¦rodki minimalne: kreda i tablica. Czasem rzutnik i slajdy, pstryk, pstryk w salach, w których zaci±gali¶my zas³ony, a s³oñce wygl±da³o jak zaæmione. Czterdzie¶ci piêæ minut czarowania. Mo¿na siê by³o zdrzemn±æ, odrobiæ matmê. Ale oczka wpatrzone by³y w niego. Aktora jednej roli. Nie zbiera³ pe³nego pos³uchu. Daniel z Marcinem i tak strzelali papierkami. Sylwia malowa³a pisakami w piórniku. Tych kilku par oczu nie przyku³. Nie móg³. Dziwacy nie daj± masowo siê lubiæ. Zbyt by³ na to postrzelony, zbyt paj±kowaty w ruchach. I do tego te wystaj±ce górne zêby. To od nich nabawi³ siê ksywy ¦wistak. Prowadzi³ jeden z tych absurdalnych przedmiotów. Plastykê. Na co komu plastyka? Co innego matma. Liczyæ umieæ trzeba. Chemia. Je¶li chcesz zostaæ lekarzem. Bo przecie¿ chcesz, prawda? Plastyka, muzyka, PO, WOS, religia, PP, WOK. Im bardziej skrótowe, tym bardziej nierealne.

¦wistak mia³ wiele regu³

Nie mia³a w budzie ³atwo, plastyka. Zazwyczaj na ostatniej godzinie, na zmêczenie. A¿ siê prosi³a o waksy. W maju, gdy sale tê¿a³y od pierwszych upa³ów, spocona po WF-ie dzieciarnia przysypia³a ju¿ na lepkich blatach, kryj±c w d³oniach rozdziawione ziewaniem gêby. Wtedy wchodzi³ on. On paj±k, on plastu¶, on ¦wistak. Ustala³ regu³y. To w plastyce s± jakie¶ regu³y? Dawa³ konkret. To w plastyce nie chodzi tylko o jakie¶ tam malowanie? Kaza³ rozwi±zywaæ problemy.

¦wistak mia³ wiele regu³. Na przyk³ad tak±, ¿e jednostk± by³y wyk³ady i æwiczenia. W gimnazjum stali¶my siê wiêc studentami. ¦wistak mówi³ o impresjonizmie. O efemerze, tej, co ulatuje, nim zdo³a byæ przyczepiona do maty. O manifestach. O tym, kto komu odci±³ ucho. Potem kaza³ malowaæ ogród. Wziê³am ró¿owe i zielone plakatówki i dziabnê³am na A4 konkretne ró¿e. ¦wistak odbiera pracê skupionymi palcami. Krzywi siê do niej, jakby chcia³ j± przeczytaæ. Po chwili zapada werdykt, choæ bardziej odpowied¼ otwarta na pytanie zadane przez z³o¿on± pracê. „Dam Ci czwórkê”. I patrzy na mnie, i ¶widruje wzrokiem. Czeka na potakniêcie, a mo¿e bardziej na akt niezgody. „Rozumiesz, dlaczego?” - stawia pytanie pomocnicze. Czternastolatka miota siê. Lepiej pokrêciæ g³ow±, przyznaj±c siê do niewiedzy i uzyskaæ odpowied¼, czy mo¿e przytakn±æ, licz±c, ¿e nie dopyta? Ale on przecie¿ zawsze dopytuje. „Obraz jest dobry, ale nie rozwi±za³a¶ problemu. Impresjonizm zaciera kontury, szuka czego¶, czego nigdy nie znajdzie. Chce uchwyciæ co¶ ulotnego”. Oddycham z ulg± i opuszczam wolno i dok³adnie brodê a¿ do mostka. Rozumiem.

