Od lat pytam matematyków: jaki pożytek przyniosła wam królowa nauk? Jeden zbił fortunę na papierze toaletowym, inni znaleźli żonę, pewność siebie, Boga albo narkotyk.

Matematyka opłaciła się słynnemu badaczowi osobliwości w czasoprzestrzeni czarnych dziur. Profesor Roger Penrose z Oksfordu, który ma polskich współpracowników i często bywa w Warszawie, w latach 70. zeszłego wieku znalazł dwa romby, którymi można pokryć całą płaszczyznę wyłącznie wzorem nieokresowym. Penrose je opatentował, idealnie nadawały się do puzzli, mozaik czy witraży. Jedna z międzynarodowych korporacji zaczęła produkować papier toaletowy, na którym wytłoczony był wzór Penrose'a. Po krótkiej sądowej walce o prawa autorskie naukowiec podpisał lukratywną ugodę.

- Nie mogą nic więcej zdradzić, bo jednym z punktów ugody było to, że nie powinienem się na ten temat wypowiadać - mówił mi kilka lat temu.

M jak miłość

Marek Abramowicz, emerytowany profesor Uniwersytetu w Göteborgu, dzięki matematyce podbił serce dziewczyny, w której się zakochał: - Henryka chętnie wysłuchiwała mych długich wywodów o teorii nieskończoności. Byłem nieśmiałym kujonem, nie wiedziałem, jak rozmawiać z piękną i elegancką kobietą. To dla niej nauczyłem się mówić zrozumiale o tych sprawach.

Inną korzyścią z matematyki jest to, że mógł zachwycić się także głębokim pięknem niektórych teorii, np. ogólnej teorii względności Einsteina. - Jest bardzo trudna. Jej matematyczne piękno, które dla wielu fizyków jest obrazem Boga, może być po prostu niedostępne dla amatorów, którzy się dziwią tym zachwytom, gdyż nie rozumieją fizyki. Należy im wybaczyć, bo nie wiedzą, co czynią - mówi prof. Abramowicz. - Podobnie nie każdy, kto pójdzie pierwszy raz na koncert symfoniczny, może się naprawdę zachwycić muzyką. Do tego potrzeba wielu godzin słuchania i wiedzy.

Z kolei dyrektor programowa Centrum Nauki "Kopernik" Irena Cieślińska zawdzięcza matematyce wiarę w siebie, pewność, że da sobie radę, gdy stanie przed nią nowe wyzwanie. - Wielu młodych ludzi wychodzi ze szkoły ze złamaną psychiką. To są ci, którzy w zetknięciu z liczbami, statystyką, rachunkami od razu się dystansują, mówią: "To nie dla mnie", "Jestem humanistą". Uważają, że matematyka ich przerasta, więc dużo łatwiej także godzą się z tym, że w innych sytuacjach sobie nie poradzą, z góry ustawiając się na przegranej pozycji. Jakby ktoś w dzieciństwie przekonał ich, że nie mają lewego oka i z lewej strony nic nie widzą, i już nawet nie próbują tam spoglądać.

Irena Cieślińska swoją pewność siebie zawdzięcza ojcu, profesorowi fizyki. - Mogłam mieć wtedy jakieś dziewięć czy dziesięć lat. Ojciec nachylił się nade mną i zadał jakieś pytanie z matematyki, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć. Przyjrzał mi się ze zdumieniem i wygłosił werdykt: "Oni was w tej szkole chyba niczego nie nauczyli". Na najbliższe wakacje wynajął leśniczówkę, wywiózł mnie tam wraz z dwoma pudłami zbiorów zadań z rosyjskich olimpiad matematycznych i fizycznych - i rozpoczął nadrabianie zaległości. Tego lata opanowałam materiał niemal do całek. Od czasów leśniczówki sama nie musiałam się już uczyć matematyki - na pierwsze nowe pojęcie w programie edukacji natrafiłam dopiero na drugim roku studiów.

Festiwal Matematyki
Festiwal Matematyki  red.

 

Zapraszamy na 3. Festiwal Matematyki!

 

Średnia w zoo

Także dla Michała Szurka z Instytutu Matematyki UW matematyka jest treningiem dla mózgu: - Nikt rozsądny nie postuluje, żeby znieść zajęcia fizyczne w szkołach, jesteśmy przekonywani, i słusznie, do utrzymywania formy. Podobnie powinniśmy dbać o formę intelektualną. W XIX w. uczono w szkole martwych języków - łaciny, greki. Nie po to, żeby studenci mogli rozmawiać za granicą, ale żeby ćwiczyć myślenie. Rozbiór zdania łacińskiego to był problem logiczny. Dziś problemy logiczne spotykamy na lekcjach matematyki. Biegłość, jakiej nabywamy, rozwiązując problemy matematyczne, jest uniwersalna. Liczy się nie tylko samo rozwiązanie, ale też, jak zaatakować problem, jaką przyjąć strategię jego rozwiązania.

