Na Gubałówce, Jaworzynie Krynickiej i w Szczawnicy – czyli ośrodkach prowadzonych przez Polskie Koleje Linowe – naśnieżanie zaczęło się w sobotę. Jeszcze zanim premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że ferie zimowe będą w 2021 roku w jednym terminie dla wszystkich województw, a wicepremier Jarosław Gowin dodał, że wyciągi zostaną zamknięte.
Ośrodki miały być gotowe, żeby przyjąć nrciarzy na święta i Sylwestra. Co teraz? – Trasy w Szczawnicy i na Jaworzynie i tak musimy naśnieżyć dla zawodników. Bo gdzieś muszą trenować – tłumaczy Marcin Blauth, wiceprezes PZN. PKL jest partnerem związku przy realizowaniu programu PolSki Mistrz – którego jednym z elementów jest zapewnienie zawodnikom bazy treningowej w Polsce.
Stacja Tylicz Ski ogłosiła w sobotę rano, że ich stoki będą otwarte już w najbliższą środę.
„Co teraz”? – zaczęli pytać na Facebooku stacji narciarze. „Nadzieja umiera ostatnia, lecz jeżeli potwierdzi się powyższa informacja, będziemy zmuszeni do wyłączenia armatek” – odpowiedzieli im szefowie stacji.
Naśnieżać zaczęli też właściciele ośrodków w Białce, Bukowinie Tatrzańskiej, Szczyrku i Wiśle. Po sobotnich oświadczeniach premiera i wicepremiera wszędzie konsternacja. Każdy dzień naśnieżania to ogromne koszty. Ale dopóki nie ma konkretnej decyzji – w większości ośrodków armatki nie zostały wyłączone
To teraz niech cierpią. Bo kasy na pomoc dla przedsiębiorców ni ma. Wszystko poszło na plusy przedwyborcze.
Najgorsze że porządni ludzie, co nie głosowali na ***owską zarazę, też muszą cierpieć...