W 2010 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję, według której dostęp do czystej wody jest prawem człowieka. A jak to wygląda w praktyce? Kłopoty z dostępem do wody ma coraz więcej mieszkańców Ziemi.

– Woda jest naszym najcenniejszym zasobem, „błękitnym złotem", do którego ponad 2 miliardy ludzi nie ma bezpośredniego dostępu. Jest ona nie tylko niezbędna do przeżycia, ale odgrywa też rolę sanitarną, społeczną i kulturową w sercu ludzkich społeczności – powiedziała Audrey Azoulay, dyrektor generalna UNESCO Director-General, cytowana na stronie tej organizacji.

A więc nawet 1 na 4 ludzi na świecie nie ma bezpośredniego dostępu do wody. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ten problem będzie się pogłębiał, na dodatek w szybkim tempie. Według szacunków, do 2025 roku już połowa ludności będzie miała problemy z uzyskaniem wystarczającej ilości czystej wody do gotowania, picia czy innych zastosowań.

Oszczędzanie wody. Mamy problem

A jak wygląda sytuacja w naszym kraju? Spośród krajów europejskich mamy jedne z najniższych zasobów wody pitnej. Zasoby odnawialne wody słodkiej w Polsce to średnio ok. 1,6 tys. m sześc. w przeliczeniu na mieszkańca. Dla porównania: średnia europejska to ok. 4,5 tys. m sześc., czyli mniej więcej trzy razy więcej.

Znaczący fakt: ONZ uznaje, że 1,7 tys. m sześc. to granica, poniżej której kraj jest uważany za zagrożony deficytem wody. Jak widać, spełniamy to kryterium. Najbardziej dotknięte są pod tym względem Kujawy, Wielkopolska i województwo łódzkie.

Tegoroczny marzec jest niemal bezdeszczowy, względnie ciepły jak na tę porę roku i słoneczny. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej stwierdza, że w Polsce panuje obecnie susza meteorologiczna. O tym zjawisku można mówić wtedy, gdy przynajmniej przez 20 dni deszcz nie pada lub opady są niewielkie.

Według prognoz, w kwietniu ma jednak popadać i sytuacja się poprawi, przynajmniej na jakiś czas. Tak naprawdę liczy się bowiem tendencja, czyli dane zbierane przez długi czas. Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że od dobrych kilku lat mamy w Polsce regularną suszę.

To oczywiście ogromny problem dla rolników, ale to oznacza, że również dla nas wszystkich. Plony mogą być niższe, a konieczność nawadniania upraw powoduje, że koszty produkcji rolnej rosną. Żywność będzie droższa.

Suszy coraz częściej doświadczamy też na własnej skórze. Kto pamięta wyjątkowo upalne i bezdeszczowe lato 2019 roku? W 150 miejscowościach w Polsce władze apelowały wtedy do mieszkańców o oszczędzanie wody.

Woda. Dosłownie warto ją oszczędzać 

Warto rozsądnie korzystać z wody we własnym domu nie tylko po to, by oszczędzać jej zasoby, ale też po to, by nie drenować swojego portfela. Pamiętaj, że wystarczy tylko 12 sekund, żeby z kranu wylał się 1 litr wody bieżącej. To znaczy, że w ciągu minuty znika aż 5 litrów. A to konkretne pieniądze. Oczywiście nie chodzi o pojedyncze litry, tu liczy się efekt skali. Kto zmieni przyzwyczajenia, będzie mógł sporo oszczędzić. Oto kilka przykładów:

Kilkaset złotych rocznie zaoszczędzi czteroosobowa rodzina, jeśli zacznie zakręcać kran podczas mycia zębów (można w ten sposób uratować ok. 144 litry dziennie)

Korzystając z prysznica, zużyjemy 50 litrów wody. Na kąpiel w wannie potrzeba cztery razy więcej. A szybki prysznic, czterominutowy, wymaga tylko 20 litrów.

Uszczelnij krany i zepsute spłuczki – w zależności od stopnia nieszczelności.

Zamontuj perlatory – czyli system napowietrzania wody. Okazuje się, że perlatory zmniejszają jej przepływ nawet o 40 proc. Aż tyle wody można oszczędzić, i to bez uszczerbku na własnym komforcie.

Jeśli to możliwe, korzystaj też ze zmywarki. Te urządzenia zużywają kilka razy mniej wody w porównaniu z ręcznym myciem tej samej liczby naczyń.

Wymierne zyski przyniesie również ładowanie pralki do pełna.

Jeśli masz ogródek, koniecznie zbieraj deszczówkę, zamiast jak najszybciej odprowadzać ją do kanalizacji. To jest woda całkowicie bezpłatna.

Zobacz ślad wodny. Na czym on polega

Najkrócej, ślad wodny to ilość wody potrzebna do wytworzenia danego dobra. Przy czym, w takim bilansie pod uwagę bierze się zarówno sam proces produkcji – może być to też hodowla czy uprawy, jak również transport i magazynowanie gotowych towarów. Każdy z tych etapów wymaga zużycia wody.

Wyprodukowanie jednego kilograma owocu wymaga zużycia kilkuset litrów wody. Ta ilość waha się w zależności od gatunku, ale o takim przedziale mówimy. Ale to jeszcze nic, do rekordów tu daleko. Np. kilogram wołowiny oznacza zużycie aż 13-15 tys. litrów wody. Kilogram mięsa drobiowego „kosztuje" ok. 4 tys. litrów.

To właśnie produkty pochodzenia zwierzęcego, jak również te wysoko przetworzone, mają największy ślad wodny. Wiele mówiące porównanie: kilogram czekolady wymaga przeszło 17 tys. litrów wody, a kilogram bananów tylko niespełna 800 litrów. Bardzo duże ilości wody pochłaniają też kawa, herbata czy tytoń.

Produkcja rolna wymaga ogromnych ilości wody, ale branża odzieżowa wcale nie pozostaje pod tym względem w tyle. Na przykład wyprodukowanie tylko jednego, zwykłego bawełnianego T-shirtu pochłania 2,5 tys. litrów wody. Obrazowo: to prawie 14 typowych wanien wypełnionych wodą po brzegi! Para butów to aż 8,5 tys. litrów.

Ślad wodny na 6 przykładach:

* Kromka chleba – 48 litrów

* Jabłko – 82 litry

* Filiżanka kawy – 132 litry

* Plasterek sera – 152 litry

* Tabliczka czekolady – 1720 litrów

* 1 kg ryżu – 2497 litrów

Jak ratować sytuację? Sprowadzając np. owoce z odległych miejsc świata, ale też produkując tam odzież, importujemy mnóstwo wody. Często te uprawy i procesy produkcji są zlokalizowane w miejscach, gdzie wody brakuje, tzn. dostęp do niej nie jest czymś oczywistym.

Jeśli zależy nam na odpowiedzialnym korzystaniu z wody, warto wybierać produkty lokalne. Ich ślad wodny jest niższy choćby dlatego, że ich dostarczenie nie wymaga transportu przez tysiące kilometrów.

Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wyrzucając jedzenie również przyczyniamy się do marnowania wody. Przytoczone tu liczby pokazują, ile wody pośrednio ląduje w śmietnikach wraz z trafiającymi tam produktami spożywczymi.

Komentarze