Przeglądając dane firm, które działają na terenie SSE "Starachowice", nietrudno zauważyć, że zdecydowana większość z nich ma ten sam adres: ul. 1 Maja 12.

To pamiątka po Fabryce Samochodów Ciężarowych im. Feliksa Dzierżyńskiego, w której powstawały słynne ciężarówki Star i na terenie której w latach 90. utworzono SSE.

To właśnie od strony ul. 1 Maja był główny wjazd do fabryki, która w szczytowym momencie zatrudniała 22 tys. osób i produkowała nawet 26 tys. ciężarówek rocznie. Dziś na miejscu FSC działa m.in. fabryka autobusów MAN i to ona jest najlepiej widoczna od strony ul. 1 Maja. Właśnie kończy się budowa reprezentacyjnego wjazdu na teren zakładu i punktu odbioru nowych wozów.

- Kiedy ktoś przyjeżdża po raz pierwszy, to niemal zawsze zatrzymuje się przed wjazdem do fabryki MAN i dzwoni z pytaniem, jak dojechać. Już nawet nie tłumaczymy, jak trafić, tylko wysyłamy kogoś po naszego gościa - śmieje się Jakub Prozner, prezes spółki Promet.

SSE w Starachowicach zajmuje teren 170 hektarów. Działa tam niemal 20 firm i zatrudnionych jest 4,3 tys. osób. By dojechać do wielu z nich, trzeba się poruszać po dawnych ulicach wewnętrznych fabryki ciężarówek. Na razie nie mają one nazw, ale to ma się zmienić. - Jeszcze poprzedni zarząd strefy rozmawiał z Muzeum Przyrody i Techniki, żeby ulice wewnętrzne miały swoich patronów związanych z historią przemysłową miasta. I myślę, że tak się stanie - mówi Marcin Perz, od kilku miesięcy prezes SSE "Starachowice".

W SSE wiele się wydarzyło od czasu jej utworzenia. I nie zawsze to była radosna historia.

Nowoczesne hale zamiast ruiny

Uwagę zwracają nowoczesne hale takich potentatów, jak MAN, Cerrad, Cersanit czy Gerda. Ale można też dostrzec mniejsze firmy, które świetnie wykorzystały obiekty dawnej fabryki. I tak Goset Duo dawną bazę paliwową przebudował na dwupoziomowy zakład produkujący elementy konstrukcyjne, np. podwozia dla firmy MAN. Może się także pochwalić m.in. certyfikatem dostawcy NATO.

- Kilka lat temu to była ruina ogołocona przez złomiarzy - mówi Dariusz Gos, prezes Goset Duo, i z dumą pokazuje stare zdjęcia. Opowiada, że zakład przejmował w 1989 roku od ciężko chorego ojca. Wtedy pracowały w nim jeszcze tylko dwie osoby. Do strefy wszedł w 2007 roku. Teraz jego firma zatrudnia ponad 30 osób i ma w swojej ofercie m.in. 900 pozycji produkowanych na potrzeby MAN. Oprócz elementów podwozi są to różnego rodzaju części nadwozia, które trafiają nawet do montowni koncernu w Turcji. Przez kilka lat robili zmodernizowane kabiny do ciężarówek Star, a teraz próbują wejść na rynek elektronarzędzi. - To pomysł i projekt mojego syna. Jesteśmy na etapie certyfikacji i pojawiły się już pierwsze kontrakty - mówi z dumą Dariusz Gos i podkreśla, że to ciągle firma rodzinna.

Pomysły dla inwestorów: szkoła, promocja i centrum usług

W strefie nadal widać pozostałości po minionej epoce - wiele starych, pustych hal. - Znaczna część terenów strefy jest w rękach prywatnych. Liczymy jednak, że również tam coś się wkrótce zacznie dziać - mówi Perz. Zachętą do inwestycji ma być m.in. rozszerzenie oferty SSE.

- Nie chcemy, żeby się ograniczała tylko do terenów inwestycyjnych i ulg w opodatkowaniu, na które - jak w każdej strefie - liczą inwestorzy. Bardzo nam zależy, żeby przedsiębiorca otrzymywał na miejscu kompleksową informację także na temat potencjalnych pracowników i oferty szkoleń organizowanych przez PUP - mówi Perz.

Tłumaczy, że coraz częściej problemem są odpowiednio wykwalifikowani pracownicy. - Dlatego bardzo nam zależy na przeniesieniu w pobliże strefy centrum kształcenia praktycznego i ustawicznego, co znacznie ułatwi np. organizację praktyk w zakładach i zatrzymanie pracowników - podkreśla szef SSE. I dodaje, że wcale nie chodzi tylko o młodych, bo dla części pracodawców atrakcyjniejsi są bardziej doświadczeni pracownicy.

Wśród potrzeb wylicza też m.in. stworzenie centrum usług biznesowych i większe wsparcie dla firm, które starają się wejść na rynki międzynarodowe. - Chcemy im to ułatwić, choćby poprzez ekspozycję ich oferty na targach. Jest szansa na zdobycie dofinansowania takich działań, np. w ramach programu "Go to brand" promującego polskie firmy za granicą. A nie mam wątpliwości, że nasi lokatorzy mają się czym pochwalić - mówi Perz.

O tym, że potencjał strefy jest spory i czasami mocno zaskakujący, można się przekonać, oglądając zakłady.

Innowacja u gigantów...

