Kiedy odchodzi Dobry Nauczyciel, którym była babcia Jadzia, to jakby wszystkie rubryki w dzienniku lekcyjnym były wypełnione, tablica zapisana, dowód przeprowadzony.

Tu Ciebie nie ma, lecz jesteś przecież
I pozostaniesz w jasnym świecie,
Jest coś, co mrokom się opiera,
Jest PAMIĘĆ. A ona NIE UMIERA.

Wydawałoby się, że to wczoraj, a to już 26 lat od ukończenia szkoły podstawowej. Tak, kochani, wiele i niewiele, ale jest co wspominać. Kiedy ukończyliśmy pierwszy etap jakże ważnego nauczania początkowego, nadeszła chwila na tak zwaną dorosłość i stało się. Czwarta klasa przed nami stała z szeroko otwartymi ramionami, a wraz z nią nowa wychowawczyni. Jak wielkie było nasze przerażenie. Tyle nowych przedmiotów i tylu nowych nauczycieli oraz oczywiście „ta wychowawczyni”. Jak to się stało, że właśnie ona - babcia Jadzia, bo tak ją nazywano - przygarnęła nas pod swoje anielskie skrzydła? Trzydzieści dwoje uczniów, 32 charaktery i jeden opiekun do takiej bandy dorastających małolatów. Emocje szybko opadły, tok nauki się rozpoczął, a wraz z nim wielkie obietnice.

Przełom

Nasza babcia na każdej prawie lekcji polskiego robiła wychowawczą, ponieważ musiała nas temperować i doprowadzać do pionu. Padały słowa ze strony rodziców, że tak to nie zaliczymy egzaminów na koniec ósmej klasy, a my oczywiście nic sobie z tego nie robiliśmy, bo było fajnie zamiast polaka, mieć pogadankę i nie tylko. Nasza Jadzia również obiecywała nam dużo rozrywki, ponieważ uważała, że to łączy ludzi. Ale jej obietnice były tylko obietnicami - tak nam się wtedy wydawało. Mówienie o wycieczkach stawało się dla nas męczące i nudne, a po pewnym czasie, kiedy o tym wspominała, mruczeliśmy pod nosem: „tak, tak, chyba palcem po mapie”. Po prostu przestaliśmy żyć nadzieją.

Przez dwa lata tej dorosłości były wycieczki do kina i do teatru na wszelakiego rodzaju sztuki, docenialiśmy to bardzo, bo było to wyrwanie się ze szkoły i naszego miasta. Przez ten czas - oczywiście na lekcjach języka polskiego i wychowawczej - nauczyliśmy się manier, kultury osobistej, dobrego wychowania, zwrotów grzecznościowych oraz jak jeść, by nie stukać w talerz i nie mlaskać podczas jedzenia.

W klasie szóstej nastąpił przełom. Do naszej klasy zaczęli napływać nowi uczniowie, oczywiście ci, którzy nie zdali klasę wyżej. Nasza wychowawczyni z dobrego swego serca nie miała sumienia ich nie przygarnąć, ale zawsze pytała nas o zgodę. I stało się tak, że w naszej klasie znalazły się tak zwane spady. Wiem, że wszyscy się bali chuliganów, bo do grzecznych oni nie należeli. Stało się tak, że bardzo szybko zmieniliśmy zdanie. Ci, którzy zaszczycili nas swoją obecnością, bardzo szybko zgrali w jedną całość te 36 osób. Pamiętam, kiedy kończyliśmy szkołę, to był płacz, że najfajniejsza klasa odchodzi.

Kto tak miał?

Zdarzył się również cud. Te obiecane wycieczki palcem po mapie stawały się rzeczywistością. Zwiedziliśmy razem Polskę wzdłuż i wszerz. Najpiękniejsze pamiątki kultury polskiej, krainy geograficzne, zamki, góry, jeziora, dosłownie wszystko było w zasięgu naszej babci Jadzi i naszym. Najwspanialsze chwile to te spędzone razem - to były jej słowa. A kto tak miał? Tylko klasa babci Jadzi jeździła na cztery krajoznawcze tygodniowe wycieczki w roku szkolnym i wszyscy nam tego zazdrościli.

Nie była to klasa tak zwanych kujonów, ale też nie byliśmy słabi. Wielu z nas ukończyło studia z wyróżnieniem, są wśród nas doktorowie, magistrowie, pasjonaci i sportowcy. Broiliśmy jak wszyscy, a czasami nawet chyba bardziej niż inni. Nie powiem, że byliśmy święci, ale nasza babcia zawsze nas broniła i była po naszej stronie, oczywiście zawsze prosiła o karę dla nas, a uwierzcie mi, że dyrektor szkoły nie był łaskawy. Pamiętam, kiedy musieliśmy sprzątać całe ferie szkołę po remoncie za karę, aby odkupić swoje winy za zapchanie drzwi wejściowych do klasy języka rosyjskiego, by nie odpowiadać z wiersza na pamięć. Oczywiste jest to, że nie znalazł się winny i nie byłoby awantury, gdyby nie musieli wyciągać drzwi z futryną, bo inaczej się nie dało.

My uczniowie z rocznika 1993 byliśmy jej ostatnimi wychowankami. Wiele lat po ukończeniu szkoły podstawowej mijaliśmy się z nią i spotykaliśmy. Aż wstyd się przyznać, że godzinne rozmowy na ulicy, pogawędki, przekazywanie cennych rad przez babcię często kończyło się spoglądaniem na zegarek i ucieczką. Po prostu wymigując się brakiem czasu, rodziną czy innymi zajęciami. Nie jestem w stanie opisać tych wielu lat spędzonych razem, by przedstawić wam bliżej osobę pani Jadwigi Borzestowskiej.

