W liceum by³am dekadê temu. Chodzi³am do IV LO w Poznaniu. Trafi³am do klasy, która mia³a nauczycielski dream team. Ci ludzie chcieli nam co¶ przekazaæ. I mo¿e to wszystko brzmi jak laurka, ale naprawdê lubi³am chodziæ do szko³y.
Jestem takim cz³owiekiem, który musi mieæ przewodnika, kogo¶ kto mnie do czego¶ poci±gnie, czym¶ zainteresuje. Dlatego opowiem o moich trzech nauczycielkach. To, kim jestem dzi¶, to w du¿ej mierze suma tych trzech osobowo¶ci.
Nic po ³ebkach
Moj± wychowawczyni± by³a Agnieszka Pa¼dzior, nauczycielka angielskiego. Mo¿na by pomy¶leæ, ¿e mieli¶my nieco „niezdrow±” relacjê, bo Agnieszka by³a m³oda, pewnie ¶wie¿o po studiach i by³a dla nas niemal jak kole¿anka. Znale¼li¶my wspólny jêzyk. Troszczy³a siê o nas i kiedy wiedzia³a, ¿e z kim¶ dzieje siê co¶ z³ego, to potrafi³a zagadaæ, nawet po lekcjach. Ale jak trzeba by³o, to potrafi³a nas ustawiæ, czasem u¿ywaj±c dosadnych s³ów. Robi³a to rzadko i wszyscy wiedzieli¶my, ¿e to nie popisówka, tylko czuli¶my powagê sytuacji, wiedzieli¶my, ¿e co¶ skopali¶my.
Sekretariat szko³y móg³ na ni± narzekaæ, bo zu¿ywa³a bardzo du¿o papieru. Dostawali¶my niebotyczn± liczbê kserówek z materia³ami do angielskiego. Mieli¶my tam materia³y, z których uczyli siê studenci. Trzeba by³o sporo nad tym siedzieæ, robiæ æwiczenia. Nic po ³ebkach. A jak kto¶ potrzebowa³ korepetycji, to móg³ siê zg³osiæ i po lekcjach jeszcze dodatkowo t³umaczy³a, o co chodzi. Dzi¶ ¶wietnie znam ten jêzyk, co bardzo pomog³o mi w pracy. A zeszyt do angielskiego dalej trzymam.
Agnieszka by³a te¿ opiekunk± samorz±du, w którym dzia³a³am. Tam nauczy³a mnie organizacji. My¶lê, ¿e to dlatego uda³o mi siê przez 11 lat byæ mened¿erk± mojego zespo³u.
Wiem, ¿e potem przygotowywa³a ró¿ne formularze do matur. Ale dzi¶ znów uczy w naszym liceum. A niedawno by³a jedn± z g³ównych dzia³aczek podczas strajku nauczycieli.
Agnieszka Pa¼dzior (po lewej) i Daga Gregorowicz (¶rodek) arch. prywatne
L±dolód to niesamowita rzecz
Po liceum studiowa³am geoinformatykê na UAM. Choæ najpierw chcia³am i¶æ do szko³y teatralnej, ale rodzice wybili mi to z g³owy. No to co innego? Wybór zainspirowa³a pani od geografii Anna Kodyniak i jej wielki entuzjazm. Zastanawiam siê, jak jej lekcje wygl±daj± dzi¶. Chyba jak programy Martyny Wojciechowskiej. Bo ju¿ wtedy, bez rzutników i komputerów, by³y niesamowite. Piêknie rysowa³a i tak pokazywa³a nam niektóre zjawiska. Jak mog³a, to puszcza³a filmy. Albo mówi³a, ¿e jej by³y uczeñ pojecha³ na Sycyliê i przes³a³ jej zdjêcia Etny, które nam pokazywa³a. Zale¿a³o jej, ¿eby takie zdjêcia zdobyæ. A uczniom widocznie, ¿eby je jej przekazaæ. Przynosi³a na lekcje ró¿ne ska³y – granit, piaskowiec itd. To jak opowiada³a… z pasj±. Zjawiska przyrodnicze porównywa³a z ¿yciem ludzi. O lodowcach mówi³a tak, ¿e chcia³am zostaæ glacjologiem. Chcia³e¶ czy nie, uwierzy³e¶, ¿e l±dolód to niesamowita rzecz.
Mówi³a „b±d¼my dla siebie uczciwi, jak wam siê co¶ nie podoba, to mówcie”. Ale wymaga³a, ¿eby na tê troskê odpowiadaæ. Wiêc jak kto¶ siê nie przygotowa³, to siê denerwowa³a. Potrafi³a nas wtedy ochrzaniæ.