- Gdy uczę studentów statystyki, mówię, że jedną z nauk, jakie powinni wynieść z tych zajęć, jest odporność na manipulację, na oszustwa w majestacie matematyki. One są powszechne - mówi Szurek. - Komputer pomoże wszystko obliczyć, ale nie odpowie na pytanie o sens. Jest wiele przykładów bezsensownych rachunków - np. można wyliczyć średnią arytmetyczną wszystkich zwierząt w zoo, ale nic z tego nie wynika. Z powodzi obliczeń, jakie można dziś przeprowadzać za pomocą elektronicznych maszyn, musimy umieć wyłowić te sensowne.

Matematyka nauczyła też prof. Szurka pokory wobec rzeczy trudnych: - Często uważamy, że jak czegoś od razu nie rozumiemy, to jest to głupie. Egzaminowałem kiedyś studenta z trudnego zagadnienia - chodziło o szczegóły z pracy habilitacyjnej Bernharda Riemanna. Student mówi: "Ja tego nie rozumiem, dwa razy czytałem i nie rozumiem". "Ba - odpowiedziałem - ja zacząłem to nieco rozumieć dopiero za siódmym razem".

Ksiądz Michał Heller, matematyk, teolog i kosmolog, laureat Nagrody Templetona, dzięki matematyce próbuje wyobrazić sobie niewyobrażalne: - Powiada się, że Bóg jest nieskończonością, to chyba najlepsze jego określenie. W matematyce mamy do czynienia z nieskończonością, ale ona jest zawsze jakąś granicą, do której dąży funkcja o wartościach skończonych. Dąży, ale nigdy jej nie osiąga. Więc to jakoś pomaga wyobraźni. Jednocześnie wiadomo, jakie paradoksy nieskończoność rodzi w teorii liczb. To uczy respektu. Na jednym ze zjazdów naukowych spotkałem się z wybitnym neurobiologiem, który lubił zadawać prowokujące pytania, a wiedział, że jestem księdzem. Sam był chyba agnostykiem, poszukującym. Zapytał mnie, czy Bóg zna matematykę. Odpowiedziałem, że nie. On się zdziwił. "Dlaczego nie zna?". "Bo Bóg jest matematyką" - odpowiedziałem.

Matematyka daje mu także poczucie estetycznego piękna, wielkiej satysfakcji, a przy tym racjonalności. - Często sobie wyobrażam, że wszystko zostało skażone przez grzech pierworodny, nawet fizyka, poprzez niedoskonałości pomiarów, konieczność ponoszenia wielkich kosztów eksperymentów. Natomiast matematyka pozostała czysta, taka jaka powinna być.

Wzór na przetrwanie

Prof. Shing-Tung Yau, jeden z największych matematyków naszych czasów nazywany cesarzem geometrii, laureat Medalu Fieldsa (matematycznego Nobla), dwa lata temu obchodził w Polsce swoje 60. urodziny. I przy tej okazji zdradził mi, co mu dała matematyka: - Dorastałem w Hongkongu w biednej rodzinie, mój ojciec umarł, kiedy miałem 14 lat. Musiałem się nauczyć, jak przetrwać, a były tylko dwie możliwości. Albo zająć się jakimś małym biznesem, albo ciężko się uczyć i zdobyć uznanie. Wybrałem to drugie. A matematyki można się było uczyć tylko z książek, nie mając dobrych nauczycieli.

Najkrótszej odpowiedzi na pytanie, jaki pożytek przyniosła mu matematyka, udzielił prof. Michał Wojciechowski z Instytutu Matematyki PAN: - Narkotyczny, to znaczy - jestem od niej uzależniony.

Matematyka się liczy

Rozpoczęliśmy kolejną edycję akcji społecznej "Matematyka się liczy". Pokazujemy najnowsze metody w dydaktyce matematyki, światowe trendy i idee, które warto zaszczepić w polskiej szkole. Chcemy, by budziła w uczniach twórcze, otwarte myślenie, pielęgnowała ich naturalną chęć odkrywania. Staramy się też pomóc rodzicom, by wiedzieli, czego powinni oczekiwać od szkoły i jak mogą wesprzeć edukację swojego dziecka.

Akcję prowadzimy z mFundacją, której misją jest wspieranie programów służących podnoszeniu poziomu edukacji i jakości życia społeczeństwa. Więcej: Wyborcza.pl/matematykasieliczy

Komentarze