Wesoła i uśmiechnięta

Nasza kochana babcia Jadzia odeszła pięć lat temu. Dużą grupą naszej cudownej klasy pożegnaliśmy ją wśród wielu jej wychowanków, przyjaciół i rodziny. Jej śmierć stała się dla nas wszystkich ogromnie smutnym faktem. Niełatwo było nam żegnać się z nią, ponieważ wszyscy byliśmy jej dziećmi. Zapisała się w naszej pamięci w sposób szczególny. Kiedy odchodzi Dobry Nauczyciel, którym ona była, jest tak, jakby wszystkie rubryki w dzienniku lekcyjnym były wypełnione, tablica zapisana, dowód przeprowadzony. Wszystko staje się świadectwem jego pracy, miłości i wrażliwości. „I wszystkie rzeczy są nam ostateczne”, jak powiedział Miłosz. Dla Niej zawsze najważniejsze było dobro dawane innym. Kto przyjął dobro, ten poznał Panią Jadzię – nauczycielkę wymagającą i bardzo troskliwą, rygorystyczną i dowcipną, ofiarną i wesołą. Miała ciepłe i pełne szacunku podejście do uczniów. To był wspaniały wychowawca, co zapewne najlepiej potwierdzą jej wychowankowie. Przekazywała wszystkim uczniom bardzo cenne wartości.

Pamiętamy wiele chwil spędzonych razem, wspólnych wyjazdów, które, uczyły nas szacunku do innych, oddała nam swoje serce i przekazała swoją wiedzę. Dzięki niej po 26 latach nadal się przyjaźnimy i utrzymujemy kontakt ze sobą, za co jej bardzo dziękujemy. Zawsze starała się być osobą odpowiedzialną, energiczną, pomysłową. Była nieprzeciętnym wychowawcą. Jej szczególnym darem był łatwy kontakt z dziećmi i młodzieżą. Potrafiła dotrzeć do naszych umysłów i serc. Szanowanie wolności swoich podopiecznych dało jej z ich strony wielką sympatię i oddanie. Zawsze wesoła i uśmiechnięta, dla każdego miała dobre słowo. Osoby potrzebujące pomocy nie były jej obojętne.

Pani Jadwiga Borzestowska bez wątpienia przeżyła swe życie w najpiękniejszy z możliwych sposobów - swym charakterem, postawą życiową, poświęceniem dla najbliższych, pogodą ducha, otwartością i życzliwością wobec drugiego człowieka oraz niepoddawaniem się i nierezygnowaniem w najtrudniejszych ludzkich chwilach, dając innym radość i szczęście - otrzymywała te same piękne uczucia i wartości od uprzednio obdarowanych.

Pamięciom się im płaci

Dziś dziękujemy za każde 45 minut, które Pani z nami wytrzymywała, za dalekie i bliskie wycieczki, które Pani z nami przeżyła, za to, że była Pani, gdy potrzebowaliśmy pomocy i zawsze służyła dobrą radą i pomysłem.

Dziękujemy, że dzięki Pani będziemy wspominać te chwile codziennie.

Dziękujemy za mądre słowa, regułki podyktowane do zeszytu, za klasówki i niezapowiedziane kartkówki, bo one nauczyły nas uczyć się systematycznie.

Nigdy nie była zbyt zmęczona, by poświęcić chwilę uczniowi na przerwie czy odwiedzić chore koleżanki, pomóc potrzebującemu. Uczyliśmy się od niej i jej. Dla nas, dla jej uczniów, była i jest aniołem. W imieniu wychowanków, którzy mieli szczęście być przez kilka lat pod anielskimi skrzydłami pani Jadwigi Borzestowskiej, nauczycielki języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 8 imienia Mikołaja Kopernika w Malborku, chcę powiedzieć, że życzymy wszystkim ludziom, uczniom, rodzicom, aby mogli spotkać w swym życiu takiego człowieka, opiekuna, przyjaciela, jakiego my mogliśmy spotkać, poznać, przebywać z nim. Uczyć się od niego nie tylko regułek szkolnych, ale i życia, co przyniosło skutek w wychowaniu naszym i naszych własnych dzieci, w pielęgnowaniu wartości życiowych, w dbaniu o przyjaźnie i umiejętności spieszenia z pomocą drugiemu człowiekowi. Dzięki takim ludziom jesteśmy wartościowi i dumni, że takie przykłady dostaliśmy właśnie od pani Jadwigi, która towarzyszy nam cale życie, o której opowieści oraz przekazane przez nią wartości będą towarzyszyły również naszym dzieciom. Niewątpliwie pani Jadwiga Borzestowska jest Nauczycielem na całe życie, ponieważ umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięciom się im płaci.

KONKURS "AKADEMIA OPOWIEŚCI"

Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także na opowieści o waszych mistrzach życia. Może nim być wasz szef, kolega, wychowawca. Ktoś, kto był dla was inspiracją na całe życie. Zachęcamy, byście nam o nich napisali. Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Można je przysyłać za pośrednictwem FORMATKI.

Najciekawsze teksty będą sukcesywnie publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl. Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCOM PRZYZNANE ZOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:

za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
za drugie miejsce w wysokości 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce w wysokości 2000 zł brutto.

Komentarze