A jak dowiedzia³a siê, ¿e chcê i¶æ na studia geograficzne, to powiedzia³a mi: „Gregorowicz, obiecaj mi jedno, a jak tego nie zrobisz, to siê nie znamy…”. I kaza³a zapisaæ siê do Studenckiego Ko³a Naukowego Geografów. Pomy¶la³am, ¿e to pewnie jakie¶ kujony. Ale okaza³o siê, ¿e to najlepsza rzecz, jak± mog³am zrobiæ. Wiele osób zosta³o na uczelni, pisze doktoraty, zmienia ¶wiat. S± te¿ ludzie zas³u¿eni dla Poznania, jak radny £ukasz Miku³a.
Pani Anna uczy³a nas ¶wiata i ciekawo¶ci do niego. Mogê powiedzieæ, ¿e to w 100 proc. dziêki niej DagaDana tyle podró¿uje.
Jak masz problem, to ci pomogê
Ale moim najwiêkszym guru by³a pani od polskiego El¿bieta So¶nicka. Mówi³a ¶wietn± polszczyzn± i lubi³a siê ¶miaæ na lekcjach. Lubi³a te¿ zmuszaæ nas do my¶lenia, w wypracowaniach szuka³a dygresji, w±tków pobocznych, inwencji.
Jest osob± niewierz±c±, a ja tak. I zdarza³o siê, ¿e jeszcze po lekcjach siedzia³y¶my w pokoju nauczycielskim i rozmawia³y¶my o Bogu. Pyta³a „jak to u ciebie z tym jest?” A ja jej opowiada³am. Potem mówi³a „Gregorowicz, ty to chcesz mnie nawróciæ. Ja siê nie dam, ale lubiê twoje próby”.
Prowadzi³a gazetkê szkoln± Incognito, do której pisa³am. Zamiast powtórek do matury w ostatniej klasie powiedzia³a, ¿e ona prowadzi fakultet filozoficzny. Kto chcia³, móg³ powtarzaæ z inn± klas±, ale w kilkana¶cie osób poszli¶my do niej. Ten zeszyt te¿ mam do dzi¶. Czytali¶my od Platona po Nietzschego. A potem rozmawiali¶my. Bardzo du¿o rozmawiali¶my.
Po pierwszym pó³roczu w ostatniej klasie wziê³a mnie na bok i zapyta³a „co siê dzieje”. Dosta³am wtedy pod rz±d pewnie z piêæ niedostatecznych. A ja prze¿ywa³am ma³± depresjê, bo nie wiedzia³am, co dalej ze sob± zrobiæ, je¶li nie i¶æ do szko³y teatralnej. Pani El¿bieta mnie zmotywowa³a i pozwoli³a wszystko poprawiæ. „Jak masz problem, to ci pomogê, ale tak nie mo¿e byæ” – mówi³a.
Zajêcia z pani± El¿biet± So¶nick± by³y jak polska wersja Stowarzyszenia Umar³ych Poetów. Kiedy w programie doszli¶my do wspó³czesnych poetów, to w grupach mieli¶my pokazaæ jakiego¶ poetê w ciekawy sposób. Mojej przypad³ Marcin ¦wietlicki. Zrobili¶my ma³e przedstawienie. Ja by³am ¦wietlickim. Poprosi³am o zamkniêcie drzwi od klasy na klucz. Pali³am papierosy, mia³am atrapê pistoletu. Lecia³ jego zespó³ ¦wietliki, a ja ¶piewa³am z nim:
„Przyjdziesz i zabijesz
Przyjdziesz i zabijesz
Co siê gnoju patrzysz!!
Czego¶ nie rozumiesz?
Przyjdziesz i zabijesz
Tylko tyle umiesz”.
Dla wszystkich to by³ szok. Ale dziêki temu zapamiêtali, kim by³ ¦wietlicki. Potem prosili, ¿eby jeszcze tej poezji trochê przynie¶æ.
Dzi¶ dalej mam z nimi kontakt. Z El¿biet± widzia³em siê niedawno na winie we Wroc³awiu, gdzie dzi¶ mieszka. To ten typ osoby, z któr± mo¿emy siê d³ugo nie widzieæ, a zawsze jest o czym gadaæ. Trudno siê potem rozstaæ.
Ze wszystkimi przesz³am na „Ty”, ale czasem ciê¿ko mi przechodzi przez gard³o mówienie per Agnieszka, Anna czy El¿bieta, dalej wymyka mi siê „pani profesor”. Z szacunku.
Czekamy na wasze opowie¶ci o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale tak¿e o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracj± na ca³e ¿ycie.
Regulamin akcji jest dostêpny TUTAJ. Teksty najlepiej przysy³aæ za po¶rednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze bêd± publikowane na ³amach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.
Nades³ane prace wezm± udzia³ w konkursie, w którym jury wy³oni trzech zwyciêzców.
ZWYCIÊZCY DOSTAN¡ NAGRODY PIENIʯNE:
za pierwsze miejsce w wysoko¶ci 5556 z³ brutto,
za drugie miejsce – 3333 z³ brutto,
za trzecie miejsce – 2000 z³ brutto.