Elżbieta Bieńkowska, była komisarz Unii Europejskiej ds. Wspólnego Rynku, Przemysłu i Przedsiębiorczości, wicepremier RP i minister rozwoju: - Stale. Bardzo się te rozmowy zmieniły.
- Sześć lat temu, gdy PiS wygrał wybory i zaczął swoje rządy, wszyscy myśleli, że to jakiś wypadek przy pracy. Że antydemokratyczna prawica z autorytarnymi ciągotami porządzi chwilę, a potem wszystko wróci do normy.
- Zdumienie, jak to możliwe w Polsce, jest trudne do opisania. Za granicą mieliśmy przez lata wizerunek kraju, który odniósł ogromny sukces transformacyjny, który jest silny gospodarczo i ma ogromne przywiązanie do wolności. I nagle okazało się, że w demokratycznym kraju dzieją się rzeczy, których nikt sobie do tej pory nie wyobrażał. Że podważa się niezawisłe sądownictwo, że próbuje się ograniczać prawa mniejszości, że prowadzi się ksenofobiczną politykę.
- Czasem słyszę takie głosy. Są przykre i nie zgadzam się z nimi. Pasujemy. Ponad 80 proc. Polaków uważa, że nasze miejsce jest w Unii Europejskiej. Wśród nich jest wielu wyborców partii dziś rządzącej. Ale za granicą są duże grupy polityków oraz obywateli UE, którzy mówią, że nie mają zamiaru utrzymywać ze swoich pieniędzy autokratów. Ludzie w wolnej demokratycznej Europie są przywiązani do wartości takich jak otwartość, równość, tolerancja. Są też przywiązani do nieobecności faszyzmu i nienawiści w debacie publicznej. I widzą, że w Polsce mamy coraz bardziej autorytarne rządy i że to idzie w coraz groźniejszą stronę.
- Są dramatyczne. Kryzys na granicy Unii Europejskiej, czyli na granicy polsko-białoruskiej rozwiązywali politycy z Niemiec i Francji. Polska przestała być partnerem do rozmowy, a Unia Europejska opiera się na rozmowie. Tu trzeba być partnerem. Żal to mówić, ale Polska jako państwo nie jest dziś podmiotem w rozmowach na poziomie europejskim.
Gdybym to usłyszała rok temu, to bym wzruszyła ramionami. Ale teraz jestem przekonana, że wyjście z UE jest celem polskiej prawicy. Zaczęłam życie w komunizmie, a mogę je skończyć w autorytarnym kraju zbliżonym do Rosji. Przeraża mnie to, bo jestem chora na Polskę i Śląsk. Jestem patriotką i widzę, co się dzieje. Słuchałam niedawno przemówienia premiera Mateusza Morawieckiego w Parlamencie Europejskim. To była najbardziej antyunijna retoryka, z którą się spotkałam. Nawet francuska prawica nie używa takiego języka. Dlatego im bardziej premier mówi, że nasze miejsce jest w UE, tym bardziej wierzę, że tak naprawdę widzi Polskę poza nią. Tylko że najpierw chce wyjąć tak dużo pieniędzy, jak się da.
- Obserwowałam z bliska brexit. Nam, komisarzom, zabroniono wypowiadania się w tej sprawie, angażowania czy komentowania i wypraw do Wielkiej Brytanii w obronie UE. Uważam, że to błąd, bo bym opowiedziała Brytyjczykom np. o kosztach leczenia czy połączeń komórkowych. Ale widziałam też tam ogromną ilość kłamstw na temat Unii. Skoro w tak bogatym w demokratyczne tradycje państwie udało się wmówić ludziom, że UE to zło, to może to się udać wszędzie. I będzie już łatwiej.
- Być może te osoby nie widziały z bliska kampanii przeciwników UE. To nie była kampania przeciwko Brukseli. To była ohydna kampania przeciwko pracownikom z krajów UE, przede wszystkim przeciwko Polakom. Brexitowcy podsycali i karmili ludzi niechęcią do Polaków. Rysowano nas najgorzej, jak się dało. Byliśmy przedstawiani jako kmioty, brudasy, ludzie niewychowani, którzy żywią się łabędziami ze stawu w parku. To była antypolska kampania.
- Gminy są różne i różne były inwestycje. Na pewno w ogromnej większości unijne dotacje zmieniły polskie wsie, miasteczka i miasta. Ale inwestycje to nie wszystko. Samorządy nauczyły się przede wszystkim myślenia projektowego, łączenia ze sobą różnych pomysłów, tak by dawały efekty dłużej, czasem na zawsze. Gminy zyskały też ogromne kompetencje dotyczące myślenia i zarządzenie o miejscu, w którym się żyje. Nauczyły się, czym jest dobra rewitalizacja, budowały siłę lokalnej społeczności i tego, jak nie marnować pieniędzy. I co najważniejsze udowodniły, że zawsze lepiej jest coś robić na poziomie samorządu, a nie z poziomu rządu.
- Czy premier 38-milionowego kraju wie, jaka droga jest potrzebna w powiecie bieruńsko-lędzińskim? Żeby dał na nią pieniądze, ktoś musi do niego dotrzeć, przekonać, zasugerować, by dał miliony tu, a nie np. do powiatu zamojskiego. Przecież to jest patologia!
- To może być bardzo trudne i do tej pory nigdy tak się nie zdarzyło. Komisja może to zaproponować, ale i tak musiałaby być na to zgoda polskiego rządu. Nie można jednak wykluczyć takiego scenariusza np. w jakiejś części pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Przecież z powodu koronawirusa cierpiały gminy oraz ich mieszkańcy, a nie rząd.
Wszystkie komentarze
Ktos ,,toto" wybral i to 2 razy, tu jest problem
I jak tak dalej pójdzie, to wybierze trzeci raz
A jakie znaczenie ma pochodzenie tych państwa?
Dziękuję za życzenia, ale w UK są wolne media, u nas się niedługo skończą (lex TVN). Nie ma też u was piątej kolumny kruchty i zabobonu czyli Kościoła.
UK przegralo wychodzac z UE, co nie znaczy ze tego nie mozna odwrocic. Czekam na Szkotow. Oni moga Anglikom naprawde dac kopa w tylek. I MOZE KROLEWSTWO SIE OBUDZI.
Mieszkam w Hiszpanii. Odwiedziłem Polskę latem i z ciekawości pytałem poznanych ludzi, jak się im żyje. Wniosek: dla dużej części polityka nie jest tematem i ogólnie żyje się dobrze. Zaznaczę, że Jarosław Kaczyński jest dla mnie najgorszym, co spotkało Polskę od 40 lat. Ale właśnie to mnie uderzyło: ludzie naprawdę nie widzą skutków tego, że rządzi nimi skorumpowana, złodziejska, fanatyczna mafia.
Zdumiewa obojętność 40% Polaków...
Jeszcze nie czują skutków. Albo dopiero je zaczynają odczuwać patrz covid, inflacja, idiotyczne inwestycje, brak zmian w energetyce, itd.
Może my do tej Unii po prostu nie pasujemy?
Nie moze, raczej na pewno!
Ja tam pasuję do Unii. Ewentualnie grupa innych Polaków nie pasuje.
Na pewno niektórym w Polsce nie pasuje to, ze inni do tej unii pasują. Dlatego wymyślili gorszy sort i, opcję niemiecką.
Teraz Janusz rządzenia publicznie ogłasza suwerenowi, ze ten do Unii nie pasuje?
I Niemcy na to pozwolą?