Alladyn lubi dawaæ szóstki

Burza rudych w³osów. Ogon syreny przerzucony na g³owê. Spodnie bermudy. Gdy idzie korytarzem wzbudza ¶miech. „Powrót Alladyna” - za¿artowa³ kto¶ i siê przyjê³o. Wje¿d¿a p³ynnie do sali, dziennik sam zsuwa siê jej z rêki prosto na wskazane miejsce. „Good morning, how are you today? Who’s going to tell me?” - mówi ruda kita i zadziorne spojrzenie. I do tego ten akcent królowej El¿biety. W¶ród klasy dr¿±czka. Nag³a lingwistyczna niemota. „Oh, come on, don’t be shy, I don’t bite” - u¶miecha siê flirciarsko. Ci, co przed chwil± chcieli byæ niewidzialni, utkwiwszy oczy w ³awkach lub workach od Wf-u, nagle podnosz± wzrok. „Anybody?”. Nie¶mia³y palec w górze. Jak zwykle Ola. A niech przetrze szlaki. „Perfect!” – podnieca siê ruda kita. Leci z odpytywank±. Interesuje siê. Przekrzywia g³owê jak pies, gdy s³yszy co¶ nowego. Klaszcze. Ka¿e innym pomagaæ Oli, gdy s³ówko chicken nagle samo jej siê zapomina. „Who’s going to help Ola?” Potkniêcia zapisuje na tablicy „It is a common mistake, I also used to make it”. Wydyma usta. Wszyscy wybuchaj± ¶miechem. Purpurowe twarze staj± siê ró¿owe, a na koniec lekcji odzyskuj± swój naturalny kolor. Chyba siê oswoili¶my.

Kiedy jest nastêpny angol pytamy wcale nie ze strachem. Recytujemy limeryki. £amiemy jêzyki. Alladyn lubi dawaæ szóstki, lubi te¿ kolorki. Zielone za aktywno¶æ, czerwone za sumienno¶æ. Alladyn otwiera ze zdumienia usta. Alladyn siê nie pieprzy, jak go kto¶ wkurzy, to mu wygarnie. A gdy ¶wiêtujemy, to pe³n± par±. Znamy ¶wiêtego Patryka, pamiêtamy o pi±tym listopada. A Ewelina, ta, co duka³a na pierwszej lekcji, po trzech miesi±cach potrafi po angielsku upiec swój pierwszy pumpkin pie. I wcale nie gubi siê w uncjach i funtach. Tak nam mija trzysta sze¶ædziesi±t piêæ dni. Pomno¿one przez trzy.

¦piewamy hity z Ally McBeal. Rozk³adamy zwrotki na czynniki pierwsze. Odkrywamy, ¿e ka¿dy jêzyk to taka trochê matematyka. Alladyn nas prowadzi. Gdy jeste¶my skupieni, Alladyn marszczy z nami czo³o. Gdy chce nam siê ¶miaæ, Alladyn daje przestrzeñ. Gdy jest nam smutno, Alladyn s³ucha. Alladyn zawsze jest obok.

Wcale nie przypomina³a Barbie. Rude, krótko ¶ciête w³osy. W±skie usta i nieznosz±ce sprzeciwu oczy. Garsonka w pepitkê, obcas i torebka pod kolor. Nawet nos wydmuchiwa³a z klas±. Lepiej, ¿eby¶ mia³ wzrok w zeszycie, gdy Barbie odwróci siê od tablicy. Z ty³u sali wybucha st³umiony chichot. „Bêdziecie siê ¶miaæ baranim g³osem!”. Barbie podnosi ton, ale jej g³owa ci±gle zimna i opanowana tkwi na chudej szyi. Nikt nie ¶mie pisn±æ. Poruszyæ siê. Zaszele¶ciæ. Poci±gn±æ nosem. Odchrz±kniêcie bywa brane za spisek, zw³aszcza gdy seri± odchrz±kniêæ zara¿a siê ca³a klasa. Barbie o tym wie. S³ysza³a od kolegów po fachu. S³ysza³a te¿, ¿e nie zawsze w innych salach, tak jak w jej, s³ychaæ szum ciszy. W ciszy i porz±dku dziej± siê rzeczy nie zawsze oczekiwane. Barbie bowiem ma serce do polskiego. I wiele tekstów czyta nam na g³os. Modlitwê Pana Cogito Podró¿nika. Dziesi±ty Tren Kochanowskiego. Moj± Piosnkê Drug±. Gdy koñczy czytaæ, w k±ciku jej oka czasem odbija siê ma³e wilgotne ¶wiate³ko. Czekamy na to ¶wiate³ko.

