Nauczyciele z powołania to wymierający gatunek. Trafiali się tacy, ale większość była sfrustrowaną, zakompleksioną bandą, która na każdym kroku pokazywała swą wyższość, bo choć nie miała pieniędzy, miała władzę i mogła dowolnie przycinać skrzydełka uczniom, zwłaszcza takim, którzy nie byli bezwzględnie posłuszni. Jednak uważam, że właśnie z tego powodu powinni zarabiać więcej - by się nie wyżywać na dzieciakach i nie przenosić na nie swoich frustracji.
To dobrze że Szanowna Pani ma miłe wspomnienia ze szkoły. Niestety nie jest to regułą. Ja bardzo dobrze pamiętam szkołę lat 80-tych gdzie królowała przeciętność i marazm. Czasami zwykła głupota. Swoje triumfy świeciła słynna selekcja negatywna do zawodu belfra. Pamiętam także znakomicie kochane grono pedagogiczne które z dziką radością wyładowywało na swoich wychowankach własne kompleksy i flustracje. A już ulubioną rozrywką pożal się Boże mentorów było publiczne szydzenie z tak zwanych uczniów ulomnych. Jak ktoś odostawał od reszty to chętnie znecali się nad nim nie tylko rówieśnicy ale właśnie przede wszystkim nauczyciele. I tak to wyglądało Szanowni Państwo.
I tak to wyglądało Szanowni Państwo.