Dla mnie to pejzaż. Pejzaż wielu wspaniałych ludzi, również tych, których dziś już nie pamiętam. Ale właściwie nie wiem, od czego zacząć.

* O co chodzi w Akademii Opowieści?

* Wyślij zgłoszenie konkursowe

* Zapoznaj się z regulaminem

Akademia Opowieści
Akademia Opowieści  Akademia Opowieści

Z Adamem Dzieciniakiem chodziłem na piwo.

 

Z Janem Banuchą chodziliśmy na wino.

 

Z Jackiem Polaczkiem piłem wódkę. Z Januszem Józefowiczem lubimy się napić nalewek, które sami robimy.

 

Ze Stanisławem Tymem pijało się różne trunki.

 

A z Andrzejem Poniedzielskim przychodzi nam raczej degustować.

 

Z Piotrem Skrzyneckim pierwszy raz w życiu upiłem się dżinem z tonikiem.

 

Z panem Gustawem Holoubkiem nie piłem, ale wypaliłem sporo papierosów. Na pierwszym spotkaniu całą paczkę zielonych dunhilli, których dziś już nie ma.

 

Z Michałem Janickim w ogóle możemy nie pić, a rozmawiać całymi nocami.

Bo najważniejsza w tych spotkaniach zawsze była rozmowa. O życiu, ludziach, o sztuce i teatrze, o Bogu, religiach, książkach i filmach, psach i kotach, i oczywiście o dziewczynach, które nas kochały i porzucały albo na odwrót, a które były dla nas ważne.

Rozmowy te były (i są) często słownymi bitwami o sens tego naszego życia i sens tego, co robimy, z najważniejszymi i najgłupszymi pytaniami. Pełne anegdot i żartów, a więc często pękaliśmy ze śmiechu. W ogóle ludzie z poczuciem humoru są skarbami i solą tej ziemi. Jerzy Nowosielski powiedział kiedyś: "Sztuka nie udaje się ludziom poważnym, ludziom serio. Psują oni każdą zabawę" i dodawał, że "Ambicja jest wrogiem sztuki. Gdy się pojawia, oznacza koniec artysty". Zresztą to dotyczy każdego. Takie cechy lubię u moich przyjaciół i ludzi, których spotykam.

Gdybym jednak miał ukazać tę esencję, która w szczególny, duchowy sposób ma na mnie wpływ, wymieniłbym, stawiając w pewnym sensie na dwóch przeciwstawnych biegunach, Piotra Skrzyneckiego, którego nazywam świeckim świętym, i św. Franciszka z Asyżu, którego nazywam świętym hipisem, postaci jakby nie do końca z tego naszego świata.

KRZYSZTOF KAROLCZYK

Piotr Skrzynecki, wolny ptak i wolny duch. W tym świecie, w którym chcemy bardzo dużo mieć, on nie posiadał nic. Do dziś mi to imponuje. Wyrzeczenie się dóbr materialnych pozwala się nam skupić na tym, co jest naprawdę ważne, istotne, a są to wartości duchowe, które składają się na piękno życia.

Nasz stosunek do życia objawia się przez poważne zamyślenie nad tym, dlaczego tu istniejemy. Gdyby ludzie kilka minut dziennie poświęcali na zastanowienie się nad tym, nie mielibyśmy świata, jaki mamy, trochę jednak raczej żałosnego.

Nie wiadomo, co u Piotra było kabaretem, a co życiem. Mówił, że gdyby nie melancholia i rodzaj smutku, który nas dotyka, to nie miałoby sensu robienie kabaretu. Kabaret brał się z głębokiego, załzawionego życia i próby wyniesienia go na wyższy wymiar. Nie bardzo rozumiem tych, którzy deprecjonują tę sztukę.

Piotr Skrzynecki nie chodził ponoć na pogrzeby. Nie żegnając w ten sposób swoich przyjaciół, może miał świadomość, że ci, którzy odchodzą, gdzieś dalej istnieją... i za jakiś czas ich spotka.

Pojechałem kiedyś na grób Piotra, było bardzo zimno, poszedłem na cmentarz. Wychodząc, obleciały mnie gołębie, kilka usiadło mi na rękach. Miałem wrażenie, że w tych ptakach jest Piotr.

Św. Franciszek z Asyżu
Św. Franciszek z Asyżu 

I tu w naturalny sposób przechodzimy do drugiej postaci, jaką był św. Franciszek z Asyżu, który odkrywał otaczający go świat ludzi i przyrody dla siebie i przekładał go na świat swojej głębokiej wiary. Nie dał sobie narzucić reguły, tylko sam stworzył regułę - z resztą nieprostą i wiele od niego wymagającą - wobec wartości, które wyznawał. To trudniejsze, i zarazem dużo piękniejsze. A przy tym ta niezwykła miłość do zwierząt i przyrody. O Boże, jak nam bardzo tej miłości brakuje, choć jako ludzkość jesteśmy już tacy starzy i powinniśmy to już dawno zrozumieć.

Ze spotkań z ważnymi dla mnie osobami nauczyłem się patrzeć na świat impresjonistycznie, widząc go lekko rozmazanym, jakby na lekkim rauszu. Piotr S. lubił ten rauszyk, bo przynosi ulgę człowiekowi, pozwala łamać schematy, nie skołtunieć, nie zgnuśnieć, starać się być naprawdę dobrym dla INNEGO człowieka, mieć ciągle marzenia i być ponad.

Tytuł pochodzi od redakcji

*Adam Opatowicz - dyrektor Teatru Polskiego, reżyser, kompozytor, aktor. Od 1986 r. jest związany ze Szczecinem. Od 1994 r. dyrektor naczelny i artystyczny TP, gdzie powołał Czarnego Kota Rudego, kabaretową scenę. Wcześniej współzałożyciel Teatru Krypta, którego był kierownikiem artystycznym. W 1993 r. wyróżniony Nagrodą Artystyczną Miasta Szczecina.

NAJWAŻNIEJSZY CZŁOWIEK W MOIM ŻYCIU

Autorom opowieści, które będą podobały się nam najbardziej - zaoferujemy pomoc dziennikarzy "Dużego Formatu" w przygotowaniu tekstów do druku. Najlepsze opublikujemy.

W nowym roku nasi mistrzowie Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii do 12 miast w Polsce. Będziemy uczyć, jak dobrze opisać Waszego bohatera.

Do Akademii będziemy powracać w "Dużym Formacie", a szczegóły znaleźć można w naszym serwisie wyborcza.pl/akademiaopowiesci.

O opisanie "Najważniejszego człowieka w moim życiu" poprosiliśmy kilkoro znanych szczecinian. Ich opowieści drukujemy w świątecznym "Magazynie Szczecińskim". Mamy nadzieję, że zainspirują Was do własnych przemyśleń i nadsyłania opowieści.

Termin nadsyłania prac: od 12 stycznia do 31 marca 2017 roku

Komentarze
Zaloguj się
Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem