największy i najprężniej rosnący rynek opakowań w Unii Europejskiej. Tak jak wszędzie, dominują w nim tworzywa sztuczne. W ubogim PRL, nawet w ostatnich latach przed transformacją, nie używano ich na masową skalę. Obecnie świat jest znacznie dalej, więc nawet w krajach spoza zachodniego kręgu opakowania produkuje się na potęgę (albo za chwilę to nastąpi). Zresztą już dawno przestały być tylko opakowaniami. Są częścią produktu. Mają się podobać, rzucać w oczy, zachęcać do zakupu. Nikt nie chce być gorszy niż Ameryka.
Dostrzegamy zbliżającą się katastrofę? Na to wygląda. Najpotężniejsze korporacje obiecują inwestować w odzysk odpadów, wyławiać śmieci z oceanu i produkować z nich nowe towary, wszystkie plastikowe butelki wytwarzać w pełni z recyklingu. Ekotrendy stają się modne. Presję na biznesie wywierają ekolodzy, media i – przede wszystkim – zwykli konsumenci.
– Gospodarka odpadami składa się z tysięcy czynników, ale główną rolę odgrywa konsument. To dla niego produkowane są opakowania. Firmy kierują się jego wygodą i przyzwyczajeniami. Jeśli kupujemy zgrzewkę z sześcioma butelkami napoju, to chcemy, żeby miała jakieś ucho. Jeśli wybieramy perfumy w prezencie dla bliskiej osoby, to czy kupimy je bez ładnego opakowania, w samym flakonie? Raczej nie. Opakowania mające negatywny wpływ na środowisko będą sprzedawane tak długo, jak długo znajdzie się dla nich klient. Dlatego warto, żebyśmy do różnych kryteriów wyboru – znajomości marki, przyzwyczajenia, smaku, dostępności na rynku czy ceny – dołączyli aspekt dbałości o środowisko. I niekoniecznie to opakowanie musi być szare i smutne. Zwróćmy uwagę, czy nie jest nadmierne, czy nie ma zbędnych dodatków, czy da się je powtórnie przetworzyć – mówi Michał Mikołajczyk, prokurent spółki Rekopol Organizacja Odzysku Opakowań.
Jednocześnie przyznaje: mamy to szczęście, że kryzys śmieciowy wyraźnie widzi Bruksela. UE pracuje m.in. nad ideą rozszerzonej odpowiedzialności producenta. W niedalekiej przyszłości to firmy będą musiały martwić się o los sprzedawanych przez nie produktów i opakowań. – Firmy będą łożyć pieniądze na zbiórkę odpadów, ich posegregowanie, oczyszczenie i dostarczenie do recyklera. Część przedsiębiorstw już teraz zmienia swoje nawyki i wprowadza zmiany. Także w Polsce. Stają się liderami, za którymi idą inni – opowiada Mikołajczyk.
Pozytywne trendy widać choćby w odchudzaniu opakowań. Wielki wysiłek w ograniczenie „overpackingu" włożyło w ostatnich latach LPP – polski gigant odzieżowy, właściciel marek Reserved, House, Cropp, Mohito i Sinsay. Jeszcze cztery lata temu wszystkie zamówienia internetowe pakował podwójnie. Towar lądował w kartonie, dodatkowo zabezpieczany był foliopakiem.
– Zrezygnowaliśmy z tego. Poszerzyliśmy gamę opakowań, staramy się, żeby były jak najmniejsze i dopasowane do rozmiaru zamówień. Ograniczamy też wszystkie zbędne elementy – plastikowe taśmy, folie bąbelkowe i inne wypełniacze – mówi Adam Gromadzki, ekspert ds. opakowań logistycznych w LPP. Przyznaje, że kwestia wpływu na środowisko coraz bardziej obchodzi klientów. Widać to po wynikach ankiet.
Już dzisiaj wszystkie opakowania, jakie stosuje firma, pochodzą w pełni z recyklingu. I papierowe, i foliowe. Firma chwali się, że nadają się do dalszego przetworzenia. Stawia na papier. Foliopaki stosuje jeszcze tylko w wysyłkach internetowych swoich tańszych brandów, ale wypełniacze – czasem niezbędne (ewentualne uszkodzenie towaru oznacza dużo wyższe straty dla środowiska, bo zasoby poświęcone na produkcję towaru, wysyłkę i stworzenie opakowania przepadają bezpowrotnie) – są w pełni „eko".
– Jeszcze dwa lata temu używaliśmy poduszek powietrznych i folii bąbelkowej. Obecnie wszystkie nasze sklepy internetowe korzystają z wypełniaczy zrobionych z papieru makulaturowego – estetycznych rurek w marce Reserved i Mohito oraz wytrzymałych warkoczy w pozostałych markach – wyjaśnia Gromadzki.
Dzięki zmianom tylko w zeszłym roku LPP wypuściło w świat 300 ton plastiku mniej. Niektóre działania mogą wydawać się niepozorne, ale w skali makro robią dużą różnicę. LPP wysyła rocznie prawie 20 mln przesyłek. Kartonów klapowych nie zakleja już taśmą polipropylenową, a papierową na klej roślinny aktywowany wodą. Zamówienia z Reserved i Mohito dodatkowo wyposaża w tzw. rozwiązania hot-meld, tj. podwójne ścieżki kleju zabezpieczonego papierową taśmą, co umożliwia szybkie i bezpieczne zamknięcie pudła oraz jego ponowne użycie do przesyłki zwrotnej.
Ograniczanie konsumpcji, odchudzanie opakowań i ich ponowne wykorzystanie odegrają kluczową rolę. Mikołajczyk przypomina, że także tu podstawą jest nacisk konsumenta. Mniejsze i słabiej rzucające się w oczy opakowanie to ryzyko spadku sprzedaży. Overpacking doskonale widać w branży FMCG. – Nie mówimy tylko o samym opakowaniu jako takim. Zwróćmy uwagę, że na święta i inne okazje w opakowaniach pojawiają się dodatkowe warstwy, naklejki, wstążki, inserty. Niby drobiazgi, które w skali marko generują tony dodatkowych odpadów – wskazuje.
Zastrzega przy tym, że biznes, mimo dobrych chęci, może łatwo wpaść pułapkę. – Firma zaprojektuje małe, jednolite polimerowo, oszczędnie zadrukowane opakowanie. Wydawałoby się proekologiczne. W praktyce może się okazać, że jest tak małe, że na linii sortowniczej nie sposób go wyłapać. A nawet jeśli tak, to na końcu jeszcze jest recykler, który może stwierdzić, że nie ma odpowiedniej technologii albo jej wykorzystanie pochłonęłoby tak wiele energii, że analizując cały cykl życia opakowania, jest to nieefektywne i zupełnie nieprzyjazne środowisku – podkreśla.
Dlatego cieszy się, że twórcy opakowań coraz częściej rozmawiają z recyklerami i firmami gospodarującymi odpadami. Przypomina, że aż 80 proc. losu opakowania rozstrzyga się na etapie jego projektowania.
Obecnie tylko 15 proc. wszystkich plastikowych opakowań na świecie jest powtórnie przetwarzanych. UE za cztery lata chce zbierać 77 proc. wszystkich zużytych plastikowych butelek, a w nowo produkowanych co najmniej jedną czwartą stanowić mają regranulaty.
– Musimy nie tylko lepiej segregować, ale i nauczyć się, że opakowania z recyklingu są OK. Dziś niektórym trudno sobie wyobrazić, że z regrantulatów mogą być zrobione nie tylko papier toaletowy i worki na śmieci, ale też opakowania żywności. Niestety, np. butelka PET stworzona czwarty, piaty raz z tego samego materiału nie będzie za każdym razem krystalicznie przejrzysta. Stanie się matowa. Ale nadal bezpieczna dla produktu. Jeśli nie nauczymy się wybierać opakowań z recyklingu, to system cyrkularny nie wypali – tłumaczy Mikołajczyk.
Problem w tym, że tworzyw sztucznych nie można przetwarzać bez końca. Maksymalnie 10 razy. Potem zostaje z nich bezużyteczny odpad. Te kilka cykli życia to jednak wciąż wielkie pole do ograniczenia zużycia energii i zasobów naturalnych. Firmy coraz chętniej korzystają z recyklowanych materiałów. W efekcie odpad staje się cennym towarem – ktoś musi go zebrać, przetworzyć i sprzedać na rynek. Przez rozwój sprzedaży internetowej rośnie rola tektury i papieru. Już teraz zdarza się, że na rynku brakuje masy z odzysku. Zbyt mało opakowań wraca od klientów.
Gromadzki, LPP: – Folia jest doskonałym materiałem do pakowania, ale ma jedną ogromną wadę, która ją eliminuje, jeśli chcemy myśleć o przyszłości – nie jest biodegradowalna. Dlatego tam, gdzie to tylko możliwe, zamieniamy plastik na papier. Także w sklepach stacjonarnych. Wszystkie torby plastikowe zamieniliśmy na papierowe z recyklingu. Naszym celem jest, by do 2025 r. całkowicie wyeliminować jednorazowy plastik. Jeśli z jakiegoś powodu będziemy musieli go stosować, to w pełni pochodzący z recyklingu. Precyzyjnie – w ok. 80 proc., bo na tyle pozwala technologia.
Wszystkie komentarze
i pasty do zębów bez kartonika, i koniec z lekami w listkach (i kartonikach)..Czy zdążymy zanim wszystko zabijemy śmieciami?
Adwokaci wiedzą po co.
Dowodzi to, że kwestia opakowań powinna być regulowana odgórnie, inicjatywna oddolna wygląda tak jak w przytoczonym fragmencie. Kierownictwo tego sklepu jest wyraźnie oburzone naszym zachowaniem - no, bo przecież jak można przychodzić na zakupy z własnymi słoikami i woreczkami bawełnianymi?!