Barbie ocenia i bada

To z Barbie mam pierwsz± powa¿n± rozmowê kierunkow±, gdy jako trzynastolatka z trzês±cymi siê rêkami wsuwam siê po lekcji do klasy i zbli¿aj±c do jej biurka jak na spotkanie z najwa¿niejszym sêdzi±, powoli tracê kontury obrazu, widzê coraz mocniej jej postaæ pochylon± nad dziennikiem, marszcz±c± siê skórê d³oni, nienaganne paznokcie przeci±gniête bladoró¿owym lakierem, kubek z kaw± starannie p³ukany po ka¿dej lekcji i parê okr±g³ych szkie³ek, które kto¶ inny z belfrów nazwa³ kiedy¶ patrza³kami, przez które ona teraz zamierza spojrzeæ na mnie i mówiê: „Czy pani uwa¿a, ¿e by³abym w stanie napisaæ co¶ warto¶ciowego?”. Nogi jak z waty, zêby t³uk± o siebie, serce mam w gardle. Barbie chwyta cieniutk± ramê okularów, zezuj±c spogl±da na nie z daleka, ocenia, ile drobinek kurzu osadzi³o siê na ich powierzchni, dmie niezauwa¿alnie w kierunku szkie³, pr꿱c w±skie usta, po czym zbli¿a patrza³ki do swojego rzymskiego nosa. Ju¿ tam s±, ju¿ mnie widzi, dostrzega, bada.

Ogl±da mnie z ka¿dej strony, jakby natrafi³a na starogrecki eksponat. Odk³ada pióro, odsuwa dziennik, wysuwa siê spod biurka jej ma³a postaæ wzrostu Napoleona. „Tak” - mówi z t± sam± s³odycz±, z jak± przed chwil± oznajmia³a, ¿e Patryk otrzyma³ jedynkê. „Co chcesz napisaæ?” - pada kolejne pytanie, jakby naturalne nastêpstwo tej wiedzy objawionej, ¿e oto jej uczennica zamierza zostaæ pisarzem. „Powie¶æ” - mówiê w po¶piechu, nerwowo, trochê zbyt nerwowo. „Powie¶æ!” - powtarza po mnie trochê zbyt nagle, g³o¶no i prze¶miewczo. Jestem za bardzo zdenerwowana, ¿eby siê wycofaæ, za bardzo obna¿ona, ¿eby by³ sens siê zakryæ. „Zacznij od opowiadañ” - wycofuje siê rakiem z poprzedniego tonu. Tkwiê przy biurku jak Mencjusz u Konfucjusza, Platon u Sokratesa, Mahomet u Góry.

Podpisujê pakt z postrachem szko³y. Zostajê po lekcjach, nie w kozie. Omawiamy moje trzynastoletnie teksty. Klasa gardzi mn±, nabija siê i plotkuje. Chc± wyci±gn±æ ode mnie choæ jeden tekst. „Zostawcie j±. Ten tekst to jej dziecko. To jest tak, jakby¶cie chcieli zabraæ jej dziecko”. Barbie, do dzi¶ jeste¶ drugim rodzicem ka¿dego mojego tekstu.

AKADEMIA OPOWIE¦CI

Czekamy na wasze opowie¶ci o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale tak¿e o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracj± na ca³e ¿ycie.

Regulamin akcji jest dostêpny TUTAJ. Teksty najlepiej przysy³aæ za po¶rednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze bêd± publikowane na ³amach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.

Nades³ane prace wezm± udzia³ w konkursie, w którym jury wy³oni trzech zwyciêzców.

ZWYCIÊZCY DOSTAN¡ NAGRODY PIENIʯNE:

za pierwsze miejsce – 5556 z³ brutto,
za drugie miejsce – 3333 z³ brutto,
za trzecie miejsce – 2000 z³ brutto.