Największymi lokatorami strefy są m.in. Cerrad, produkujący ceramikę, i koncern MAN, należący do grupy Volkswagena. Oba zakłady zajmują ok. 25 ha każdy. O tym drugim było głośno po tym, jak w 2014 roku poinformował m.in. o przeniesieniu produkcji autobusów miejskich z Sadów koło Poznania do Starachowic.

Koncern zapowiedział też, że na inwestycje oraz opracowanie nowej generacji pojazdów przeznaczy ponad 40 mln euro. Prawie cała kwota została przeznaczona na wielką rozbudowę starachowickiego zakładu.

W wyremontowanej hali powstają już prototypy autobusu miejskiego Lion4City. Na jego opracowanie MAN wyda 20 mln euro. Ma on być lepszy niż poprzednik i tańszy w wytwarzaniu dzięki większej automatyzacji produkcji. Nowy autobus będzie miał oficjalną premierę w 2018 roku, ale podobno jego prototypy już można wypatrzyć w Starachowicach. Mówi się też, że przeniesienie produkcji autobusów miejskich to nie ostatnia inwestycja MAN w Starachowicach, bo przedstawiciele koncernu już szukają kolejnych działek.

...i w świecie gwoździ

Ale i mniejsi lokatorzy SSE mają powód do dumy. Sąsiadem fabryki autobusów jest Promet, jeden ze światowych potentatów w produkcji... gwoździ. - Na rynku działamy już od 30 lat, a w Starachowicach znaleźliśmy się trochę przez przypadek. Chcieliśmy rozwinąć produkcję, a jeden z naszych wspólników kupił halę, która nie do końca odpowiadała wymaganiom jego pomysłu. Wyliczyliśmy, że wejście do strefy jest opłacalne, i zdecydowaliśmy się na to - wspomina Jakub Prozner, prezes zarządu Prometu.

Firma zaczynała w Starachowicach w 2007 roku, zatrudniała wtedy 30 osób. Dziś to spółka akcyjna, która ma ponad 130 pracowników, a 80 proc. załogi to kobiety. - Najpierw zatrudnialiśmy tylko mężczyzn, ale okazało się, że rotacja jest bardzo duża. Zatrudniliśmy pierwsze panie i okazało się, że to bardzo stabilni pracownicy. Poza tym panie są bardzo dokładne, a to w tej branży ma znaczenie - tłumaczy Prozner.

Okazuje się, że produkcja gwoździ wcale nie jest taka prosta i wymaga wprowadzania ciągłych innowacji. Np. nowoczesne linie produkcyjne, które są coraz szybsze, produkują nawet 30 gwoździ na sekundę. Przy tym tempie tak samo istotna jest precyzja ich wykonania.

Promet może się też pochwalić, że jest jedną z dwóch firm w Europie produkujących gwoździe ocynkowane metodą ocynku termodyfuzyjnego. Są one bardziej odporne na korozję, dlatego lądują na półkach sklepów np. na Florydzie, gdzie jest spora wilgotność.

Od stara do ferrari

W innych okolicznościach do strefy trafił Starpol. Razem ze wspólnikiem założył go Edward Płusa, były wieloletni pracownik FSC. - Z fabryki odszedłem w 1985 roku, zacząłem pracować jako rzemieślnik w małym garażu ojca - wspomina.

Najpierw produkował końcówki do spryskiwaczy ogrodniczych. - Używali ich sadownicy z Grójca, bo te fabrycznie montowane można było bardzo łatwo uszkodzić. Naszych końcówek mogliśmy sprzedać każdą ilość - mówi Płusa. Wspomina, że tąpnięcie przyszło w 1989 roku. - Nie było wiadomo, co robić, chociaż pootwierały się też jakieś horyzonty - mówi. Na początku lat 90. znów zaczął pracować dla FSC, ale tym razem jako dostawca wiązek okablowania.

Produkcja się rozwijała, a Płusa wraz ze wspólnikiem uznali, że warto skorzystać z ulg, jakie oferuje strefa.

Potem przyszły kolejne zlecenia - na produkcję okablowania do sprzętu AGD takich firm, jak Polar, Indesit i Whirlpool.

Starpol współpracuje również z branżą motoryzacyjną.

Produkcja wiązek to dosyć specyficzna branża - sporo prac, takich jak zakuwanie przewodów, wykonują maszyny, ale i tak na końcu jest człowiek. - Tylko ręcznie można precyzyjnie złożyć w całość różnokolorowe przewody, które często trzeba przeplatać albo owijać taśmą izolacyjną - tłumaczy obrazowo Artur Dziwosz, dyrektor Starpolu. Nie dziwi więc, że w hali produkcyjnej aż czuć skupienie - jest stosunkowo cicho i panuje idealny porządek.

Starpol działa także w branży metalowej. To odrębny budynek, w którym powstają m.in. przyrządy do kształtowania przednich szyb samochodowych. - Z naszych usług korzysta wielu producentów, nawet Ferrari - mówi Płusa.

Co trzeba zmienić w strefie?

Właściciele firm pytani, czego oczekują od strefy, mówią, że liczą m.in. na uporządkowanie oznakowania, większe wsparcie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, a przede wszystkim w poszukiwaniu fachowych pracowników.

Sami próbują sobie z tym radzić, tworząc np. klasy patronackie w szkołach średnich. - Wiemy, że jest z tym problem, dlatego chcemy bliżej współpracować z samorządem i przedsiębiorcami. Liczę, że dołączymy do grupy najlepszych stref w kraju - komentuje Marcin Perz.